Niepokój wokół zdrowia Merkel
Po kolejnym napadzie drgawek u Angeli Merkel, niemiecka prasa stawia w czwartek pytania o stan zdrowia pani kanclerz. Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” domaga się sygnału, że szefowa rządu RFN poważnie traktuje swoje zdrowie.
Merkel w środę ponownie doznała ataku drgawek. Tym razem doszło do tego podczas jej spotkania z premierem Finlandii Anttim Rinne w Berlinie.
„Takie chwile są bolesne nawet dla świadków, ponieważ uświadamiają ludzką kruchość. Z tej perspektywy zrozumiałe jest, że kanclerz stara się to bagatelizować. Zapewnia, że nie ma żadnych problemów i że jest zdolna do pracy” - uważa „Sueddeutsche Zeitung”.
„Za tymi oświadczeniami kryje się strach Merkel, że opinia publiczna mogłaby zacząć wątpić w jej siły i zdolność do pełnienia funkcji. Zwłaszcza gdyby przyznała, że wykonała badania. Zgodnie z mottem: sama ma wątpliwości” - analizuje motywy postępowania szefowej rządu dziennik.
Do podobnej sytuacji doszło 18 czerwca, kiedy Merkel witała w Berlinie nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a także 27 czerwca w zamku Bellevue, siedzibie prezydenta RFN, podczas zaprzysiężenia nowej minister sprawiedliwości Christine Lambrecht.
Po środowym napadzie drgawek Angela Merkel uspokajała, że czuje się dobrze i jest zdolna do pracy. Tłumaczyła, że ostatni atak miał podłoże psychiczne i wynikał z tego, że jeszcze nie do końca uporała się z pierwszym. Nie odpowiedziała na pytania o ewentualne zalecenia i działania podjęte przez lekarzy.
„Kiedyś to się odwróci. W pewnym momencie zapewnienia, że wszystko jest w porządku nie będą już uspokajać. Wówczas niewinna informacja, że przeszła badania lekarskie, może wywołać niepokój” - upomina „Sueddeutsche Zeitung” i dodaje: „Nie chodzi przecież o dokładny raport o stanie zdrowia. Chodzi o sygnał, że traktuje własne zdrowie z należytą powagą”.
Z kolei tabloid „Bild” wyraża współczucie dla Merkel. „Politycy mają dwa ciała: ludzkie i polityczne. Polityczne nie może drżeć, bo wówczas drży państwo. W słynnej książce +Dwa ciała króla+ jest napisane, że władca musi być nieśmiertelny. W monarchiach po dziś dzień mówi się: umarł król, niech żyje król” - przypomina berlińska bulwarówka, trapiąc się, że do kanclerz nie można mówić jak do dziecka i kazać jej pójść do łóżka, żeby wypoczęła.
„Stan obu ciał Angeli Merkel wzbudza niepokój. Podczas, gdy jedno cierpi, drugie musi zaciskać zęby. Cóż za straszne życie” - konkluduje „Bild”.
Sama Merkel przekonywała dotychczas, że pierwsza sytuacja była spowodowana odwodnieniem i upałami. Taka wersja wydawała się rzeczywiście wiarygodna, jeśli chodzi o spotkania z Zełenskim i w siedzibie prezydenta, kiedy w Berlinie było wyjątkowo gorąco. W środę w stolicy Niemiec było jednak chłodno i do wczesnego popołudnia raczej pochmurnie.
PAP/ as/