W „Sieci”: Znów chcą zabić naszego papieża
Watykański raport w sprawie byłego kardynała Theodore’a McCarricka jest najlepszym dowodem na niewinność Jana Pawła II. Najnowszy numer „Sieci” ujawnia, jakimi manipulacjami posłużono się, by zniszczyć wizerunek i autorytet św. Jana Pawła II. Z nowym tygodnikiem także atrakcyjny dodatek – kalendarz ścienny na rok 2021
Grzegorz Górny w artykule „Zniszczyć autorytet Jana Pawła II” pisze o zmasowanym ataku medialnym na świętego Jana Pawła II, jaki nastąpił tuż po opublikowaniu przez Watykan raportu w sprawie byłego kardynała Theodore’a McCarricka. Choć raport Sekretariatu Stanu liczył ok. 450 stron i został sporządzony po włosku i angielsku, już parę godzin po jego upublicznieniu w Polsce runęła cała lawina komentarzy narzucająca jego interpretację. Grzegorz Górny podaje konkretne osoby i nazwiska, które zaangażowały się w oczernianie polskiego papieża. Nim ktokolwiek zdążył przeczytać watykański tekst, już wiedział, co ma o nim myśleć. Medialne tuby wbijały ludziom do głowy przekonanie, że polski papież miał nieczyste sumienie, a więc nie może być autorytetem w sprawach moralnych. Uważna lektura raportu musi jednak prowadzić do odwrotnych wniosków. Dokument jest bowiem najlepszym dowodem na niewinność Jana Pawła II – czytamy.
Grzegorz Górny zauważa, że przeciwnikom tradycyjnych wartości bardzo mocno zależy na niszczeniu dokonań takich postaci jak Jan Paweł II. Według niego to celowa strategia, która ma ułatwić rewolucję obyczajową. Próba zniesławienia Jana Pawła II to także uderzenie w największy autorytet współczesnej Polski. Zniszczenie go oznaczałoby dla milionów ludzi dezorientację, upadek nienaruszalnych pewników i utratę życiowych punktów odniesienia, a więc rozbicie wspólnoty, której zwornikiem jest osoba papieża. Na zagubione i niepewne jednostki oraz masy łatwiej później wywierać wpływ i manipulować nimi – podsumowuje publicysta.
Prof. Mieczysław Ryba, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w rozmowie z Michałem Karnowskim („Naszym największym wrogiem jest bierność”) wyjaśnia, jakie motywy kierują inicjatorami fali wulgarnych protestów, które przelały się przez Polskę. W intencjach liderek i liderów tego ruchu to nie miał być protest, ale rewolucja i wojna. Proszę zwrócić uwagę, że oni wprost stosowali retorykę bitewną, powtarzali: „To jest wojna!”. Nie chcieli też budować żadnej przestrzeni dialogu, żadnych negocjacji. Gdy ktoś próbował rozmowy, słyszał wulgarne: „Wyp…ć”. Kiedy to oglądałem, przypominała mi się Hiszpania z lat 30. XX w., to bardzo podobna retoryka. Dodaje jednak, że wśród samych uczestników znalazły się osoby, które po prostu chciały odreagować ograniczenia związane z pandemią.
Rozmówcy zauważają, że za ideologią niszcząca tradycyjne wartości ma oparcie w światowych mediach. Według profesora wiara i konserwatyzm mają jednak dużo więcej do zaoferowania, tylko należy to dostrzec. Jeżeli się nie uwzględni siły ducha, na pewno się przegra już na starcie. Musimy pamiętać każdego dnia, że walczymy ze światem, który nie ma nic duchowego do zaproponowania, który jest nihilizmem. W pewnym momencie przegnije do tego stopnia, że w sposób rozpaczliwy będzie szukał pozytywnych punktów odniesienia, a więc twórczych, duchowo mocnych. To już może być bardzo niedługo – czytamy.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Gracze” opisują relacje między Romanem Giertychem i Leszkiem Czarneckim. Piszą, jak polski miliarder zachowywał się w ostatnim czasie oraz kiedy jego przedsiębiorstwa borykały się z problemami. Przytaczają wypowiedź znajomego Leszka Czarneckiego, który zaznacza, że podczas bezpośredniego spotkania widać było u biznesmena wyraźne syndromy stresu. Na jego twarzy zauważyłem rany, prawdopodobnie od nerwowego drapania. Rozbiegany wzrok. Nawet się trochę o niego zaniepokoiłem. (…) Jak dodaje, to co bankier zrobił w ostatnim czasie, jest dowodem paniki i przekonania, że czas bezkarności już się dla niego skończył. To ostatnie stwierdzenie dotyczy przekazania Romanowi Giertychowi nagrania z rozmową z Adamem Hofmanem. Adwokat z kolei dostarcza je „Gazecie Wyborczej”. Sugestia gazety jest jasna: chodzi o sklejenie sprawy z partią rządzącą poprzez wmieszanie w nią „byłego rzecznika PiS” (od 2014 r. poza partią, od 2015 r. poza czynną polityką), który rzekomo składa korupcyjne propozycje w imieniu polityków Zjednoczonej Prawicy – czytamy.
Redaktorzy zastanawiają się jak to się stało, że były rzecznik prawicowej partii postanowił współpracować z biznesmenem, który widnieje w aktach SB jako TW „Ernest”. Oczywistością jest, że polityczna przeszłość w obozie PiS Hofmanowi w obecnej pracy musi bardzo pomagać. Zna się dobrze i osobiście z wieloma ważnymi dziś osobami w państwie, a w PR kontakty to przecież podstawa. Ale to jeszcze nie przestępstwo, co sugeruje „GW”. Intryga jest jednak zbyt ordynarna. Jedyne, co w niej nowego i poniekąd zaskakującego, to fakt, że Adam Hofman od wielu miesięcy pracował dla Leszka Czarneckiego. Wydawałoby się, że nic ich nie powinno połączyć, że w sympatiach politycznych i towarzyskich są na bardzo odległych biegunach. Ale, jak widać, ten dystans da się zniwelować odpowiednim wynagrodzeniem za świadczone usługi.
W artykule „Awantura o dotacje” Konrad Kołodziejski porusza kwestię dyskusji wokół przydzielenia dotacji z Funduszu Wsparcia Kultury. Wylicza nieprawidłowości: wysokość dotacji uzależniono od wykazanego przez wnioskodawcę spadku dochodów w ujęciu rok do roku. W naturalny sposób uprzywilejowywało to tych twórców, którzy najlepiej zarabiali i którzy - z powodu wysokich dochodów przed nastaniem pandemii – wcale nie byli w najgorszej kondycji finansowej […]. Kolejną poważną wątpliwość wzbudziło promowanie tych instytucji i firm, które w trakcie pandemii nie zwolniły pracowników […]. Przyjęte zasady zostały bowiem dość sprytnie wykorzystane przez osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą […]. Opisuje także dalsze okoliczności: wicepremier Gliński przyznał w rozmowie z Radiem Wnet, że przy przyznawaniu pomocy rzeczywiście mogło dochodzić do „pewnego typu sytuacji, które wydają się bulwersujące ze społecznego punktu widzenia”, i przeprosił opinię publiczną. Jednak winą obarczył niewłaściwy algorytm przydzielania dotacji. Zaznacza: choć minister chciał uniknąć zarzutów o jakąkolwiek stronniczość, to należało przewidzieć, że w warunkach ostrego sporu politycznego silne emocje i tak są nieuniknione. Autor dowodzi, że ta sytuacja może mieć konsekwencje dla PiS: Wyborcy z prawej strony czuli się rozżaleni, że rekompensaty dostają osoby, które wcześniej ostro atakowały rząd […]. Na to wszystko nałożył się jeszcze czynnik ekonomiczny […]. Trudno im było pojąć, że „ich rząd”, tak kiedyś wrażliwy społecznie, przekazuje nagle spore pieniądze na rekompensaty dla całkiem zamożnych elit biznesu artystycznego. […] niektórzy […] deklarowali, że czara goryczy już się przelała i więcej na PiS nie zagłosują.
W artykule „To będzie koniec Unii” Goran Andrijanić omawia ostatnie wydarzenia związane z wetem Polski i Węgier wobec unijnego budżetu na lata 2021-27. Opisuje, na jakie wsparcie możemy liczyć ze strony innych państw: W krajach europejskich istnieje wyraźne albo obywatelskie, albo polityczne poparcie dla weta wobec łączenia przyznawania funduszy unijnych z rozwiązaniami prawnymi danego kraju, tzw. praworządnością, która w ogóle nie jest jasno zdefiniowana.
Autor przytacza wypowiedzi polityków i publicystów. Jednym z nich jest Jože Biščak, redaktor naczelny słoweńskiego tygodnika konserwatywnego „Demokracija” i prezes Słoweńskiego Towarzystwa Dziennikarzy Patriotycznych, który… uważa za „tragikomiczne, że ci postępowi politycy i media, które wczoraj uczyły Polskę i Węgry praworządności, dziś krytykują ich decyzję w sprawie weta”. Biščak wskazuje, że… „większość krajów Europy Wschodniej przystąpiła do UE z przekonaniem, że jest to przede wszystkim unia gospodarcza suwerennych państw. Nie przyszło im do głowy, że ktoś mógłby narzucać im wypaczone agendy LGBT, a także migrantów, którzy tylko gwałcą i zabijają. I że ktoś będzie ich zmuszał do odrzucenia chrześcijaństwa, swojej tradycji i kultury. Staje się jasne, że elity w Brukseli chcą dowodzić innymi państwami, ograniczać ich suwerenność i łączyć to z warunkowaniem przyznawania funduszy. […] możemy tylko pogratulować Polsce i Węgrom sprzeciwu wobec takiej polityki, która jest katastrofalna dla tradycji.
Najnowszy numer tygodnika „Sieci” został wzbogacony o atrakcyjny dodatek − jest nim wydany we współpracy z PKN Orlen piękny kalendarz ścienny na 2021 rok. Na jego kartach można zobaczyć niezwykłe zdjęcia, na których zaprezentowano sylwetki sportowców wspieranych przez płocki koncern oraz sceny z ich sportowych zmagań. Są to m.in. kierowca F1 oraz DTM Robert Kubica, mistrz świata na żużlu Bartosz Zmarzlik, Kacper Wróblewski i Jakub Wróbel z rajdowej załogi Orlen Team, a także fotografię z przelotu Orlen Grupy Akrobacyjnej Żelazny.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Macieja Pawlickiego, Aliny Czerniakowskiej, Jana Pospieszalskiego, Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 23 listopada br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć: http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.