Informacje

Portret Anny Walentynowicz na poświęconej Solidarności wystawie plenerowej w Olsztynie w sierpniu 2015 r. / autor: Fratria / JK
Portret Anny Walentynowicz na poświęconej Solidarności wystawie plenerowej w Olsztynie w sierpniu 2015 r. / autor: Fratria / JK

Kobiety Solidarności

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 sierpnia 2020, 20:52

    Aktualizacja: 30 sierpnia 2020, 20:54

  • Powiększ tekst

Kobiety Solidarności mają swój rozpoznawalny znak: Gołdap. To tam, kilkaset metrów od granicy z Rosją z początkiem stycznia 1982 roku zaczęto zwozić „ekstremistki” z więzień i aresztów w całej Polsce, w których znalazły się po wprowadzeniu stanu wojennego – 13 grudnia 1981 roku _– napisała we wspomnieniowym tekście nasza redakcyjna koleżanka, Grażyna Raszkowska, odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Wolności i Solidarności.

»» O odznaczeniach dla ludzi Solidarności czytaj tutaj:

Krzyż Wolności i Solidarności dla Grażyny Raszkowskiej

W styczniu, według źródeł m.in. białostockiego IPN przywieziono tam 280 kobiet, a w sumie przez to miejsce, od stycznia do lipca w pierwszym roku stanu wojennego przeszło około 400 internowanych w wieku od 19 do ponad 60 lat. Część z nich aktywnie działała także przed Sierpniem w KOR, KPN czy WZZ, ale większość była członkiniami różnego szczebla NSZZ Solidarność czy Niezależnego Zrzeszenia Studentów, dla których Solidarność była punktem odniesienia.

Wszystkie płaciły cenę za wielki zryw Solidarności – za 16 miesięcy wolności radości i złudzeń – od sierpnia 1980 do grudnia 1981 r.

Anna – przynajmniej na początku, sceptycznie nastawiona co do tego, że wyjdziemy z opresji cało. Anna Walentynowicz przewożona była z kobiecego więzienia w Fordonie z grupą 38 kobiet z Gdańska, Torunia i Bydgoszczy w pierwszym tygodniu srogiego stycznia 1982 (autorka tego tekstu jechała w milicyjnej budzie ramię w ramię z Anną Walentynowicz). Podróź w nocy z 9 na 10 stycznia 1982, odbywała się w fatalnych warunkach, ze spalinami w środku pojazdu.

Pani Anna już wtedy, w transporcie przekonywała nas, że trzeba znać prawdę o Solidarności, i że bardzo ważne jest właśnie to, by prawda ocalała. Uważała, że Lech Wałęsa nie był prawdziwym przywódcą strajku w stoczni w sierpniu ‘80 i nie przeskoczył przez żaden płot – został dostarczony tam w inny sposób. Z przekonaniem jako autentycznych przywódców wymieniała za to dwie osoby: Bogdana Borusewicza i Andrzeja Gwiazdę. W tym samym transporcie jechały wówczas z nami: Alina Pienkowska, żona Bogdana i Joanna, żona Andrzeja.

Jako autentycznych przywódców sierpniowych strajków Anna Walentynowicz wymieniała Andrzeja Gwiazdę (oboje na zdjęciu w czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”) i Bogdana Borusewicza. Fot. Waclaw Rymko/Forum Nie wszystkie chciałyśmy słuchać tych trudnych ocen i opinii, i wyraźnie zarysowującego się już konfliktu: – Pani Aniu, niech teraz może pani nam tego nie mówi, bo nie wiemy, dokąd jedziemy i co się z nami stanie – prosiłyśmy. – Ale ktoś przeżyje i ocali prawdę – usłyszałyśmy.

»» Cały tekst naszej redakcyjnej koleżanki Grażyny Raszkowskiej o kobietach Solidarności czytaj tutaj: „Ekstremistki” niczego nie żałują

»» O obchodach 40. rocznicy Porozumień Szczecińskich czytaj tutaj:

40 lat temu podpisano Porozumienie Szczecińskie

Oprac. sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych