Informacje

 Prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak, Rektor Uniwersytetu Warszawskiego; dr hab. Beata Kozłowska-Chyła, Prezes Zarządu PZU SA, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego / autor: materiały prasowe
Prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak, Rektor Uniwersytetu Warszawskiego; dr hab. Beata Kozłowska-Chyła, Prezes Zarządu PZU SA, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego / autor: materiały prasowe

TYLKO U NAS

Pandemia koronawirusa a nowe fundamenty rozwojowe

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 19 października 2020, 12:30

    Aktualizacja: 23 października 2020, 11:54

  • 1
  • Powiększ tekst

Dobrze zorganizowane państwo może być nie tylko państwem przedsiębiorczym, ale też takim, które nie może i nie powinno poddawać się wymaganiom grup interesu, domagających się nierzadko premii, rent i zbędnych przywilejów, takich jak ulgi podatkowe – piszą w „Polskim Kompasie 2020” dr hab. Beata Kozłowska-Chyła, Prezes Zarządu PZU SA, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak, Rektor Uniwersytetu Warszawskiego

W latach 90. ubiegłego stulecia, a także w pierwszej dekadzie obecnego wieku wydawało się, że ekonomiści gotowi byli zgodzić się, iż w praktyce w zarządzaniu cyklem koniunkturalnym należy kierować się syntezą (hybrydą) monetaryzmu i keynesizmu. Głównym celem polityki gospodarczej rządów i banków centralnych było osiągnięcie niskiej i stabilnej inflacji – jednak w okresie spadków koniunktury, nawet jeśli inflacja była zbyt wysoka, możliwe było stymulowanie zatrudnienia oraz wzrostu konsumpcji. Polityka fiskalna, jako sposób zarządzania cyklem koniunkturalnym, była jednak traktowana po macoszemu, uznano ją bowiem za zbyt podlegającą wpływom politycznym. Zadaniami polityki fiskalnej były raczej utrzymywanie niskiego długu publicznego oraz redystrybucja dochodów w takim stopniu i w taki sposób, jaki politycy uznają za stosowny.

Ten dominujący paradygmat rozwojowy, opierający się dodatkowo na tzw. konsensusie waszyngtońskim, został bardzo poważnie zakwestionowany w latach 2007–2009, w okresie największego kryzysu finansowego. Obecna pandemia koronawirusa w dramatyczny sposób ujawniła i zaostrzyła jeszcze nierówności w tym hybrydowym dotychczas modelu rozwojowym, praktykowanym przez większość państw świata.

Dzisiaj jednak nie jesteśmy pewni, jaki może być ten nowy, postcovidowy fundament rozwoju, który mógłby zapewnić bardziej stabilny i zrównoważony wzrost gospodarczy. Wydaje się, że nie da się zbudować nowoczesnej, ale i bardziej stabilnej gospodarki XXI wieku bez próby uwzględnienia zmieniających się warunków, aspiracji i uzasadnionych teraz potrzeb społecznych. Wzrost społeczno-gospodarczy bardziej inkluzywny i odpowiedzialny społecznie byłby, przynajmniej dla państw Unii Europejskiej, dobrym prognostykiem w obliczu wyzwań współczesnej gospodarki globalnej. Tym bardziej, że nie można po prostu zignorować konsekwencji i doświadczeń wynikających z obecnej pandemii. Świat po pandemii będzie już inny – i to nie tylko ze społecznej czy politycznej perspektywy, lecz także dlatego, że politycy i decydenci na całym świecie okazali się skrajnie nieodpowiedzialni lub mało przewidywalni. Nawet wtedy, kiedy ów „czarny łabędź” już się pojawił i trzeba było zrobić wszystko, by się przed nim chronić, udawano, że problem sam się rozwiąże. W wielu krajach przeważał wąsko pojęty interes ekonomiczny, priorytet zysku. Człowiek i jego bezpieczeństwo zeszły na plan dalszy.

Zresztą już wcześniej zdecydowana większość polityków tolerowała lub reagowała mało skutecznie na strukturalne źródła rosnących nierówności społecznych, które były rezultatem dominujących megatrendów w gospodarce globalnej, w tym szczególnie skutków finansyzacji rynków, prowadzących do światowych kryzysów finansowych i dysproporcji dochodowych.

Po kryzysie finansowym w latach 2007–2009, kiedy polityczni decydenci stanęli przed dużymi problemami ekonomicznymi i społecznymi, w obliczu rosnącego bezrobocia i spadku popytu, to głównie banki centralne, wspierane przez rządy, podjęły wysiłek walki z kryzysem. Aby zwalczyć recesję lub spowolnienie gospodarcze, banki centralne obniżyły stopy procentowe i rozpoczęły tzw. luzowanie ilościowe. Jednak przy takiej polityce pieniężnej, wychodzenie z kryzysu okazało się powolne i długie. Wzrost PKB w wielu krajach był i jest niedostateczny, a na pewno niewspółmierny do potrzeb i oczekiwań społeczeństw. W ostatnich latach w wielu krajach następowała powolna poprawa sytuacji gospodarczej, ale pojawienie się pandemii koronawirusa ujawniło z całą mocą kilka dodatkowych, od dawna nierozwiązanych problemów społecznych.

Charakterystyczne, że pandemia dotknęła stosunkowo najmocniej bogate i dobrze rozwinięte kraje, takie jak Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania czy USA, w których rola państwa w gospodarce była i jest ograniczona, a instytucje publiczne okazały się słabsze od biznesu prywatnego. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych obserwowaliśmy bardzo zróżnicowane i mało skoordynowane działanie różnych władz, instytucji publicznych i stanowych w zwalczaniu i ograniczaniu epidemii. Dodatkowo zaś amerykański system ochrony zdrowia był i jest nadal zdecydowanie bardziej nastawiony na obsługę pacjentów z „dobrym” ubezpieczeniem. Wzrost nierówności w Ameryce, w tym w dostępie do służby zdrowia, stał się głównym tematem wielu badań ekonomicznych. Należy jednak pamiętać, iż dzisiejsze wielkie innowacyjne amerykańskie prywatne firmy globalne, choćby takie jak Apple, powstały w dużej mierze – jak podkreśla Mariana Mazzucato, autorka publikacji „Przedsiębiorcze państwo. Obalić mit o relacji sektora publicznego i prywatnego” – dzięki skutecznemu i bezpośredniemu wsparciu państwa. Nie jest więc też tak, że w Stanach Zjednoczonych nie widać pozytywnej ręki państwa.

Ogólnoświatowa pandemia koronawirusa zmusza do refleksji oraz debaty na temat roli i znaczenia państwa we współcześnie funkcjonujących gospodarkach. Jeszcze do czasu ostatniego kryzysu finansowego (2007–2009) większa rola państwa i jego instytucji była mocno kwestionowana, choć jak wspominaliśmy wcześniej, nie wykluczano różnych form interwencjonizmu rządu czy banku centralnego. Jednak gdy zakres tego interwencjonizmu stawał się większy, nawoływano do jego ograniczenia, jak bowiem argumentowano, wycofanie państwa ze sfery gospodarki może uczynić ją tylko bardziej dynamiczną, bardziej konkurencyjną i innowacyjną. Ograniczanie aktywności państwa uzasadniano zaś potrzebą zmniejszania jego długów. Uznaniem za to, także w Polsce, cieszyły się zapowiedzi „bardziej oszczędnego państwa”, „państwa mniej biurokratycznego i ociężałego”. Krótko mówiąc, nierzadko obsadzono państwo w roli głównej siły inercji i co najwyżej instytucji korygującej błędy i wypaczenia wolnego rynku.

Dzisiaj jest chyba najwłaściwszy moment, aby jednostronne i w dużej mierze nieprawdziwe opinie na temat roli państwa w gospodarce i w życiu społecznym podważyć argumentami nie tylko teoretycznymi, lecz także empirycznymi. To również właściwy czas, aby obalić mity o roli i znaczeniu sektora publicznego i prywatnego. Mariana Mazzucato przekonująco twierdzi, że właśnie dobrze zorganizowane państwo może dostarczać wizji i „dynamicznego napędu” firmom prywatnym, dzięki którym możliwe staje się to, co w innym przypadku nie miałoby miejsca. Wymaga to traktowania państwa inaczej niż tylko jako „wtrącającego się” czy ułatwiającego wzrost gospodarczy. Jest ono kluczowym partnerem sektora prywatnego, a często partnerem śmielszym, zdolnym podjąć ryzyko, którego prywatny biznes nie podejmie. Dobrze zorganizowane państwo może być więc państwem przedsiębiorczym, ale też takim, które nie może i nie powinno poddawać się wymaganiom grup interesu, domagających się nierzadko premii, rent i zbędnych przywilejów, takich jak ulgi podatkowe.

Być może dopiero pandemia COVID-19 i jej konsekwencje zmuszą rządy i decydentów do refleksji nad naturą, rolą i znaczeniem sektora publicznego. Dotychczasowe wyobrażenie, że sektor publiczny może co najwyżej stwarzać zachęty do rozwoju innowacji realizowanego przez sektor prywatny za pomocą różnego rodzaju subsydiów, niskich podatków, sprzedaży uprawnień do emisji, ignoruje fakt, iż w wielu przypadkach przedsiębiorcza inicjatywa pochodzi właśnie od sektora publicznego. W warunkach obecnej pandemii widać dobrze, w jakim stopniu od sprawnej i doinwestowanej publicznej służby zdrowia zależy szybszy powrót do normalnego funkcjonowania społeczeństw i ponownego ożywienia wzrostu gospodarczego.

Pandemia koronawirusa wymusza więc na rządach konieczność ponownego przemyślenia dotychczasowych fundamentów i teorii ekonomicznych. Wielu naukowców, między innymi profesorowie Michael Woodford i Yinxi Xie z Columbia University, twierdzi, że należy pozbyć się złudzeń, iż powrót do „konwencjonalnej mądrości z okresu kryzysu finansowego z lat 2007–2009, zgodnie z którą polityka stóp procentowych banków centralnych sama powinna wystarczyć do utrzymania stabilności makroekonomicznej” jest możliwy. W ostatnich latach nawet szefowie banków centralnych skłaniali się do przekonywania rządów o korzyściach płynących ze śmielszego wykorzystywania budżetów do pobudzania wzrostu. Christine Lagarde rozpoczęła swoją kadencję jako prezes Europejskiego Banku Centralnego wezwaniem do wprowadzenia w polityce gospodarczej bodźców fiskalnych. Kryzys koronawirusa najbardziej dotknął tych, którzy mają najmniejsze możliwości by sobie z nim poradzić – podkreśla szef amerykańskiego Fed, Jerome Powell. Parokrotnie ostrzegał on już Kongres przed przedwczesnym wycofaniem się z bodźców fiskalnych w zwalczaniu pandemii i próbach ożywienia gospodarczego. W maju 2020 roku Philip Lowe, prezes Reserve Bank of Australia (RBA), powiedział australijskiemu parlamentowi, że „polityka fiskalna będzie musiała odgrywać większą rolę w zarządzaniu cyklem gospodarczym niż to było w przeszłości”. Brytyjski konserwatywny dziennik „Financial Times” coraz częściej podkreśla, iż wymyślenie nowych sposobów powrotu do pełnego zatrudnienia staje się ponownie głównym priorytetem wielu ekonomistów. Atif Mian z Princeton University, Ludwig Straub z Harvard University i Amir Sufi z University of Chicago podtrzymują pogląd, że nierówności osłabiają popyt w gospodarce. W swojej ostatniej książce Martin Sandbu, felietonista „Financial Times”, sugeruje potrzebę m.in. „wzmocnienia egzekwowania istniejącego prawa pracy w wielu bogatych krajach świata”. Jego zdaniem, w zapobieganiu tworzeniu się nowych monopoli pomogłyby również ściślejsze regulacje dotyczące fuzji i przejęć.

Ten ostatni postulat wiąże się ściśle z procesem globalizacji i licznymi pytaniami, czy i w jaki sposób obecna pandemia wpłynie na jej charakter i kierunek. Ograniczona produkcja i przerwane łańcuchy dostaw, głównie w krajach Azji, zakłóciły relacje inwestorskie, co teoretycznie powinno spowodować znaczący wzrost cen, ponieważ trudniej było zdobyć surowce, półprodukty i wyroby gotowe. Jednak obawy o inflacyjny wpływ pandemii na światową gospodarkę nie potwierdziły się. Pandemia wywarła raczej w większości krajów większy wpływ na popyt, co spowodowało dalszy spadek oczekiwań dotyczących przyszłej inflacji i stóp procentowych. Chęć do inwestowania spadła, podczas gdy ludzie na całym bogatym świecie oszczędzają obecnie większość swoich dochodów.

Za wcześnie by dziś przewidywać czy nastąpi koniec globalizacji opartej na prostej kooperacji międzynarodowej. Być może rozpocznie się próba globalizacji opartej na chińskiej koncepcji One Belt, One Road, w której Andrzej K. Koźmiński (twórca Akademii Leona Koźmińskiego) wyróżnia pięć wymiarów: koordynację polityk rozwojowych, budowę bazy transportowej, zniesienie barier handlowych, budowę wspólnego rynku i unii monetarnej, bazującej pewnie w dużej mierze na walucie chińskiej (choć wolelibyśmy, aby walutą międzynarodową stał się Global, co przewidywał „ojciec euro”, noblista Robert Mundell). Cała ta koncepcja z pewnością oparta będzie na platformie elektronicznej, w budowie której największe osiągnięcia jak dotąd mają Chiny i Stany Zjednoczone.

Pandemia COVID-19, poza groźnym wirusem, nie tylko sprowadziła na świat wiele nieszczęść, lecz także przyniosła wiele niepewności. Jedną z nich można sprowadzić do pytania, czy czeka nas teraz zbudowanie nowych fundamentów, na których oparte będą systemy społeczno-gospodarcze? Czy możemy już mówić o pojawianiu się zalążków nowych paradygmatów rozwojowych? I to jest na razie przestrzeń do stawiania ciekawych hipotez.

dr hab. Beata Kozłowska-Chyła, Prezes Zarządu PZU SA, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak, Rektor Uniwersytetu Warszawskiego

Tekst powyższy został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2020” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne

»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2020”:

GB.PL - KLIKNIJ TUTAJ

PUBBLUU.COM - KLIKNIJ TUTAJ

GOOGLE PLAY - KLIKNIJ TUTAJ

APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ

HUAWEI APP GALLERY - KLIKNIJ TUTAJ

Okładka Polskiego Kompasu / autor: Fratria
Okładka Polskiego Kompasu / autor: Fratria

Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika

»» O roczniku „Polski Kompas 2020” i nagrodach Polskiego Kompasu czytaj tutaj:

Premiera rocznika Polski Kompas 2020

Nagrody Polskiego Kompasu przyznane

UWAGA OD REDAKCJI: wszystkie teksty zamieszczone w roczniku „Polski Kompas 2020” zostały przygotowane przez autorów i nadesłane do redakcji do 5 września 2020 roku

Powiązane tematy

Komentarze