Kryzys w branży lotniczej. Kolejne linie tną tysiące etatów
Linie KLM zwolnią 5 tys. pracowników. To jednak wcale nie musi być koniec redukcji etatów, bo przewoźnicy nadal nie widzą światełka na końcu tunelu. Pasażerów jest mało i nikt też nie daje gwarancji, że nie powtórzy się scenariusz z połowy marca, gdy z dnia na dzień samoloty zostały uziemione
Holenderskie linie KLM zwolnią nawet 5000 pracowników, próbując w ten sposób „dostosować swoje rozmiary do nowej rzeczywistości” stworzonej przez pandemię koronawirusa – informuje serwis „Flight Global”.
Wprawdzie przewoźnik otrzymał rządowe wsparcie o wartości ok. 3,4 miliarda euro, ale i tak nie jest w stanie utrzymać zatrudnienia. Z prognoz na lata 2021-2022 wynika, że do końca przyszłego roku będzie musiał zredukować zatrudnienie z obecnych 33 000 etatów do 28 000.
- W ostatnich miesiącach zrobiliśmy już bardzo dużo, by dostosować swoją wielkość do nowych potrzeb - powiedział dyrektor generalny KLM Pieter Elbers. - Niestety, w krótkoterminowej perspektywie potrzeba więcej środków, aby zagwarantować dalsze istnienie KLM.
Około 1500 pracowników nie dostanie propozycji przedłużenia umowy, a 2 tys. pracowników weźmie udział w programie dobrowolnych odejść.
W dalszym ciągu firma będzie musiała znaleźć możliwie najmniej bolesny – dla obu stron – sposób na pożegnanie się z 1500 pełnoetatowymi pracownikami. Ma nadzieję, że uprawnieni do emerytury sami odejdą, a pozostali znajdą inne zajęcie.
To nie musi być koniec zwolnień. Jeśli zainteresowanie lotami będzie niższe niż w czarnych scenariuszach prognozuje przewoźnik, rozpocznie się kolejna fala zwolnień.
Czytaj też: Francuska gospodarka tąpnęła. Tak źle nie było w historii
money.pl/kp