Informacje

wikipedia
wikipedia

O coraz większym bogactwie bogatych i coraz większej biedzie biednych podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 28 września 2012, 14:12

  • Powiększ tekst

1 proc. najbogatszych ludzi na świecie ma w swoim posiadaniu blisko połowę światowego bogactwa. Jednocześnie, 50% populacji ma zaledwie 1 proc. majątku – to zestawienie stało się punktem wyjścia debaty pomiędzy przedstawicielami biznesu i „oburzonych”, która odbyła się podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie.

Wskaźnik nierówności społecznych w wielu krajach – od Stanów Zjednoczonych po Chiny – przekroczył stan alarmowy. Coraz więcej ludzi na całym świecie, po raz pierwszy od pokoleń, nie wierzy, że ich dzieci będą mogły dorastać i cieszyć się wyższym standardem życia niż oni sami. Tegoroczny raport WEF wylicza zbyt duże dysproporcje w dochodach jako jedno z największych zagrożeń dla ludzkości w ciągu następnej dekady. Co zrobić, by przepaść między biednymi i bogatymi nie doprowadziła do globalnego wybuchu? Jak biznes może przyczynić się do zmniejszenia różnic społecznych?

Prof. Wiktor Askanas (Uniwersytet New Brunswick) nie zgadza się z podziałem zwanym „1% ma 50%”. Około 35% kapitału jest bowiem bardzo uspołecznione, ponieważ należy do funduszy emerytalnych i ubezpieczeniowych. Ich rola dla systemu ma również dużą wartość społeczną, jest to jedyne narzędzie finansowe na rynku, które spina pokolenia.

Z podejściem takim nie zgadza się George Barda, aktywista społeczny Occupy London. Według niego fundusze emerytalne mają przecież ulokowane pieniądze również w niewartościowych aktywach. Tym samym są elementem systemu finansowego i nie pełnią roli społecznej. Askanas ripostował, że takie spojrzenie jest nieuprawnione. Dla funduszy, które mają horyzont inwestycyjny kilkadziesiąt lat, przejściowe zmiany wartości nie mają znaczenia. Jedynym wskaźnikiem jest bowiem wzrost ich wartości, który będzie znany dopiero przy wypłacie emerytur.

Profesor Leszek Pawłowicz (Uniwersytet Gdański) główny problem, którego przykładem jest działalność funduszy, upatruje w kryzysie wiarygodności – np. agencje ratingowe są dziś opłacane przez emitentów, a firmy audytorskie finansują firmy, które są audytowane. Dodatkowo niepokoi fakt, że system zaczyna się kręcić bez udziału człowieka – oto 60% transakcji na światowych giełdach wykonują komputery. Tym samym rola instytucji, które mają stać na straży systemu i zapewniać jego wiarygodność, marginalizuje się. Takie systemowe wynaturzenia rujnują w ogóle poczucie zaufania i wiarygodności, również w samym środowisku biznesowym. Najważniejsze jest zatem uznanie, że moralny hazard jest przestępstwem. Nie można robić biznesu, gdy odpowiedzialność jest gdzie indziej. Bez przywrócenia zaufania zmiany nie będą możliwe.

Na obecną sytuację tak krytycznie nie patrzy Xavier Devictor, dyrektor oddziału Banku Światowego na Polskę i kraje bałtyckie. W ostatnich kilkudziesięciu latach postęp jest jednak coraz większy, co zimniejsza obszary biedy np. w Chinach czy Indiach. A to właśnie nierówności pomiędzy krajami są globalnym problemem.

George Barda tłumaczył, że wzrost PKB w jakimś kraju nie oznacza poprawy warunków życia jego mieszkańców. W ostatnich latach w Chinach obszary biedy powiększają się. A przecież główne przejawy biedy mogłyby zostać zlikwidowane za ułamek środków, które straciliśmy w kryzysie.

Głównym problemem według Bardy jest fakt, że wielkie korporacje właściwie nie płacą podatków. Tym samym państwa nie otrzymują od najbogatszych środków i nie mogą wywiązywać się ze swoich zadań. Nie pozwala to na uczciwą redystrybucję dóbr.

Carlos Cuesta, reprezentant Hiszpanii przy ATTAC Europe, zwracał uwagę, że oburzeni to również oburzeni przedsiębiorcy, szczególnie mali i średni, którzy nie mogą prowadzić swojego biznesu na uczciwych zasadach. Obecny kryzys to jednak nie tylko kryzys finansowy, w którym wielki kapitał wykorzystywany jest do wytwarzania jeszcze większego kapitału. Problemem jest także fakt, że władzę mają rynki finansowe, a nie politycy. A reprezentantami ludzi są właśnie politycy, nie biznes. Nie mogą oni zatem doprowadzić do wyjścia z kryzysu.

Dyskusję podsumował George Barda apelem, by globalizacja oznaczała również globalizowanie współczucia i odpowiedzialność za innych, co będzie wartością umożliwiającą przywrócenie prawdziwej demokracji.

 

Kuba Giedrojć, Departament Komunikacji Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych