Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Wielka piłka wróciła do Wuhan!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 września 2020, 07:30

  • 0
  • Powiększ tekst

Kibice Wuhan Zall FC po raz pierwszy od blisko dziewięciu miesięcy mogli zobaczyć z trybun grę swoich piłkarzy. Trzystu z nich przebyło w tym celu aż 750 km, by dotrzeć do miejscowości Suzhou. To jedno z dwóch miast Chin, gdzie rozgrywane są spotkania ligowe.

Ekipa Wuhan zremisowała w spotkaniu z jednym z faworytów ligi - drużyną Pekin Guoan 2:2, ale fani z miasta, gdzie rozpoczęła się pandemia, nie kryli wzruszenia i łez radości.

Kiedy nasi piłkarze wyrównali, nie mogliśmy się powstrzymać od łez. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi i czuję, że dzisiaj będzie ciężko zasnąć” - powiedział jeden z kibiców Gao Yajun, który z Wuhan wyjechał po raz pierwszy od końca 2019 roku.

Symboliczne rozpoczęcie sezonu w chińskiej lidze nastąpiło 25 lipca właśnie z udziałem piłkarzy z Wuhan, czyli z miasta, które było epicentrum pandemii koronawirusa w Chinach. 11-milionowa metropolia była odcięta od świata przez 76 dni.

Mecze rozgrywane są tylko w dwóch miastach: Suzhou w pobliżu Szanghaju i Dalian nad Morzem Żółtym. Do początku września spotkania odbywały się bez kibiców na trybunach. W każdym z miast gra po osiem klubów. Po pierwszej fazie po cztery najlepsze awansują do grupy mistrzowskiej, a pozostałe będę rywalizowały o utrzymanie.

Fani, by móc wejść na trybuny, muszą mieć ze sobą negatywny wynik testu na koronawirusa wykonany w ciągu siedmiu poprzedzających dni. Podczas całego spotkania muszą mieć twarz osłoniętą maseczką.

Zawodnicy Wuhan Zall na początku roku przebywali na planowanym na dwa tygodnie zgrupowaniu w Hiszpanii. Kiedy jednak prowincja Hubei została zamknięta przez chińskie władze z powodu koronawirusa, musieli pozostać na dłużej w Europie. Potem mieli kwarantannę w ojczyźnie. Do swych rodzin wrócili dopiero po 104 dniach, a później wznowili treningi na własnych obiektach.

PAP/ as/

olga/ bia/

Powiązane tematy

Komentarze