Informacje

Wicepremier Jacek Sasin: powinniśmy się koncentrować przede wszystkim na tym, by minimalizować straty, a równocześnie co zrobić, by gospodarka jak najszybciej wróciła na ścieżkę szybkiego wzrostu / autor: Andrzej Wiktor
Wicepremier Jacek Sasin: powinniśmy się koncentrować przede wszystkim na tym, by minimalizować straty, a równocześnie co zrobić, by gospodarka jak najszybciej wróciła na ścieżkę szybkiego wzrostu / autor: Andrzej Wiktor

TYLKO U NAS

Priorytetem wzajemna pomoc i solidarność

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 4 maja 2020, 11:59

  • Powiększ tekst

O patriotyzmie gospodarczym, narodowości gospodarki i roli, jaką pełnią w niej spółki Skarbu Państwa, zwłaszcza w czasie pandemii i gospodarczego spowolnienia z wicepremierem Jackiem Sasinem, ministrem aktywów państwowych rozmawia w „Gazecie Bankowej” redaktor naczelny Maciej Wośko

Panie premierze, epidemia koronawirusa, z którą walczymy od kilku tygodni pokazała, jak ważna stała się idea gospodarki narodowej. Branże strategiczne znajdujące się w polskich rękach pozwalają zmierzyć się z turbulencjami gospodarczymi, tak by w pierwszej kolejności zabezpieczyć interes polskich obywateli. To naturalne, że od dawna wśród nich znajduje się energetyka, bankowość, transport lotniczy i przemysł spożywczy i wydobywczy (bogactwa naturalne), ale dołączają do nich w przyspieszonym tempie farmacja i najpotrzebniejsze usługi. Jak z perspektywy Ministerstwa Aktywów Państwowych wyglądają zmiany w postrzeganiu roli gospodarki narodowej?

Wicepremier, minister Jacek Sasin: W tym trudnym czasie, jaki obecnie przechodzimy, najlepiej chyba widać jak trafna była nasza diagnoza. Jak na dłoni teraz widać, że kapitał ma narodowość. Najbardziej zamożne i dynamicznie rozwijające się gospodarki świata cechuje coś, co można nazwać patriotyzmem ekonomicznym. Państwa takie, jak USA, Japonia, Niemcy czy Francja nigdy nie pozwalają sobie na działania, które by były sprzeczne z ich interesem gospodarczym. A przecież państwa te są zróżnicowane pod względem kultury czy historii. Każde z nich ma własną tradycję polityczną. Cechuje je jednak patriotyzm ekonomiczny. Składają się na niego dwa wzajemnie zazębiające się człony: patriotyzm gospodarczy i patriotyzm konsumencki.

Przez patriotyzm gospodarczy rozumiem cały szereg działań, których główną intencją jest wspieranie gospodarki państwa przez sektor publiczny, w tym tworzenie odpowiednich warunków do rozwoju przedsiębiorstw. Ważnym elementem pozostaje tu oddziaływanie na gospodarkę narodową przez sektor prywatny, np. płacenie podatków przez przedsiębiorców we własnym kraju.

Patriotyzm konsumencki to postawa polegająca na wspieraniu rozwoju gospodarki narodowej poprzez nabywanie rodzimych produktów, wyrobów, owoców czy warzyw. Wiadomo, że ma to wpływ na rozwój inwestycji czy powstawanie nowych miejsc pracy. W całym tym systemie ważną rolę pełnią spółki z zaangażowaniem kapitałowym państwa. Warto zauważyć, że aż jedenaście z nich wchodzi w skład WIG-20, czyli są to największe firmy w kraju. I, co ważne, należą one jednocześnie do największych płatników podatków oraz pracodawców w kraju. Kreują w dużej mierze całą gospodarkę krajową oraz rynki lokalne.

Patriotyzm ekonomiczny jest trendem, który w coraz bardziej widoczny sposób inspiruje rozwój gospodarek narodowych. Oczywiście bardzo istotną rolę odgrywają inwestycje kapitału zagranicznego, które również mają dobry wpływ na rozwój gospodarki. Jednakże w najbardziej rozwiniętych krajach świata od zawsze bardzo mocny nacisk kładzie się na kooperację krajowych przedsiębiorstw oraz stałe dążenie do wzmacniania ich pozycji biznesowej. Dlaczego? Bo wprost przekłada się na wzrost zamożności obywateli danego państwa.

Ostatnie tygodnie najdobitniej chyba pokazują jak ogromne to ma znaczenie. Dość łatwo sobie wyobrazić o ile trudniejsza byłaby walka z epidemią, gdyby nie zaangażowanie największych spółek Skarbu Państwa.

Prace całego rządu nad pilnym uruchomieniem przepisów Tarczy Antykryzysowej przynoszą już funkcjonujące rozwiązania legislacyjne. Podobne programy wsparcia gospodarek narodowych uruchomiły właściwie wszystkie kraje w UE i na świecie. Co znamienne – dotyczą one wprost ochrony „swoich” przedsiębiorstw, przedsiębiorców i pracowników. Niemcy wprost mówią o ochronie niemieckich firm przed przejęciami przez „obcy kapitał”. Jak odniesie się pan do wniosku, że powinniśmy w pierwszej kolejności chronić i wspierać polskie przedsiębiorstwa?

To oczywiste. Dlatego też tak mocno koncentrujemy się teraz na ochronie miejsc pracy w rodzimych firmach. To one są przecież solą naszej gospodarki. Oczywiście, patriotyzm gospodarczy nie polega na tworzeniu barier dla rozwoju uczciwej konkurencji, którą uznaje się za jeden z fundamentów gospodarki. Dla przykładu, w zakupach realizowanych przez przedsiębiorstwa znajdujące się pod kontrolą skarbu państwa, obowiązują trzy fundamentalne zasady: uczciwej konkurencji, równego traktowania wykonawców oraz zachowania interesu zamawiającego, a więc spółki, która realizuje dane postępowanie zakupowe. I właśnie o ten element chodzi. O zwrócenie szczególnej uwagi na interes kraju czy polskiej grupy kapitałowej. Nie łudźmy się jednak, w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy na skutek epidemii dla wszystkich najważniejsza będzie ochrona swoich rynków. Rzeczą naturalną jest to, że w Niemczech czy Francji wspierana jest polityka współpracy między rodzimymi przedsiębiorcami, i dokładnie tak samo powinno to wyglądać w Polsce. Wszędzie tam, gdzie ma to swoje uzasadnienie i racjonalne przesłanki. Bodajże kilka dni temu francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire przekonywał, że strategiczne sektory i najważniejsze łańcuchy produkcji powinny być realizowane w ramach rodzimej gospodarki. Nie tylko Francuzi zachęcają do wspierania lokalnych producentów oraz krajowej wytwórczości. Dziś, w czasie pandemii, szczególnie ważną rzeczą pozostaje dobra współpraca między krajowymi przedsiębiorcami, a także postawy konsumenckie. Tak, na ile to tylko możliwe powinniśmy wspierać polskie firmy. W naszym wspólnym interesie jest, by gospodarka jak najszybciej podniosła się po epidemii, a na to wpływ ma również to, co wkładamy do koszyka w sklepie. Jeśli zaś chodzi o ochronę przed przejęciami, nie ma na ten moment obaw, by nasze spółki miały być przejmowane przez obcy kapitał. Bacznie tego pilnujemy.

Zbliżająca się recesja oznaczać może drastyczny spadek wartości wielu przedsiębiorstw, także spółek Skarbu Państwa. To dla globalnego kapitału możliwość łatwych i tanich przejęć. Czy zakłada pan ochronę polskich aktywów przed takimi procesami? Czy powinniśmy chronić naszych narodowych czempionów, a może to czas właśnie dla nas, na atrakcyjne zakupy?

Nie mówmy obecnie o recesji choć oczywiste jest, że nastąpi spowolnienie. Właśnie dlatego rozmawiajmy raczej o jak najszybszym powrocie do szybkiego wzrostu. Jestem przekonany, że rola największych spółek Skarbu Państwa będzie tu kluczowa. Nie ma obaw, by dochodziło do tanich przejęć. Proszę mi wierzyć, nie tracimy z pola widzenia interesu największych polskich firm, zwłaszcza tych strategicznych. Uważnie obserwujemy, co dzieje się na rynku. Na razie nie ma sygnałów, które świadczyłby o zagrożeniu dla przyszłości polskich spółek. Skarb Państwa natomiast nie jest w żadnej mierze zainteresowany wyzbywaniem się potencjału budowanego latami wysiłkiem pokoleń Polaków.

Niewątpliwie natomiast w najbliższym czasie istotną rolę będą odgrywać umiejętności menedżerskie osób zarządzających mieniem Skarbu Państwa i proaktywny nadzór właścicielski, w tym uważna obserwacja i analiza zachodzących na rynku procesów gospodarczych. Bo proszę pamiętać – dla wielu firm sytuacja, jaka wyłoni się po ustaniu epidemii może oznaczać nie tylko potencjalne zagrożenia, ale też ogromną szansę. Musimy się koncentrować, by ich nie przegapić.

Epidemia ogarnęła całą Europę, dała się we znaki wszystkim gospodarkom. Jakich działań oczekuje pan od Komisji Europejskiej? Czy nie uważa pan, że KE powinna złagodzić swoją politykę dotyczącą np. fuzji, pomocy publicznej? Jakich działań potrzebuje Unia, by zachować swoją jedność w obliczu nadchodzącego kryzysu?

Niewątpliwie obecna sytuacja wymaga zredefiniowania podejścia do dotychczasowej polityki Wspólnoty oraz uwzględnienia w niej obecnie występujących okoliczności oraz ryzyk związanych z funkcjonowaniem gospodarki. Jest przecież jasne, że epidemia dotknie cały europejski rynek. Myślę, że w pierwszym etapie powinniśmy się koncentrować przede wszystkim na ochronie miejsc pracy i odbudowie wzrostu. Jasne jest też, że po ustaniu epidemii wiele przedsiębiorstw lub nawet całe branże wymagać będą wsparcia ze strony państwa. Dyskusja na ten temat ciągle przed nami. Jedno jest pewne: jest wręcz niezbędne zachowanie pozycji gospodarek narodowych. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa pokazuje to chyba najdobitniej. Bez wątpienia natomiast Komisja Europejska będzie musiała podjąć jakieś działania.

Które branże, zdaniem pana premiera, mogą przejść przez kryzys suchą stopą, a które należy chronić szczególnie? Branża turystyczna, choć jest pierwszą ofiarą pandemii, nie jest dla gospodarki kluczowa. Czy jeśli staniemy wkrótce przed wyborem – kogo ratować za wszelką cenę – może pan wskazać obszary gospodarki szczególnie ważne dla kraju? Bankowość? Usługi i małe, średnie przedsiębiorstwa? A może właśnie spółki z przeważającym udziałem Skarbu Państwa?

Dla gospodarki nie ma branż nieistotnych. Gospodarka to system naczyń połączonych. Wszystkie branże są równie ważne, składając się wspólnie na gospodarkę narodową i tworząc wartości dodane. Wiadomo jednak, że pomocy i wsparcia będzie wymagało bardzo wiele firm i branż, małych i wielkich przedsiębiorstw. Dużo będzie zależało od tego, jak długo będzie trwał stan zawieszenia. Jednak już teraz można powiedzieć, że pomocy będzie wymagała w pierwszej kolejności branża transportowa. Jestem na przykład w stałym kontakcie z zarządem LOT. Wiadomo, że branża lotnicza będzie wymagać szczególnej troski. Prawdopodobnie jeszcze przez wiele miesięcy ruch lotniczy będzie wyłączony.

Działania będzie wymagać branża energetyczna, która w tej chwili bardzo cierpi z powodu zmniejszonego zapotrzebowaniu na energię. Podobnie branża górnicza, której sytuacja nie była łatwa jeszcze przed wybuchem epidemii. Jestem zdeterminowany, by uratować górnictwo przed upadkiem i wyprowadzić sytuację na prostą. Dlatego liczę tu na dobrą współpracę ze związkami zawodowymi. Na pewno priorytetem są duże spółki skarbu państwa, bo to one będą po ustąpieniu koronawirusa kołem zamachowym dla odbudowy wzrostu.

Tak jak mówiłem, przede wszystkim skupiamy się na tym, by chronić miejsca pracy. Oczywistym jest natomiast, że każdy kryzys nie tylko stanowi zagrożenie, ale kreuje też nowe aktywności gospodarcze. Jest poza dyskusją, że tak będzie i tym razem. Wiele zależy tu od naszych przedsiębiorców. Jestem o tyle spokojny, że nie raz pokazywali już oni, że doskonale dają sobie radę w takich sytuacjach.

Spółki Skarbu Państwa w pierwszych dniach i tygodniach epidemii w Polsce udowodniły, jak istotną rolę pełnią nie tylko w gospodarce, ale i w budowaniu bezpieczeństwa obywateli. Akcje wsparcia placówek służby zdrowia, pozyskanie środków ochrony osobistej, leków – to domena dużych firm, właśnie SSP. PKN Orlen, KGHM, PZU, LOTOS, spółki energetyczne, PKP, LOT, polskie banki – to przedsiębiorstwa, które zajmują najwyższe miejsca na listach firm udzielających wsparcia w walce z koronawirusem w Polsce. Jak ocenia pan tę widoczną zmianę w podstawach rozumienia społecznej odpowiedzialności biznesu?

Spółki z udziałem skarbu państwa na walkę z koronawirusem przeznaczyły już ponad 100 mln zł. To niespotykana skala. Tym bardziej, że w tym samych czasie same muszą zmagać się z ekonomicznymi skutkami epidemii. Ta sytuacja pokazuje właśnie jak ważna jest społeczna odpowiedzialność biznesu, szczególnie w takim momencie, w jakim się obecnie znajdujemy. Ważny jest biznes, jego rozwój, ekspansja i zysk w warunkach spokoju. Jeśli natomiast zagrożone jest ludzkie zdrowie i życie, priorytetem i to dla wszystkich bez wyjątku, powinna być wzajemna pomoc. Spółki z udziałem skarbu państwa zdały ten egzamin celująco. Sprawdziły się w tych trudnych dniach i robią to nadal. Pomagają, organizują wielkie zakupy i transporty środków ochrony czy sprzętu medycznego, przestawiają produkcję na potrzeby walki z epidemią koronawirusa. Wszystkim, którzy są w to zaangażowani należą się ogromne podziękowania.

Redakcja „Gazety Bankowej” i portalu wGospodarce.pl prowadzi pod patronatem pana premiera, za który dziękujemy, akcję „Kupuję bo polskie”. To wsparcie naszych codziennych wyborów konsumenckich, tak by każdy mógł wspierać polskich producentów. To nie jedyna taka akcja na rynku – podkreślająca wagę wsparcia dla polskiego biznesu. Jak ocenia pan znaczenie takich akcji? Czy każdy z nas może mieć wpływ na to, jak polskie firmy poradzą sobie z kryzysem?

Tego typu inicjatywy są bardzo istotne. Dziękuję za nie. Teraz ważna jest nasza wzajemna solidarność. Należy mocniej pamiętać o idei patriotyzmu gospodarczego. Kupując towary wyprodukowane w naszym kraju, napędzamy koniunkturę. Większa konsumpcja polskich wyrobów przełoży się na większe możliwości rodzimych firm. Ocenia się, że 79 groszy z każdej złotówki wydanej na produkty, które powstały w naszym kraju, zostaje w polskiej gospodarce. W przypadku zakupu produktów importowanych to tylko 25 groszy. W skali kraju są to miliardy. Nie zapominajmy, że polskie wyroby kupujemy nie tylko na targu, ale także w sklepie. Powinniśmy w większym stopniu przekonać Polaków, by wybierali rodzime produkty. Cały czas trzeba też zwiększać świadomość, że to, co kupujemy ma znaczenie. Często większe, niż nam się wydaje. Tu ogromna rola mediów, które w przestrzeni publicznej kreują trendy. Warto przy tym przypomnieć, że według badań Centrum Badań i Analiz Rynku aż 90 procent Polaków, chętnie decyduje się na zakup rodzimych produktów. A to nastawienie jest bardzo ważne i należy je wspierać.

„Kupuję, bo polskie” to akcja prowadzona przez redakcję ekonomiczną Grupy Medialnej Fratria – dziennikarzy portalu wGospodarce.pl i „Gazety Bankowej”, w której promujemy polskie produkty i rodzimych przedsiębiorców. Na portalu wGospodarce.pl uruchomiliśmy specjalną zakładkę tematyczną akcji „Kupuję, bo polskie”. Akcja uzyskała patronat Ministerstwa Aktywów Państwowych.

Logo akcji Kupuję, bo polskie / autor: Fratria
Logo akcji Kupuję, bo polskie / autor: Fratria

Do niedawna pojęcie patriotyzmu gospodarczego, zdaniem wielu ekspertów, zwolenników globalizacji, wspólnego rynku europejskiego, miało brzmieć anachronicznie. Czy nie sądzi pan, że kryzys zmieni lub już zmienia postrzeganie takich pojęć jak gospodarka narodowa, skarb państwa, patriotyzm gospodarczy, wsparcie publiczne?

Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy pokazuje, że kapitał ma narodowość. Od lat wskazywaliśmy jak bardzo to jest istotne. Wszystkie państwa, w tym także Polska w walce z epidemią muszą liczyć głównie na siebie. Powstaje zasadne pytanie, gdzie jest Unia Europejska w tym trudnym momencie? Obecna sytuacja potwierdza nasze wcześniejsze stanowisko, że jeżeli państwo chce dobrze i sprawnie funkcjonować, musi mieć kontrolę nad strategicznymi firmami. To zapewnia niezależność i bezpieczeństwo. Na przykład mając pod kontrolą duże państwowe firmy, zdecydowanie łatwiej jest nam w czasie epidemii przestawić produkcję na inne potrzeby. Podstawą funkcjonowania rozwiniętych gospodarek narodowych na świecie jest patriotyzm gospodarczy, co nie przesądza o braku możliwości globalnego rozwoju poszczególnych przedsiębiorstw czy też budowy rynku wewnętrznego w Unii Europejskiej.

Polska realizuje wiele kluczowych inwestycji, ważnych z punktu widzenia całej gospodarki i naszego bezpieczeństwa: buduje Baltic Pipe, przygotowuje Centralny Port Komunikacyjny, trwa przekop Mierzei Wiślanej… Czy kryzys, jaki prawdopodobnie spowoduje epidemia koronawirusa, może wpłynąć na realizację tych przedsięwzięć? Czy może je opóźnić albo zawiesić?

Inwestycje w sferze publicznej napędzają gospodarkę. Dla nas najważniejsze jest, by jak najszybciej wrócić na ten sam tor, co przed epidemią. Nie rezygnujemy z działań, które wzmocnią gospodarkę kraju w długiej perspektywie. Nie wstrzymujemy też naszych kluczowych inwestycji. Projekty takie jak choćby budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego to stymulatory wzrostu. Naturalnie, o konkretnych inwestycjach, w konkretnych spółkach, decydują ich menedżerowie. Na przykład PKN Orlen już zapowiada, że nie wstrzymuje żadnych zaplanowanych projektów inwestycyjnych i akwizycyjnych. Kontynuowana jest realizacja Baltic Pipe. Minister Andrzej Adamczyk zapewnia, że epidemia nie przerwie inwestycji w infrastrukturę. Kontynuowana jest budowa wspomnianego już Centralnego Portu Komunikacyjnego, autostrad i obwodnic.

Jakie wnioski, według pana, płyną z funkcjonowania państwa i gospodarki w czasie epidemii? Jakie są to wnioski dla spółek, a jakie dla administracji gospodarczej?

Obecna sytuacja i doświadczenia są bez precedensu. Nikt z nas nie przeżył czegoś podobnego i to jest dla nas sprawdzian. Powinniśmy umieć wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość, bez względu na to, czym się zajmujemy.

Do tej pory żyliśmy we względnym dobrobycie przy wzrastającym poczuciu satysfakcji. Informacje o rozmaitych kataklizmach wydawały się nam dalekie i obce. Tymczasem epidemia pokazała, że nas to również może dotknąć. Na wnioski na pewno przyjdzie jeszcze czas. W tej chwili wszyscy powinniśmy się koncentrować przede wszystkim na tym, by minimalizować straty, a równocześnie co zrobić, by gospodarka jak najszybciej wróciła na ścieżkę szybkiego wzrostu.

Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria
Okładka Gazety Bankowej / autor: Fratria

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych