Informacje

autor: Pixabay.com
autor: Pixabay.com

Litr ropy za 15 groszy

Adrian Reszczyński

Adrian Reszczyński

Absolwent SGGW, zainteresowany szeroko pojętą ekonomią i gospodarką, autor bloga Las Mgieł. Związany ze środowiskami wolnościowymi i narodowymi. W czasie wolnym pasjonat literatury fantasy, kalisteniki oraz gier komputerowych.

  • Opublikowano: 22 marca 2020, 17:00

  • Powiększ tekst

Niektórzy analitycy i eksperci szacują, że jeśli pandemia koronawirusa i wojna naftowa będą się przeciągać, ceny ropy mogą spaść do niewiele ponad 5 dolarów za baryłkę.

W praktyce oznaczałoby to, że litr ropy u producenta kosztowałby mniej więcej 15 groszy. Chociaż wydaje się to niewiarygodne, już teraz widać oznaki, że jest to jak najbardziej możliwe.

Pewne nadzieje wzbudziły ceny ropy w czwartek. Chwilowy wzrost cen spowodowany zapowiedziami Waszyngtonu o pomocy finansowej dla całej gospodarki zdawał się być znaczący, zaraz jednak opadł, by w piątek ponownie spaść w dół. Inwestorzy niezbyt entuzjastycznie przywitali działania amerykańskiego banku centralnego i zamiast inwestować wręcz wycofali się z giełdy. Dotyczyło się to także rynku surowców. Citigroup przedstawia bardzo pesymistyczny scenariusz dla inwestorów. Ich zdaniem ceny baryłki ropy spadną nawet do 5 dolarów amerykańskich. Podobne zdanie co do trendów, chociaż mniej pesymistyczne, wyraża Energy Aspect. Według ich przewidywań ceny ropy spadną do 10 dolarów amerykańskich za baryłkę.

Chociaż na razie nie można mieć jakiejkolwiek pewności, że ceny ropy spadną do tak niskich poziomów, tak same prognozy i dotychczasowe zachowania rynku zmuszają władze amerykańskie do podjęcia działań. I nie są to jedynie kosmetyczne zabiegi. Na pierwszy plan wysuwają się działania Teksasu. W rozmowie z Bloomberg Ryan Sitton, przedstawiciel Texas Railroad Commission regulującej obrót ropą i gazem w Teksasie, zaproponował radykalny krok. Jego zdaniem produkcja w całym stanie powinna zostać ograniczona o 10%. A jest to dopiero pierwsza propozycja.

Północna Dakota rozważa utrzymywanie nieaktywnych miejsc wydobycia ropy w stanie „uśpienia” przez dłuższy czas. Zamiast zachęcać do wznowienia wydobycia, władze Północnej Dakoty wolą obecnie postawić na wstrzymanie wydobycia celem zmniejszenia podaży. Sytuacja giełdowa wielu spółek petrochemicznych również nie jest zbyt wesoła. Koncern Shell jest tego najlepszym przykładem. W ciągu ostatniego miesiąca wartość akcji spółki spadła niemalże o połowę. I nie zapowiada się, by firma odbiła się a najbliższym czasie. Inwestorzy działaniami Fedu wydają się raczej zniechęceni, niż zadowoleni.

Oczywiście, na wojnie wypowiedzianej przez Arabię Saudyjską cierpią nie tylko Amerykanie. Samo Królestwo może boleśnie odczuć w niedługim czasie skutki swojej polityki, a wraz z nimi inne państwa nastawione na wydobycie ropy takie jak chociażby Rosja. Już teraz Irak wzywa państwa OPEC do nadzwyczajnego posiedzenia, zdaje się jednak, że bezskutecznie.

Źródło: Oilprice.com

Adrian Reszczyński

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych