Od dziś restauracje działają tylko „na wynos”, wyjątkiem lokale hotelowe
Na dwa tygodnie wprowadził od dziś premier Mateusz Morawiecki wymóg, że lokale gastronomiczne, w tym restauracje, działają wyłącznie w trybie „na wynos”, co oznacza, o spożyciu posiłku „na miejscu” możemy na razie zapomnieć. Po dwóch tygodniach obostrzenie dotyczące żywienia zbiorowego w miejscach publicznych będzie mogło zostać przedłużone
Jeśli pod koniec drugiego tygodnia nie zauważymy zmiany w liczbie zakażeń lub co gorsza, jeśli ta liczba będzie rosła”. „Zdaniem specjalistów, (…) w pomieszczeniach gastronomicznych znajduje się bardzo dużo osób na niewielkiej powierzchni. W związku z tym dochodzi do częstych zakażeń, a maseczka nie jest tam używana; te pomieszczenia są słabo wietrzone” – podkreślił premier Morawiecki informując o wejściu w życie nowych regulacji dla branży gastronomicznej.
Czytaj też: Cała Polska czerwoną strefą. Salony kosmetyczne, fryzjerskie działają w reżimie sanitarnym
Objęcie od soboty całej Polski strefą czerwoną oznacza, że weszły w życie nowe obostrzenia w związku z koronawirusem. Wytyczne dotyczące obostrzeń w poszczególnych dziedzinach zawiera opublikowane w piątek w nocy w Dzienniku Ustaw Rozporządzenie Rady Ministrów zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Czytamy w nich, że Zasady ze strefy czerwonej zostają rozciągnięte na całą Polskę od soboty, 24 października 2020 r.; wszędzie więc – w każdym powiecie – obowiązują dokładnie takie same obostrzenia.
Decyzja rządu podjęta w celu ochrony ludności przed zagrożeniem epidemicznym jest ciosem m.in. dla branży żywieniowej, która i tak już wcześniej ucierpiała podczas zamrożenia gospodarki, w tym funkcjonowania lokali gastronomicznych na wiosnę.
RESTAURACJE W HOTELACH
Od soboty restauracje mogą być otwarte dla gości jedynie w hotelach, pod warunkiem świadczenia usług w zgodności z rygorem sanitarnym. W całym kraju restauracje, baseny i siłownie dostępne są tylko dla gości hotelowych przebywających w nim co najmniej jedną dobę - wynika z planowanych zasad i ograniczeń zamieszczonych na stronie www.gov.pl.
Zgodnie z zasadami strefy czerwonej, dopuszczona jest działalność hoteli, a w nich znajdują zastosowanie przepisy dotyczące gastronomii oraz m.in. działalności kulturalnej czy sportowej typu baseny, centra fitness oraz siłownie – jeśli taka jest świadczona w hotelu.
Czytaj też: Harcerki i harcerze czynni w działaniach Solidarnościowego Korpusu Wsparcia Seniorów
W rozporządzeniu Rady Ministrów napisano, że usługi w hotelu są dopuszczalne wyłącznie dla gości, których pobyt wynosi co najmniej jedną dobę hotelową. Goście oraz obsługa muszą zakrywać usta i nos. Goście maseczki mogą zdjąć tylko podczas posiłku. W restauracjach hotelowych siedzą przy co drugim stoliku, a odległość między stolikami wynosi co najmniej 1,5 m, chyba że między stolikami znajduje się przegroda o wysokości co najmniej 1 m, licząc od powierzchni stolika.
Dozwolone jest prowadzenie restauracji w hotelach, ale tylko dla gości hotelowych nocujących co najmniej jedną dobę hotelową. Podawanie posiłków odbywa się wyłącznie do stolika i w reżimie sanitarnym (zakrywanie ust i nosa przez klientów i obsługę, zachowanie odległości itp.) – czytamy w rozporządzeniu.
TRUDNA SYTUACJA BRANŻY
Powyższe regulacje dotyczą jednak jedynie restauracji hotelowych. Restauracje i punkty żywieniowe i tak mają niższe obroty, ponieważ klienci obawiają się, że w nich łatwiej jest zarazić się koronawirusem, niż stołując się w domu. Epidemia koronawirusa i wprowadzenie nowych obostrzeń są więc dla branży mocno dokuczliwe.
Gastronomia odpowiada za ok. 1 proc. wartości dodanej polskiej gospodarki, ale jest sektorem mocno przez pandemię poturbowanym. Dla pracowników branży kolejny lockdown będzie ciosem” – twierdzi Urszula Kryńska, ekonomistka PKO BP. Dodaje, że „Udział branży gastronomicznej w polskim PKB nie jest aż tak znaczący, ponieważ odpowiada za ok. 1 proc. wartości dodanej”.
Według ekonomistki gastronomia została doświadczona przez pierwszy lockdown na wiosnę, jednak szybko się odbudowała latem. Na przełomie pierwszego i drugiego kwartału br. dochody przedsiębiorców z branży bardzo mocno się skurczyły. Później dość szybko miało miejsce odbicie, jednak obecnie widać, że nastąpiło przesunięcie preferencji, Polacy zaczęli się obawiać jadać w restauracjach i chodzić do kawiarni ze względu na ilość zakażeń – wyjaśnia Kryńska.
Zdaniem ekspert nawet bez lockdownu jesteśmy na poziomie ok. 40 proc. niższym, niż bylibyśmy, gdyby nie było pandemii.
Warto pamiętać, że gastronomia wchodzi w kolejny lockdown już mocno poturbowana, a dodatkowo preferencje klientów się zmieniły” - przypomniała Kryńska. „Jednak nie da się ukryć, że dla pracowników branży kolejny lockdown będzie ciosem” - dodała.
Jej zdaniem stąd docierające informacje, że rząd szykuje program pomocowy dla branży.
Formalnie w branży pracuje 200 tys. osób, co w skali makro może nie jest istotnym odsetkiem ogółu pracujących, których mamy w Polsce 16 mln, jednak gdy przychodzi spowolnienie, to osoby bez ochrony w postaci np. etatu są niestety na straconej pozycji - podsumowała ekonomistka.
PAP/mt