PO: Koniec z promowaniem kobiet na listach
PO odchodzi od wprowadzonej w 2011 r. zasady konstruowania list wyborczych, zgodnie z którą w pierwszej trójce powinna być jedna kobieta, w pierwszej piątce - dwie. Regułę tę porzucono w jednej czwartej okręgów list Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. W 2015 r. były trzy takie okręgi.
Z rozmów z politykami Platformy Obywatelskiej wynika, że w tegorocznej kampanii panie padły przede wszystkim ofiarą negocjacji partyjnych wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, która współtworzą: PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni.
Kilka dni temu ze startu w październikowych wyborach zrezygnowała wieloletnia posłanka PO Zofia Ławrynowicz, której najpierw zaoferowano miejsce trzecie na liście w Szczecinie, by później przesunąć ją na pozycję ósmą. Zmiany te były następstwem ubiegłotygodniowych roszad na listach KO, gdzie liderem w okręgu szczecińskim został ostatecznie poseł PO Sławomir Nitras, umieszczony wcześniej na czele listy Koalicji w Koszalinie.
Ławrynowicz mówiła we wtorek, że jej rezygnacja wynika ze sprzeciwu wobec łamania zasady PO, zgodnie z którą w pierwszej piątce na liście wyborczej powinny znaleźć się dwie kobiety. „Nie ma mojej zgody na to, żeby traktowano mnie jak przedmiot. Nie pozwolę, żeby chłopcy w krótkich spodenkach, którzy bawią się w piaskownicy w politykę, przesuwali kobiety jak babki piaskowe” - podkreśliła posłanka.
Po zmianach pierwsza piątka listy szczecińskiej to: Sławomir Nitras („jedynka”), a za nim kolejno posłowie: Arkadiusz Marchewka i Norbert Obrycki, radny sejmiku zachodniopomorskiego Artur Łącki oraz liderka KOD Magdalena Filiks - jedyna kobieta w pierwszej szóstce tej listy.
Okręgów, w których PO odeszła od wprowadzonej jeszcze w czasach Donalda Tuska reguły, zgodnie z którą w pierwszej trójce listy PO powinna być jedna kobieta, w pierwszej piątce - dwie, jest dziesięć. Oprócz Szczecina, to: Krosno, Siedlce, Chrzanów, Warszawa II (tzw. wianuszek okołowarszawski), Sieradz, Białystok, Toruń, Koszalin i Kraków.
W Krośnie, Siedlcach i Chrzanowie posłanki: Joanna Frydrych, Kamila Gasiuk-Pihowicz i Dorota Niedziela otrzymały miejsca pierwsze na liście, na dalszych pozycjach jednak (aż do pozycji piątej) umieszczono samych panów. W okręgach: podwarszawskim, sieradzkim, białostockim i toruńskim posłanki: Kinga Gajewska, Agnieszka Hanajczyk, Bożena Kamińska, a także znana z protestów osób niepełnosprawnych w Sejmie Iwona Hartwich znalazły się na „trójkach” list, reszta miejsc znów przypadła kandydatom płci męskiej.
W Koszalinie jedyna kobieta w pierwszej piątce (miejska radna Barbara Grygorcewicz) jest na miejscu czwartym. W Krakowie dwie panie znalazły się na miejscach od pierwszego do piątego, jednak otrzymały najniższe pozycje - czwartą i piątą (posłanka Lidia Gądek i radna z Krzeszowic Dorota Marek).
Politycy Platformy sytuację taką tłumaczą przebiegiem negocjacji wewnątrz KO i z partnerami społecznymi. „Inaczej układa się listę partyjną, a inaczej koalicyjną. To jest w wielu wypadkach efekt tego typu rozwiązań, że najpierw trzeba było się dogadać koalicyjnie. Natomiast wszędzie, gdzie było to możliwe, układaliśmy listy zgodnie z tą zasadą” - zapewnia szef klubu PO-KO Sławomir Neumann.
Posłanka PO Monika Wielichowska przekonuje, że w pierwszych piątkach list wyborczych KO znalazło się ponad 80 kobiet. „Ordynacja zakłada, że aby dana lista została zarejestrowana, musi być na niej nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn. Platforma poszła do przodu - w swoich założeniach dbamy też to, aby w pierwszej trójce była przynajmniej jedna kobieta lub mężczyzna, a w pierwszej piątce przynajmniej dwie kobiety lub dwóch mężczyzn” - mówi PAP Wielichowska.
Przyznaje jednak, że nie zawsze się to udaje. „Koalicja Obywatelska, to nie tylko PO, to także Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni i ludzie z samorządów, więc układanie list nie należy do najłatwiejszych” - dodała.
Na listach KO panie otrzymały w sumie 14 „jedynek”, 12 „dwójek” i 24 „trójki”. Liderkami list są m.in.: kandydatka KO na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska (Warszawa), liderka Inicjatywy Polska Barbara Nowacka (Gdynia), działaczka społeczna Joanna Jaśkowiak (Poznań) oraz posłanki PO: Joanna Mucha (Lublin), Izabela Leszczyna (Częstochowa), Joanna Kluzik-Rostkowska (Radom) i Maria Janyska (Piła).
W 2011 roku, a więc po wprowadzeniu wewnętrznej reguły kwotowej, na listach wyborczych do Sejmu kandydatki PO również otrzymały 14 „jedynek”, więcej z nich było jednak na „dwójkach” - 19 („trójek” było 17). We wszystkich 41 okręgach wyborczych dotrzymano jednocześnie zasady dotyczącej obsady pierwszych piątek. W efekcie do Sejmu dostało się 71 przedstawicielek PO (cały klub PO po wyborach liczył 207 posłów; odsetek kobiet wyniósł w nim 34 proc.).
Kwoty w pierwszych trójkach i piątkach list PO utrzymano również w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Paniom zaoferowano wówczas w 13 okręgach wyborczych sześć miejsc pierwszych, osiem drugich i dwa trzecie (europosłankami zostało siedem kandydatek; cała delegacja Platformy liczyła w maju 2014 r. 19 deputowanych; odsetek kobiet stanowił w niej 36 proc.).
Odchodzenie od zasady promocji kobiet w pierwszych trójkach i piątkach list wyborczy PO rozpoczęło się już jednak pół roku później przed wyborami samorządowymi, które odbyły się 16 listopada 2014 roku. Platformą kierowała wówczas Ewa Kopacz. Gdy przyjrzeć się listom wyborczym PO do sejmików województw, można w nich znaleźć okręgi, w których w pierwszej piątce są sami mężczyźni (to m.in. okręg nr 1 w Świętokrzyskiem i okręg nr 6 w Małopolsce).
Zdecydowanie lepiej było podczas ubiegłorocznych wyborów - tam na ogół zasada „trójek” i „piątek” w przypadku pań na listach do sejmików była przestrzegana, choć zdarzały się sytuacje, gdzie w wśród kandydatów z miejsc od pierwszego do piątego była tylko jedna kobieta (np. okręgi nr 3 i 4 w Łódzkiem czy okręg nr 1 w Lubuskiem).
Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku również starano się utrzymać tę autorską, platformianą formę kwot. Były jednak wyjątki. W Poznaniu na miejscu trzecim znalazła się ówczesna posłanka Bożena Szydłowska, resztę miejsc w pierwszej piątce otrzymali panowie: Szymon Ziółkowski („jedynka”), Rafał Grupiński („dwójka”), Waldy Dzikowski („czwórka”) i Konrad Zaradny („piątka”).
W Chełmie pierwsze trzy pozycje na liście przypadły kandydatom płci męskiej, kobiety (Martę Fryk i Małgorzatę Pędzińską) umieszczono natomiast na miejscach czwartym i piątym. Podobnie stało się w Krakowie, gdzie panie (posłanki: Lidia Gądek i Jagna Marczułajtis-Walczak) musiały ustąpić miejsca swym partyjnym kolegom: Rafałowi Trzaskowskiemu, Ireneuszowi Rasiowi i Grzegorzowi Lipcowi. Mandat zdobyła wówczas tylko Gądek, chociaż do Sejmu nie wszedł też będący wyżej na liście Lipiec. W sumie posłankami zostało 50 kandydatek PO (cały klub PO liczył po wyborach 138 posłów; odsetek kobiet wyniósł w nim 36 proc.).
Na tegorocznych listach Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, Nowoczesna, Inicjatywa Polska) do PE w trzech okręgach (na 13) w pierwszej piątce znalazła się tylko jedna kobieta (Katarzyna Kalinowska na „czwórce” na Mazowszu oraz Mirosława Nykiel i Elżbieta Polak jako „trójki” w Katowicach i Gorzowie Wielkopolskim). Panie otrzymały w sumie trzy „jedynki” (o połowę mniej niż w wyborach w 2014 r.), cztery „dwójki” oraz sześć „trójek”. Z list KE do europarlamentu dostało się sześć kobiet (i 16 mężczyzn; oznacza to, że odsetek kobiet wyniósł 27 proc.).
PAP/ as/