Informacje

Konferencję „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” zorganizowano już po raz trzynasty / autor: fot. Fratria
Konferencję „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” zorganizowano już po raz trzynasty / autor: fot. Fratria

Nie wiecie niczego o swoich dzieciach!

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 19 września 2019, 11:42

    Aktualizacja: 19 września 2019, 13:50

  • 0
  • Powiększ tekst

Pozostawienie dziecka przy komputerze jest tym samym, co wypuszczenie go na ulicę bez kontroli. Jak wynika z badań, rodzice nie mają pojęcia, co robią ich pociechy w internecie, jak często mają styczność z zagrożeniami, a także z patologicznymi treściami. Przy okazji Międzynarodowej Konferencji „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” przytoczono wiele nowych, ciekawych, lecz także alarmujących danych. Organizujący konferencję już po raz 13. Państwowy Instytut Badawczy NASK i Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, pod patronatem Ministerstwa Cyfryzacji, Ministra Edukacji Narodowej i Rzecznika Praw Dziecka, przedstawiają też działania, które podejmują w odpowiedzi na coraz większe i powszechniejsze zagrożenia

Świat, w którym dorastają dzieci i młodzież zmienia się szybko, a cyfrowe technologie są ich codziennością. Wyniki badań mówią jasno: z każdym rokiem dzieci zaczynają korzystać z internetu wcześniej i bardziej intensywnie, a w dodatku bez kontroli, a rodzice nie chcą się w te sprawy angażować. Tymczasem większość dzieci napotyka w internecie coraz więcej agresji i patologii. Czy rodzice nie chcą angażować się w kwestie związane z przebywaniem dziecka w internecie, bo wstyd im przyznać, że niewiele o nim wiedzą? Jeśli tak, to wystawiają dzieci na duże ryzyko.

Takie przekonanie, że dzieci wychowały się w internecie, więc wiedzą lepiej wszystko o internecie, to nieprawda. Technicznie może i wiedzą więcej, ale nie w kontekście wzorców, postaw i zachowań. Tu nie mają lepszego rozeznania od rodziców i to my, dorośli, takie wzorce powinniśmy im wpajać. Musimy mówić i podpowiadać dziecku, co jest dobre, co jest złe, bo tak naprawdę to się do tego sprowadza – ocenia Marek Zagórski, minister cyfryzacji. - Cała sztuka nie polega na tym, żeby wyłączyć internet, ale by mieć umiejętność korzystania z tej przestrzeni, bo pomimo zagrożeń, sieć daje cudowne możliwości i pozwala na fantastyczny rozwój. Trzeba jednak przede wszystkim zadbać o ten element bezpieczeństwa – dodaje minister cyfryzacji.

600 osób przez dwa dni specjalistów od internetu, bezpieczeństwa, edukacji szkolnej, psychologów, pedagogów, nauczycieli oraz przedstawicieli administracji państwowej i biznesu dyskutowano ozagrożeniach dla dzieci w sieci / autor: fot. YT
600 osób przez dwa dni specjalistów od internetu, bezpieczeństwa, edukacji szkolnej, psychologów, pedagogów, nauczycieli oraz przedstawicieli administracji państwowej i biznesu dyskutowano ozagrożeniach dla dzieci w sieci / autor: fot. YT

Świat, w którym dorastają dzieci i młodzież zmienia się szybko. Cyfrowe technologie są ich codziennością. Według raportu „EU Kids Online” 2018 aż 82,5 proc. osób w wieku od 9 do 17 lat łączy się z siecią codziennie. Uczestnicy tegorocznej konferencji rozmawiają o tym co robić, by przebywanie online było bezpieczniejsze, bo bezpieczne wcale nie jest.

Rodzice współczesnych polskich nastolatków znacznie niedoszacowują czasu, jaki spędzają ich dzieci w internecie, nie wiedzą jakie treści oglądają, nie wiedzą z kim się kontaktują, ich szacunki są mocno nieprecyzyjne. Jak wynika z naszych badań, gdy pytaliśmy się nastolatków i ich rodziców, typowy polski rodzic uważa, że jego dziecko spędza w internecie 2,5 godziny, natomiast średnia w przypadku nastolatków wynosi 4 godziny i 15 minut. Rodzice też nie wiedzą o tym, jakie dramaty ich dzieci czasem przeżywają w tym internecie. Jak się okazuje, blisko połowa polskich nastolatków doświadczyła w internecie aktów przemocy w mediach społecznościowych i tylko niewielki odsetek z nich wspomniał o tym swojemu rodzicowi – mówi dr Rafał Lange z NASK Państwowy Instytut Badawczy. – Dobrym przykładem na niedoszacowanie częstotliwości i skali zjawisk jest zjawisko tzw. patostreamów [obraźliwe, demoralizujące i wulgarne transmisje wideo na żywo, czasem polegające na werbalnym znęcaniu się na konkretnej osobie z imienia i nazwiska- red., często prezentujące różne dewiacje, libacje alkoholowe, przemoc domową lub wulgaryzmy]. Gdy zapytaliśmy rodziców, czy ich dziecko w ciągu ostatniego półrocza widziało chociaż raz takie treści, tylko 8 proc. zadeklarowało, że tak. Gdy zapytaliśmy się dzieci, okazało się, że aż co czwarte dziecko widziało taką treść. A mówimy tu tylko o sześciu miesiącach – dodaje dr Lange.

Wśród nastolatków pytanych o tzw. patostreamy oraz inne treści, które my, jako dorośli, oceniamy za patologiczne, aż 84 proc. zadeklarowało, że takie treści według nich powinny być blokowane. To pocieszające. Jednak coraz większe obawy, nawet grozę, budzą kolejne dane. Przemoc słowna, czy klasowy mobbing wobec kolegów z klasy w grupie nastolatków w mediach społecznościowych to zjawisko bardzo modne. Aż blisko połowa! respondentów oświadczyła, że osobiście doświadczyła takiego prześladowania, a jeszcze większy odsetek zadeklarował, że był świadkiem takiego prześladowania. Dzieci prześladowane są przez kolegów i koleżanki za wygląd, status materialny, sposób spędzania wolnego czasu. Przybierają postać wyzwisk i obelg.

Jak pokazują inne badania, jest to zjawisko współbieżne. To znaczy, że w życiu realnym, jeśli występuje takie zjawisko w klasie, to przenosi się ono do sieci i odwrotnie, jeśli występuje ono w danej grupie klasowej w sieci, przenosi się do samej niewirtualnej klasy. Niestety, walczyć z tym można jedynie wychowaniem przez rodziców, zarówno do tego, by tak nie robić, jak i do tego, jak się przed tym bronić – dodaje dr Rafał Lange.

Nie sztuką jest zakazać internetu. Nieprawdą okazuje się też, że ograniczanie dziecku czasu przebywania w internecie zbyt wiele tu zmienia.

Zajmuję się badaniem grupy dzieci, które używają internetu mało. Generalnie wszyscy uważają, że jak dziecko używa internetu mało, tak do godziny dziennie, to nie ma problemu. Okazuje się, że to wcale nie chroni dzieci przed nieangażowaniem się w niebezpieczne zachowania. Okazuje się też, że dzieci, które przejawiają ryzykowne zachowania w internecie, stosują ryzykowne zachowania poza internetem i odwrotnie, te które zachowują się ryzykownie poza internetem, będą zachowywały się w sposób niepożądany również w internecie. Okazuje się, że zachowania w świecie online i offline są nierozdzielne – komentuje prof. Jacek Pyżalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wcale nie oznacza to, że ktoś spędzający dużo czasu w internecie umie się w nim zachować. W skrócie, ktoś, kto myśli, że ograniczając dziecku czas w internecie uchroni dziecko przed ryzykami, ten nie ma racji. Statystyki są tylko nieznacznie różne.

Ale zagrożenie agresją dzieci wobec dzieci nie istnieje tylko w gronie znajomych z danej klasy. Coraz większym problemem stają się gry online w tzw. otwartych światach z zupełnie obcymi ludźmi. Oznacza to, że jeśli dziecko tylko grało w jakąś grę online, a nie przeglądało internetu, rodzic wcale nie powinien być o nie spokojniejszy.

Zapominamy, że dzieci w ogóle środowiskach społecznościowych powinny być od 14 roku życia, a sieć jest absolutnie przepełniona dziesięciolatkami i to jest nasza wina, rodziców – zauważa Anna Rywczyńska, przewodnicząca konferencji „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” z  NASK. – Dobrze byłoby spytać dziecko za każdym razem, co robiło przez te 3-4 godziny zamknięte w pokoju. Jeśli grało w grę sieciową, to warto spytać z kim grało, czy miało i jakie z tymi osobami interakcje, czy ma jakiegoś sieciowego kolegę, czy koleżankę. Możemy też trochę wyczuć, czy ktoś na nie krzyczał w takiej grze sieciowej, bo to też się bardzo często zdarza. Dzieci padają ofiara hejtu, mowy nienawiści, bardzo nieprzyjemnych zachowań i wulgaryzmów właśnie w środowisku graczy dlatego, że jak coś zawalą, coś im się nie uda, to potrafią być bardzo źle traktowane w tym środowisku i bardzo źle to znoszą. Często też nie są anonimowo i to tez rola nasza jako rodziców, czy my się zgadzamy, żeby nasze dzieci były w takich środowiskach z imienia i nazwiska, bo może warto założyć im anonimowy alias – dodaje.

Konferencję „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” zorganizowano już po raz trzynasty. Pewne tematy odchodzą, ciągle pojawiają się nowe. Tym razem w gremium ok 600 osób przez dwa dni specjalistów od internetu, bezpieczeństwa, edukacji szkolnej, psychologów, pedagogów, nauczycieli oraz przedstawicieli administracji państwowej i biznesu dyskutowano o licznych stałych i nowych zagrożeniach dla dzieci w sieci. W tym roku rozmawiano też szczególnie o miejscu szkoły w dbaniu o to bezpieczeństwo.

Ważną odpowiedzią na te zagrożenia ma być program Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE). Celem programu jest zapewnienie szybkiego i bezpiecznego internetu każdej szkole w Polsce, co zagwarantuje wyrównanie dostępu do wiedzy, rozwój nowych form kształcenia oraz zdobywanie kompetencji, zarówno przez uczniów, jak i nauczycieli. Kluczem w powyższym kontekście jest słowo bezpieczny. Ministerstwo Cyfryzacji i NASK kładą na nie szczególny nacisk, stosując szczególne narzędzia, w tym Sztuczną Inteligencję.

NASK od lat ma wiele aktywności, które są skierowane w stronę odpowiedzi na cyberzagrożenia, także dzieci. W zakresie dbania o dzieci, najważniejsza obecnie jest budowa Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE). To jest rzeczywiste narzędzie, które pomoże polskim szkołom mieć szybki, ale i bezpieczny internet – mówi Bartłomiej Klinger, zastępca dyrektora NASK ds. projektów administracyjno-edukacyjnych. - Dostarczamy narzędzia, które pozwalają szkołom i dyrektorom filtrować niebezpieczne treści. Drugi aspekt to edukacja. Świadomość zagrożeń i radzenia sobie z zagrożeniami jest kluczowe - dodaje.

Dyrektor szkoły może to włączyć, wyłączyć, dostosować mechanizm decyzji o tym, co uznaje za bezpieczne i dozwolone, a co nie. Ma ze strony NASK cały czas podpowiedzi o możliwościach ustawień. Nic więcej nie musi w tej sprawie robić. Ochrona przed wirusami i szkodliwym oprogramowaniem dostępna jest „z pudełka”, jako plug-and-play.

Sztuczna inteligencja, czy narzędzia dynamicznej analizy, które wprowadzamy, oczywiście jeszcze nie w stu procentach zabezpieczają przed patostreamami, czy mobbingiem, czy przed zagrożeniami, które generują dzieci same przeciwko sobie, ale chcemy żeby te mechanizmy były nauczone i coraz doskonalsze w wyłapywaniu tych rzeczy. Człowiek sobie z natłokiem tych treści nie poradzi. Musimy się wesprzeć sztuczną inteligencją i nauczonymi wyłapywania tego maszynami i jako NASK będziemy to robić z całą determinacją, żeby to, co jest w OSE, było najdoskonalsze, jakie tylko na rynku można znaleźć - mówi Bartłomiej Klinger. - Zamykamy ten bezpieczny świat na razie w szkole, ale naszym celem jest, że w momencie, gdy już wszystkie domy podłączone będą do światłowodów, zgodnie z planem Ministerstwa Cyfryzacji, by OSE chroniło dzieci także poza szkołą. Chcemy z OSE zrobić narzędzie, które będzie oczywiście narzędziem dobrowolnym, ale pozwalającym także rodzicom, którzy nie mają tej samej wiedzy o internecie, co osoby generujące zagrożenia w internecie, żeby ci rodzice mogli skorzystać z bezpiecznego i sprawdzonego rozwiązania, żeby zdjąć z nich część kłopotów związanych z zabezpieczeniem korzystania z internetu przez ich dzieci.

Powiązane tematy

Komentarze