Niemieckie firmy zwalniają pracowników. Polaków w trybie natychmiastowym
„Zdarza się, że pracodawcy ze względu na problemy wywołane epidemią koronawirusa zwalniają polskich pracowników w trybie natychmiastowym” - poinformowała PAP Agnieszka Misiuk, doradca i ekspert w kwestiach prawa pracy na terenie Niemiec.
Dodała, że w większości przypadków takie wypowiedzenia, także w tej szczególnej sytuacji, są niezgodne z prawem.
Niestety epidemia jeszcze bardziej utrudnia pracownikom egzekwowanie swoich uprawnień na drodze sądowej - zauważyła.
Punkt „Uczciwa mobilność” udziela polskim pracownikom porad związanych z prawem pracy i koronawirusem pod numerem 0049 800 0005780.
Środki mające na celu spowolnienie rozprzestrzeniania się koronawirusa skomplikowały sytuację polsko-niemieckiego pogranicza. Z tego powodu punkt informacyjny „Uczciwa mobilność” w Berlinie odebrał w ostatnich dniach prawie 600 telefonów od pracowników zagranicznych, którym epidemia koronawirusa utrudniła wykonywanie pracy na terenie Niemiec, w tym od wielu Polaków.
Część osób zdecydowało się zostać w domu po polskiej stronie granicy, ze względu na opiekę nad dziećmi lub obawę przez zakażeniem - powiedziała PAP Agnieszka Misiuk, doradca w kwestiach prawa pracy na terenie Niemiec.
Są też Polacy, którzy zdecydowali się pozostać po niemieckiej stronie, by dalej pracować w Niemczech. Ponad 200 wniosków o dopłaty na zakwaterowanie złożyły od poniedziałku przedsiębiorstwa, które zatrudniają polskich pracowników na terenie Meklemburgii-Pomorza Przedniego - dowiedział się PAP od władz landowych. „Złożono już ponad 200 wniosków” - powiedział w czwartek w rozmowie z PAP sekretarz stanu w rządzie Meklemburgii-Pomorza Przedniego Patrick Dahlemann. Wytłumaczył, że pojedynczy formularz może obejmować większa ilość pracowników.
Od poniedziałku firmy działające na terenie landu mogą składać wniosek o wsparcie dla polskich pracowników w wysokości 65 euro dziennie oraz 20 euro na dodatkowego członka rodziny. Pracownik może z dodatku opłacić lokum po niemieckiej stronie.
Jest to tymczasowe rozwiązanie trzech niemieckich landów, Brandenburgii, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Saksonii, dla polskich obywateli, którzy mieszkają na terenie własnego kraju, ale pracują po stronie niemieckiej. Dodatek wprowadzono po decyzji polskich władz z 25 marca, na mocy której osoby powracające z Niemiec do Polski muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie co wyklucza codzienny dojazd do pracy w Niemczech.
Jesteśmy bardzo wdzięczni tym polskim pracownikom, którzy podjęli decyzję o czasowym pobycie w Niemczech, czasami zostawiając w domach swoje rodziny - powiedział Dahlemann.
Podkreślił, że na terenie landu pracują m.in. polscy lekarze lub inżynierzy, których nie da się w obecnej sytuacji zastąpić. „Tylko w szpitalu w Pasewalku pracuje 18 polskich lekarzy” - zaznaczył polityk. Dodał, że szanuje decyzję polskiego rządu, a władze landu pozostają w kontakcie na temat utrudnień granicznych z ambasadą RP w Berlinie.
49 wniosków złożyły do czwartku przedsiębiorstwa w Saksonii. Władze Brandenburgii poinformowały PAP, że nie dysponują jeszcze danymi na ten temat.
Czytaj też: Brytyjskie firmy redukują zatrudnienie
PAP/KG