Plac świętego Marka ciągle pod wodą
Piąty dzień Wenecja zmaga się ze skutkami powodzi, która przechodzi do historii jako zjawisko nienotowane od 1872 roku. Po raz pierwszy od prawie 150 lat w jednym roku poziom przyplywu przekroczył dwa razy w ciągu jednego tygodnia150 centymetrow. Plac świętego Marka nadal jest zalany, a w całym mieście tam, gdzie woda opada lub już została wypompowana, trwa wielkie sprzątanie.
Spontanicznie mobilizuje się młodzież, która dotąd uczestniczyła w strajkach klimatycznych. Grupy, nazywane „Aniołami acqua alta” pomagają w sprzątaniu i usuwaniu szkód w sklepach, bibliotekach i szkołach, a także w kościołach. Ratują książki i dokumenty w archiwach, suszą je i czyszczą. Ochotnicy niosą też pomoc mieszkańcom z zalanych domów w powrocie do normalnego życia.
Straty w mieście odwiedzanym przez ponad 25 milionów turystów rocznie szacowane są na miliard euro. Ich usuwanie potrwa bardzo długo, szczególnie jeśli chodzi o dziedzictwo historyczne miasta.
Poważnie zniszczone są środki transportu. Kilka tramwajów wodnych zatonęło lub zostało porwanych przez wody przypływu , inne wymagają gruntownej naprawy. Na ten cel potrzeba około 20 milionów euro. Ich naprawa potrwa co najmniej cztery, sześć miesięcy - wyjaśniło kierownictwo miejskiego przedsiębiorstwa komunikacji.
Trwa szacowanie ogromnych szkód w weneckich kościołach. Bardzo poważnie ucierpiała zalana bazylika św. Marka a także około 70 spośród wszystkich 120 kościołów w mieście i okolicach. Częściowo zalane są też zabytki i słynne muzea na czele z Galerią Akademii i Pałacem Dożów.
Zarząd nadzoru nad zabytkami podał, że na ratowanie każdego uszkodzonego, wymagającego renowacji kościoła, z których wiele to bezcenne zabytki, trzeba będzie przeznaczyć około 70 tysięcy euro.
Media informują, że burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro zabronił włoskiej ekipie filmowej kręcenia zdjęć na zalanym i zamkniętym placu świętego Marka. Pojawili się tam w piątek znani aktorzy Stefano Accorsi i Valeria Golino. Tamtejsi sklepikarze i mieszkańcy okolicy zarzucili filmowcom , że żerują na nieszczęściu. Kazano im natychmiast wyłączyć kamery.
Sylwia Wysocka (PAP), sek