Wielka Brytania: Izba Gmin wybierze nowego spikera
Brytyjscy posłowie wybiorą w poniedziałek późnym popołudniem nowego spikera Izby Gmin, który zastąpi charyzmatycznego, ale budzącego kontrowersje Johna Bercowa. O stanowisko to ubiega się siedmioro kandydatów - dwoje konserwatystów i pięcioro laburzystów.
Rola spikera jest niezwykle ważna, bo to nie tylko przewodniczy obradom Izby Gmin i dba o porządek w ich trakcie, ale też rozstrzyga spory proceduralne, decyduje o tym, które ze zgłoszonych przez posłów poprawek mogą być poddane pod głosowanie i zezwala posłom na zadawanie ministrom pytań w trybie pilnym.
John Bercow, który zgodnie z zapowiedzią w miniony czwartek odszedł z pełnionego od 10 lat stanowiska, zostanie zapamiętany nie tylko dzięki uciszaniu parlamentarzystów donośnym okrzykiem „Order!”, ale też z powodu faktycznego zwiększenia roli spikera. To stało się widoczne zwłaszcza w ostatnich miesiącach w trakcie debat na temat brexitu, gdy Bercow wyrósł na jedną z pierwszoplanowych postaci.
To on zdecydował np. przed dwoma tygodniami, że rząd Borisa Johnsona nie może poddać pod głosowanie porozumienia z UE, gdyż już raz je zgłosił, choć posłowie ostatecznie nie głosowali nad jego przyjęciem.
Bercow nie ukrywał, że postrzega rolę spikera jako obrońcy pozycji parlamentu przed zakusami władzy wykonawczej. W trakcie 10 lat na tym stanowisku znacznie częściej niż ktokolwiek z jego poprzedników dopuszczał do głosu posłów z tylnych ław, co dało poczucie, iż Izba Gmin nie jest miejscem wymiany zdań jedynie między członkami rządu a nich odpowiednikami z gabinetu cieni.
Z drugiej strony, zwolennicy brexitu zarzucali Bercowowi brak bezstronności, do czego spiker jest zobowiązany.
O stanowisko to ubiegać się będzie w poniedziałek siedmioro kandydatów, w tym troje zastępców Bercowa - laburzyści Lindsay Hoyle, Rosie Winterton i konserwatystka Eleanor Laing, oraz czworo innych posłów - Chris Bryant, Harriet Harman i Meg Hillier z Partii Pracy oraz Edward Leigh z Partii Konserwatywnej.
Każdy z nich będzie miał pięciominutowe wystąpienie, po czym odbędzie się seria głosowań, do czasu aż któryś z kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości głosów. Po każdej turze odpada osoba z najmniejszym poparciem i te, które otrzymały mniej niż 5 proc. głosów.
Ponieważ rządzący konserwatyści nie mają w Izbie Gmin większości, a inne partie nie będą chciały poprzeć ich kandydata, wydaje się, że większe szanse mają posłowie z Partii Pracy. Za umiarkowanego faworyta uważany jest Lindsay Hoyle, choć nie można też wykluczyć innych rozwiązań.
Natychmiast po wyborze nowy spiker przestaje reprezentować swoją dotychczasową partię i od tej pory związany jest tylko parlamentarnymi przepisami i konwencjami. Nie bierze też udziału w głosowaniach.
Jednym z pierwszych zadań nowego spikera Izby Gmin będzie ogłoszenie jej rozwiązania. W związku z zaplanowanymi na 12 grudnia przedterminowymi wyborami, wtorek będzie ostatnim dniem obrad parlamentu. Zbierze się on ponownie dopiero po wyborach.
Czytaj także: Brexit: A może tak kolejne referendum?
PAP, KG