Paranoja! Chcesz nowe auto? Wpierw każą zezłomować stare
Kompletny marksizm w biznesie. Kto chce kupić nowe auto, będzie musiał… zezłomować stare. - W 2021 roku rynek używanych i nowych samochodów wywróci się do góry nogami - ocenia taki pomysł portal wrc.pl. Taki „efekt motyla”, przy powodzeniu tego pomysłu także w Niemczech i Francji sprawi, że w Polsce skończą się samochody, a przynajmniej te najbardziej dziś pożądane
Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, właśnie taki pomysł na zmniejszenie emisji spalin ma włoski rząd. Jak ma to działać i dlaczego powinniśmy się tym przejmować? O tym czytamy na portalu.
Od stycznia we Włoszech powrócą zachęty samochodowe. Plan ułatwień zakupu nowych samochodów uwzględnia 250 milionów euro dotacji na hybrydy lub samochody w pełni elektryczne. Jeśli jednak ktoś będzie chciał z niego skorzystać, będzie musiał zezłomować swój stary Diesel lub benzynę. Paranoja - czytamy na wrc.net.pl.
Takie działanie ma być zachętą i dzięki temu nowe, hybrydowe auto będzie można kupić taniej. A dodatkowo, drobnym drukiem: ale tylko jeśli zmieści się w zakresie emisji spalin od 0 do 60 g/km. Oznacza to, że takie auta będą musiały spełniać najnowszą normę Euro 6d.
Włoski rząd liczy na to, że będzie to impuls do odnowienia floty pojazdów w całym kraju. Zupełnie jakby każdego było stać na nowy samochód wprost z salonu.
Ale nie zraża to włoskiego rządu, który do rozdysponowania ma na ten cel 250 mln euro. Część z tych pieniędzy będzie przeznaczone także na samochody użytkowe, takie jak minibusy czy vany.
Jeśli taki plan by się powiódł, nie tylko włoskie „używki” czekają, żyletki, ale do kasacji może trafić cały rynek samochodów używanych, nie tylko włoskich.
W Polsce przeciętne importowane auto z rynku wtórnego ma 12 lat. Jeśli taka „włoska robota” się powiedzie i podchwycą ją inne kraje, zwłaszcza Niemcy, kraje Beneluksu i Francja, to w Polsce, cóż… za kilka lat może zabraknąć samochodów, a przynajmniej tych najbardziej dziś pożądanych, „das Auto” będzie nur fur grosse geld (na j. pol: drogo), a Volkswagen już tylko z nazwy będzie autem dla ludu.
Przypomnijmy, że dziś nowe auta kosztują coraz więcej, a odpowiedzialna za to jest sprzedaż aut w różnych formach kredytowania zakupu. Sprawia ona, że klientowi, którego nie stać na dany towar (inaczej zapłaciłby gotówką) można sprzedać jeszcze drożej, tzn. jeszcze drożej sprzedać komuś coś, na co go nie stać. Kredyt zdejmuje z producentów presję podażowo-popytową. Samochody zwłaszcza, w rezultacie zamiast tanieć, mogą swobodnie dalej drożeć.
W rezultacie, dzięki rozłożeniu na system ratalny, klienta stać na to, by płacił znacznie więcej, a producentów stać, by sprzedawali znacznie drożej. Mało tego, klient jest z tego powodu szczęśliwy, że nie mając wystarczającej gotówki (będąc za biednym), może jeździć nowym autem. A nowe auta są jedną z najszybciej drożejących kategorii towarów na rynku i tak to się nakręca dalej.
Teoretycznie we włoskiej propozycji nie byłoby nic złego, gdyby efekt takiej polityki nie skazywał ludzi na popadanie w kolejne kredyty, kosztem zakupów gotówkowych. Chyba, że o to właśnie chodzi.
wrc.net.pl, mw
CZYTAJ TEŻ: Unijne nakazy ws. Diesla… oderwane od rzeczywistości
CZYTAJ TEŻ: Onet wprowadza Nowy porządek świata… kasując jego ślady
CZYTAJ TEŻ: Tego diesel nie lubi. Najczęstszy błąd kierowców
CZYTAJ TEŻ: Czy to możliwe? Lipne promocje, bo… nadmiar zamówień?