Aplikacja wyśledzi chorych na COVID-19? O krok od rewolucyjnego rozwiązania
W Anglii rozpoczęły się w czwartek testy nowej aplikacji do wykrywania kontaktów osób zakażonych koronawirusem. Tym razem, w odróżnieniu od pierwszej, jest ona oparta na technologii firm Apple i Google.
To już drugie podejście brytyjskiego ministerstwa zdrowia do uruchomienia aplikacji do wykrywania kontaktów. Według początkowych obietnic miała ona wejść do użytku w maju, ale testy pierwszej aplikacji, która została opracowana przez publiczną służbę zdrowia, okazały się niesatysfakcjonujące i w połowie czerwca je zarzucono, decydując się na współpracę z Apple i Google.
Testy na początku będą prowadzone na wyspie Wight na południu Anglii, w londyńskiej dzielnicy Newham i wśród wolontariuszy, którzy się do tego zgłosili. Aplikacja będzie dostępna w sklepach internetowych Apple i Google, ale użytkownicy będą musieli wprowadzić kod, aby ją aktywować.
Jeśli aplikacja wykryje, że użytkownik był blisko innej osoby, u której wykryto wirusa, poinformuje go o konieczności odizolowania się na dwa tygodnie. Ale ma ona też kilka innych funkcji, w tym: system ostrzegania, który informuje użytkowników o poziomie zagrożenia wirusem w pobliżu ich domu; funkcję skanowania kodów QR, dzięki której użytkownicy mogą zarejestrować się odwiedzając dane miejsce i uzyskać informację, jeśli inne osoby tam będące miały później pozytywny wynik testu; narzędzie do sprawdzania symptomów, które pozwala użytkownikom na zarezerwowanie bezpłatnego testu i uzyskanie wyników za pomocą aplikacji oraz funkcję odliczania, która będzie informowała izolującą się osobę, jak długo musi jeszcze pozostać w domu.
Początkowo działać będzie w pięciu językach, ale wkrótce planowane jest dodanie kolejnych.
Twórcy aplikacji przyznają, że nadal istnieją problemy z pomiarem odległości między smartfonami, co oznacza, że niektóre osoby będą nieprawidłowo rejestrowane jako narażone na ryzyko. Według wytycznych, ryzyko zakażenia pojawia się, gdy dwie osoby przebywają przez więcej niż 5 minut w odległości mniejszej niż 2 metry. W trakcie testów laboratoryjnych 31 proc. kontaktów nie zostało wykrytych, gdy telefony znajdowały się w promieniu dwóch metrów, zaś 45 proc. przypadków było błędnym wskazaniem, bo były one w większej odległości.
Właśnie problemy z pomiarem odległości, a dodatkowo też z synchronizacją urządzeń Apple z tymi opartymi na systemie Android, spowodowały zarzucenie testów z pierwszą aplikacją.
Czytaj też: Szokujące ceny szczepionek na COVID-19. Jedna partia za miliard dolarów?
PAP/kp