Informacje

Prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej / autor: Fratria / Andrzej Wiktor
Prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej / autor: Fratria / Andrzej Wiktor

TYLKO U NAS

Kryzys ujawnia słabości i ukazuje kierunki

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 16 października 2020, 10:30

    Aktualizacja: 23 października 2020, 11:42

  • 0
  • Powiększ tekst

Jeżeli chcemy wydobyć się z kryzysu bogatsi, to musimy dokonać strukturalnych zmian takich, aby gospodarka nasza obejmowała te elementy procesów wytwarzania, które przynoszą najwyższe dochody. O narodowym bogactwie decyduje zatem zdolność kraju do kreacji nowych produktów w ramach własnych zintegrowanych cykli wytwarzania. W gospodarce kapitalistycznej opartej na indywidualnej przedsiębiorczości wymaga to przede wszystkim stworzenia warunków dla rozwoju – biznesowego – ludzi najbardziej twórczych – ocenia prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej na łamach „Polskiego Kompasu 2020”

Zwykle kryzys ma swoje przyczyny w słabościach gospodarki i choć sam w sobie jest zjawiskiem negatywnym, to pozytywem jest to, że słabości te ujawnia i umożliwia dokonanie w systemie korekt, które pozwolą z większą mocą iść do przodu – mówi się, że kryzys oczyszcza. Jednak w roku 2020 mamy do czynienia ze szczególnym kryzysem, zasadniczo różniącym się od innych, nie wynika bowiem z normalnego cyklicznego ujawniania się słabości gospodarki – ta miała się akurat całkiem nieźle. Został wymuszony na – względnie – zdrowej gospodarce z powodu konieczności ograniczenia kontaktów międzyludzkich, ale tym razem ujawnił inne jej słabości, które mają charakter strukturalny.

Gospodarka to ruch

Zatrzymano funkcjonowanie części gospodarki – usług i tych przedsiębiorstw, które z powodu zablokowania kontaktów z zagranicą utraciły niezbędny dla nich import albo zostały zmuszone do wstrzymania eksportu. Pieniądz przestał płynąć. Twarda, niemal bezlitosna empiria dała nam dowód na to, że gospodarka to jest ruch, nieustająca cyrkulacja towarów i pieniędzy. W dobrze funkcjonującej gospodarce ludzie wytwarzają dobra i usługi, po to, by sprzedawać je, zarabiać i wydawać zarobione pieniądze. Wydając to, co zarobiliśmy, dajemy zarobek innym, każdy wydatek – i podatek – tworzą dochody i w ten sposób poprzez przekazywanie z rąk do rąk określana jest wartość pieniądza – jego racją istnienia jest ciągłe uczestnictwo w cyrkulacji, czyli wzajemnej wymianie.

Zerwanie tych łańcuchów cyrkulacji wywołało kryzys, bo zablokowano kreację dochodów, a jako że wielkość PKB określa suma dochodów, nieunikniony był spadek PKB. Działania antykryzysowe stanowiły zatem – bardzo rozsądnie – swego rodzaju „łatanie dziur” w łańcuchach cyrkulacji pieniądza, wymagało jednak wsparcia banku centralnego, który zastosował szeroko stosowane na świecie operacje luzowania ilościowego, dostarczając gospodarce tzw. płynności, czyli środków umożliwiających swego rodzaju „zastępcze” tworzenie dochodów. Sprawdza się tradycyjna metafora przyrównująca pieniądz do wody, która przepływa między podmiotami gospodarczymi: tak jak po to, by rolnictwo dawało plony i było zabezpieczone przed zmiennością pogody i klęskami niedoboru lub nadmiaru wody, niezbędne są celowo zbudowane zbiorniki retencyjne oraz naturalne funkcjonujące jak gąbki tereny podmokłe i bagienne – tak gospodarka potrzebuje zmagazynowanych w oszczędnościach terminowych zasobów pieniądza zabezpieczającego podmioty gospodarcze i gospodarstwa domowe przed sytuacjami kryzysowymi. Tworzeniu takich zasobów powinien sprzyjać system podatkowy i racjonalnie ukształtowany system finansowy, z odpowiednimi systemowymi zabezpieczeniami, gdyż niekontrolowalny nadmiar płynności (liquidity surplus) też może być źródłem problemów, tak jak nadmiar wody dla rolnictwa.

Wiele nieporozumień wynika z tego, że inne jest znaczenie pojęć w ujęciu mikroekonomicznym i makroekonomicznym. Mikroekonomicznie, czyli dla każdego z nas, posiadanie pieniędzy jest miarą naszego bogactwa, ale makroekonomicznie, pieniądz sam w sobie bogactwem nie jest; bogactwem są dobra i usługi, które wytwarzamy, zaś pieniądz jest tylko narzędziem podziału tego bogactwa – dlatego pieniądz można zdefiniować jako „prawo do nabywania dóbr i usług”.

Produkcja to najtańszy etap

Trzeba jednak pamiętać, że proces wytwarzania składa się z wielu etapów, z których najtańszy, przynoszący pracującym najmniejsze dochody to etap produkcji, czyli bezpośredniego wytwarzania dobra czy usługi. Międzynarodowe koncerny ten najtańszy etap często przenoszą do biednych krajów, także do tych, które kiedyś nazywane były krajami trzeciego świata – dzięki czemu obniżają koszty wytwarzania i uzyskują konkurencyjność na globalnych rynkach – zostawiając u siebie, w swoich rękach (i w swoich krajach), te etapy wytwarzania, gdzie osiągana jest najwyższa wartość dodana. Przypomnijmy, że wartość dodana to płace i zyski – ich wielkość określa rozkład wartości dodanej wzdłuż globalnego łańcucha wartości (tzw. „krzywa uśmiechu”). Te etapy, gdzie zarabia się najwięcej to: zarządzanie najwyższych szczebli, badania i rozwój, opracowywanie patentów, projektowanie, procesy logistyczne, marketing, reklama – one dla mieszkańców kraju, w którym koncerny zainwestowały w budowę fabryk i zakładów wytwarzających produkty i usługi – mogą być niedostępne, tworzy się systemowe „szklane ściany i sufity”.

Jeżeli więc chcemy wydobyć się z kryzysu bogatsi, to musimy dokonać strukturalnych zmian takich, aby gospodarka nasza obejmowała te elementy procesów wytwarzania, które przynoszą najwyższe dochody. O narodowym bogactwie decyduje zatem zdolność kraju do kreacji nowych produktów w ramach własnych zintegrowanych cykli wytwarzania. W gospodarce kapitalistycznej opartej na indywidualnej przedsiębiorczości wymaga to przede wszystkim stworzenia warunków dla rozwoju – biznesowego – ludzi najbardziej twórczych. Nie jest jednak prawdą, że „wystarczą niskie podatki i stabilny pieniądz”. Stabilność pieniądza to kwestia wtórna, jest on dobrym narzędziem podziału, jeśli jest co dzielić, czyli gdy rozwija się sfera wytwórczości dóbr i usług, to, co nazywamy „realną gospodarką”. Podatki muszą tworzyć racjonalny system dostarczający sektorowi publicznemu – czyli temu którego domeną jest dobro wspólne, działającemu pro publico bono – dostatecznych środków finansowych, by mógł sprawnie funkcjonować. Ale podatki muszą jednocześnie tworzyć system motywujący do służących gospodarce zachowań ekonomicznych – co bynajmniej nie oznacza, że muszą być szczególnie niskie – to po prostu mit. System podatkowy w ramach tego racjonalizmu powinien sprzyjać gromadzeniu zasobów finansowych, które mogłyby wspierać działalność innowacyjną rozumianą jako nowatorskość, czyli zdolność do zaproponowania czegoś autentycznie nowego.

Środowisko dla innowacyjnych indywidualności

W dzisiejszej gospodarce nie wystarczy indywidualna inwencja, musi mieć ona wsparcie w systemie finansowym. Fundamenty takiego systemu tworzą indywidualne bogate jednostki, których przedsiębiorczość jest ukierunkowana na uczestnictwo w ryzykownych inwestycjach, a więc takich, gdzie można wiele zyskać, ale i wszystko, co się zainwestowało – stracić. To takie inwestycje są napędem rozwoju gospodarczego: nie inwestycje wykupów, przejęć, spekulacji na papierach wartościowych itp., lecz inwestycje polegające na lokatach w ryzykowne przedsięwzięcia, wspieranie innowacyjności o charakterze nowatorskim.

Natomiast realizowane przez państwo inwestycje o charakterze infrastrukturalnych, same bogactwa nie tworzą, one budują niezbędne środowisko dla rozwoju gospodarki realnej, warunkują ten rozwój; stanowią koszt, który warto ponieść, o ile w ślad pójdą inwestycje w innowacyjne przedsięwzięcia o autentycznie nowatorskim charakterze. Po to, by tak się stało, potrzebni są ludzie odpowiednio ukształtowani: najbardziej dynamiczny rozwój zawsze opierał się na ludziach o mentalności zdobywców, pragnących swymi pomysłami zawojować świat, a nie ludziach o skromnych aspiracjach, którzy nawet jeśli mają pomysły i coś zaczną, to szybko gotowi są je odsprzedać nie zdając sobie sprawy, że poddawani są presji wrogich przejęć.

Nowatorskie pomysły mają swoje źródło w talentach i wiedzy niezależnych umysłów. Dlatego potrzebna jest reorientacja wydatków budżetowych, tak aby realnie, zasadniczo zwiększyć nakłady na naukę i szkolnictwo. Rozwój potrzebuje nauk technicznych i ścisłych, ale ich niezbędnym otoczeniem powinny być mądrze kształtowane nauki humanistyczne i społeczne, nie dające się zwodzić przez pseudonaukowe efemeryczne idee i pomysły. Dlatego potrzebujemy realnych zmian strukturalnych, organizacyjnych, w finansowaniu i w przepisach prawa regulującego funkcjonowanie edukacji i świata nauki.

Pozycję w świecie każdego kraju zawsze określa rozwój gospodarki. Kryzysy zdarzają się i przemijają. To, w jaki sposób zostają wykorzystane dla budowania przyszłości zależy jednak od tego, czy istnieją realne możliwości dokonania niezbędnych zmian.

Prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej

Tekst prof. Jerzego Żyżyńskiego został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2020” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne

»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2020”:

GB.PL - KLIKNIJ TUTAJ

PUBBLUU.COM - KLIKNIJ TUTAJ

GOOGLE PLAY - KLIKNIJ TUTAJ

APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ

HUAWEI APP GALLERY - KLIKNIJ TUTAJ

Okładka Polskiego Kompasu / autor: Fratria
Okładka Polskiego Kompasu / autor: Fratria

Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika

»» O roczniku „Polski Kompas 2020” i nagrodach Polskiego Kompasu czytaj tutaj:

Premiera rocznika Polski Kompas 2020

Nagrody Polskiego Kompasu przyznane

UWAGA OD REDAKCJI: wszystkie teksty zamieszczone w roczniku „Polski Kompas 2020” zostały przygotowane przez autorów i nadesłane do redakcji do 5 września 2020 roku

Powiązane tematy

Komentarze