Informacje

W tygodniku „Sieci”: Front walki z epidemią / autor: fot. tygodnik Sieci
W tygodniku „Sieci”: Front walki z epidemią / autor: fot. tygodnik Sieci

W tygodniku „Sieci”: Front walki z epidemią

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 29 marca 2020, 09:30

  • 5
  • Powiększ tekst

Tylko w tygodniku Sieci: gorąca relacja jak wygląda front walki z epidemią. Marszałek Stanisław Karczewski nie wahał się ani chwili, gdy w szpitalu zabrakło lekarzy. Ruszył pomagać.

W weekend 21–22 marca doszło do ewakuacji chorych ze szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą. U personelu i kolejnych pacjentów placówki potwierdzano zakażenie koronawirusem. Już w piątek wieczorem służby epidemiologiczne otrzymały potwierdzenie o siedmiu zarażonych pacjentach. Wcześniej potwierdzono zarażenie kilkunastu osób z personelu. Od rana w sobotę spływały kolejne wyniki, które wskazywały, że jest coraz więcej zarażonych. Ostatecznie się okazało, że wirusem zaraziło się aż 15 pracowników szpitala. Pacjentów z koronawirusem przewieziono do szpitali w Radomiu i Warszawie. Część pacjentów wypisano do domów. W ewakuacji pomagali żołnierze WOT. Po ewakuacji przeprowadzono dezynfekcję pomieszczeń szpitalnych. W krytycznym momencie w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą do opieki nad 30 pacjentami chirurgii i oddziału wewnętrznego zostało dwóch zdrowych lekarzy. Wojewoda skierował do pracy w tej lecznicy pięciu dodatkowych medyków, w tym wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.

Dorota Łosiewicz rozmawia ze Stanisławem Karczewskim („Teraz już wiem, że wrócę do zawodu lekarza”), który mówi, jak wygląda szpitalna rzeczywistość w czasach pandemii. Mówi m.in. co zastał po przybyciu do szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą. − Jednego lekarza, jedną lekarkę, kilka pielęgniarek. Wszyscy byli skrajnie wyczerpani, na dyżurze od kilku dób. Ledwo trzymali się na nogach. Wysłałem kolegów do domu, a sam zająłem się pacjentami. Postanowiłem, że zostanę w szpitalu do ostatniego pacjenta, a oni byli bardzo wystraszeni, zdezorientowani. Wszyscy czekali na wyniki w wielkim napięciu. Nie wiedzieli, co będzie dalej. Nie było na szczęście paniki, ale potrzebowali lekarza, który porozmawia, uspokoi. Po trzech dobach przeniesiono chorych do innych szpitali, resztę wypisano, by pod opieką lekarską kontynuowali leczenie w domu. Gdy dotarłem do szpitala, musiałem się przebrać w specjalny kombinezon ochronny. Wszystkich musieliśmy traktować jak potencjalnie zakażonych. Ten strój jest bardzo szczelny, ale jednocześnie bardzo niewygodny. Funkcjonowanie w nim jest niezwykle uciążliwe, całe ciało się poci. Nie da się w tym wytrzymać dłużej niż kilka godzin. Co jakiś czas trzeba więc ten strój zdjąć, żeby odpocząć. Także pielęgniarki, które jeszcze pozostały w szpitalu, musiały odpoczywać, były strasznie zmęczone. Do tego dochodziło napięcie związane z oczekiwaniem na kolejne wyniki. W tych chwilach, gdy pozostawaliśmy bez zbroi, mogliśmy wreszcie z sobą porozmawiać – mówi Stanisław Karczewski.

Aleksandra Jakubowska rozmawia z dr hab. Mirosławem Kwaśniewskim, genetykiem, biologiem molekularnym, kierownikiem Centrum Bioinformatyki i Analizy Danych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku („Wirus ciągle mutuje”). Naukowiec mówi o istocie epidemii, koronawirusie oraz możliwościach ochrony człowieka. Wyjaśnia także m.in. podstawy wyodrębnienia grup szczególnie zagrożonych zarażeniem: − Wiemy, że wnikanie wirusa, z którym teraz mamy do czynienia do organizmu, może być, podobnie jak w przypadku tego pierwszego SARS z 2002 r., zależne od genu ACE2, czyli receptora białkowego w błonie pęcherzyków płucnych. Jest wiele badań na ten temat i z pewną ostrożnością można je przełożyć na ten nowy, dzisiejszy koronawirus. Im więcej jest tych receptorów na pęcherzykach płucnych danej osoby, tym ma ona większą podatność na zakażenie. Np. badania wykazują, że palacze i byli palacze mają większą ekspresję tego genu ACE2 i tym samym prawdopodobnie większą podatność na zakażenie tym wirusem. […] Do dziś jednoznacznie nie wiemy, dlaczego osoby starsze przechodzą COVID-19 znacznie ciężej, jednak widzimy korelację z chorobami współistniejącymi, takimi jak nadciśnienie czy cukrzyca, jednak choroby te znacznie częściej występują u osób starszych niż młodych, stąd trudno jednoznacznie mówić o związku przyczynowo-skutkowym w tym wypadku.

W artykule „Bezczelna gra epidemią” Marek Pyza komentuje ostatnie działania opozycji. - Nie istnieją dla nich granice politycznej żenady. Nie ma takiego kłamstwa, przed którego wykorzystaniem by się wzdrygnęli. Nie mają żadnych hamulców. Na szczęście nie mają nawet instynktu samozachowawczego, dlatego poznajemy właśnie najpodlejszą twarz najbardziej totalnych. A może dopiero ją pokażą? – zastanawia się dziennikarz. Ocenia przy tym, że  - (…) nie ma w Europie innego kraju, w którym opozycja tak zuchwale próbowałaby wykorzystywać epidemię dla osiągania własnych korzyści. Nawet w państwach Zachodu polski rząd jest stawiany za wzór do naśladowania, jak ograniczać skutki pandemii. U nas jednak polityczni siepacze uczestniczą w mało wyszukanej konkurencji: kto najdalej przesunie granicę chamstwa, kłamstwa i hipokryzji.

Aleksandra Rybińska w artykule „Nieprzygotowani” zauważa, że część krajów azjatyckich znacząco lepiej potrafiła zorganizować działania ograniczające rozprzestrzenianie się wirusa niż robi to reszta świata. - Wyciągnęły one bowiem wnioski z epidemii SARS i gdy tylko w grudniu 2019 r. pojawiły się informacje o pierwszych zarażonych w chińskiej prowincji Hubei, wprowadziły odpowiednie środki zapobiegawcze, czyli śledziły pasażerów wracających z Państwa Środka, zaostrzyły kontrole na granicach i wprowadziły dystansowanie społeczne (social distancing). (…) Gdy pojawił się COVID-19, Singapur był gotowy, podobnie jak Hongkong, Tajwan, Japonia i Korea Południowa, która w 2015 r. zmagała się także z epidemią MERS (Middle East Respiratory Syndrome, z rodziny koronawirusów).

W tygodniku przeczytać można także komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów, Jerzego Jachowicza, Aliny Czerniakowskiej, Macieja Pawlickiego, Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej czy Andrzeja Rafała Potockiego.

Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 30 marca br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury. By przeczytać bieżące wydanie tygodnika, nie trzeba przecież wychodzić z domu, wystarczy kliknąć - http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.

Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl  i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl

W tygodniku „Sieci”: Front walki z epidemią / autor: fot. tygodnik Sieci
W tygodniku „Sieci”: Front walki z epidemią / autor: fot. tygodnik Sieci

Powiązane tematy

Komentarze