Według ONZ bojownikom ISIS należą się jakieś prawa
55 tys. byłych bojowników Państwa Islamskiego (IS), w tym obcokrajowców, i członków ich rodzin przetrzymywanych w Syrii i Iraku należy uwolnić albo wytoczyć im sprawiedliwy proces - oświadczyła w poniedziałek wysoka przedstawiciel ONZ ds. praw człowieka.
Państwa „muszą przyjąć odpowiedzialność za swoich obywateli” i nie powinny skazywać dzieci bojowników, które i tak dużo przeszły, na los bezpaństwowców - oświadczyła Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka (UNHCHR) Michele Bachelet podczas otwarcia trzytygodniowej sesji Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie.
Podkreśliła, że wśród tych osób są zagraniczni bojownicy z blisko 50 krajów przetrzymywani wraz 11 tys. członków ich rodzin w „zdecydowanie niespełniających standardów” warunkach w obozie Al-Hol w północno-wschodniej Syrii.
Władze tego regionu apelują do krajów Zachodu o sprowadzanie do siebie swoich obywateli, którzy przyłączyli się do IS i ich rodzin po rozbiciu tej dżihadystycznej organizacji.
Obcokrajowcy będący członkami rodzin (byłych bojowników - PAP) powinni zostać repatriowani, chyba że mają stanąć przed sądem za popełnione przestępstwa, zgodnie z międzynarodowymi standardami. Szczególnie rażące były naruszenia praw dzieci, także tych indoktrynowanych lub zwerbowanych przez IS do dokonywania aktów przemocy - podkreśliła przedstawicielka ONZ.
Bachelet poruszyła też sprawę niedawnych milionowych protestów w Hongkongu przeciw planowanym zmianom w prawie ekstradycyjnym. Zaapelowała do władz o przeprowadzenie „szerokich konsultacji (społecznych) przed uchwaleniem lub wprowadzeniem poprawek” do budzącego kontrowersje prawa ekstradycyjnego i innych ustaw.
Podkreśliła też, że w kontaktach z władzami Państwa Środka nadal podnosi kwestie związane m.in. z regionem Sinciang (Xinjiang), gdzie według obrońców praw człowieka represjonowana jest lokalna muzułmańska mniejszość Ujgurów, a rozmowy obejmują zapewnienie „swobodnego dostępu” do tego regionu.
Zawieszony projekt zmian w prawie Hongkongu zakłada umożliwienie ekstradycji osób podejrzanych o przestępstwa do krajów i regionów, z którymi Hongkong nie ma obecnie podpisanych umów ekstradycyjnych, w tym do Chin kontynentalnych. Przewiduje też możliwość zamrażania i konfiskaty aktywów na wniosek organów ścigania ChRL. Dotyczyłoby to zarówno mieszkańców Hongkongu, jak i przebywających w tym mieście obywateli Chin i obcokrajowców. Wielu w Hongkongu postrzega to jako próbę osłabienia praworządności, na której opiera się pozycja regionu jako międzynarodowego centrum finansowego.
Choć lokalna administracja zawiesiła zmiany, w Hongkongu odbyły się masowe demonstracje, których uczestnicy domagali się m.in. całkowitej rezygnacji z tych planów, śledztwa w sprawie brutalnego spacyfikowania przez policję poprzedniej demonstracji oraz uwolnienia zatrzymanych wówczas osób.
Bachelet w poniedziałek wezwała też władze Sudanu, by zapewniły obserwatorom dostęp do kraju w celu zweryfikowania przestrzegania tam praw człowieka oraz przestały stosować represje wobec uczestników antyrządowych protestów i zakończyły blokadę internetu.
Jak dodała, do jej biura dotarły doniesienia o ponad 100 zabitych i wielu rannych na skutek brutalnej akcji sudańskich sił bezpieczeństwa na pokojowy protest okupacyjny w Chartumie z 3 czerwca. „Setki protestujących mogą być zaginione” - zaznaczyła Bachelet.
W połowie czerwca sudańska opozycja zgodziła się na wstrzymanie akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego, w tym protestów oraz strajku i zapowiedziała powrót do negocjacji z Tymczasową Radą Wojskową, która rządzi krajem od czasu dymisji w kwietniu prezydenta Omara el-Baszira.
Rozpoczęte pod koniec kwietnia negocjacje w Sudanie dotyczące sposobu przekazania władzy cywilom i spełnienia warunków stawianych przez wojskowych, którzy chcą zachować wpływ na sytuację w kraju, załamały się 3 czerwca po brutalnych represjach sił bezpieczeństwa wobec protestujących. Zdaniem opozycji zginęło 118 osób, a ponad 500 zostało rannych, władze mówią o 61 zabitych.
SzSz (PAP)