Niemiecka fabryka VW w pobliżu chińskich obozów dla Ujgurów
Pod koniec grudnia tygodnik „Die Zeit” ujawnił, że Volkswagen buduje samochody w samym sercu regionu Sinciang – dokładnie tam, gdzie chiński rząd represjonuje mniejszość ujgurską. Komisja Europejska w odpowiedzi na pytania PAP o ten proceder „wyraża zaniepokojenie”
Komisja i Europejska Służba Działań Zewnętrznych będą nadal współpracować z przedsiębiorstwami, aby podkreślać znaczenie stosowania międzynarodowych wytycznych dotyczących należytej kontroli wszystkich aspektów, w tym w zakresie (przestrzegania) praw człowieka” – podkreśla KE.
Czytaj też: Skandal! Austriacy sprzedają działki w obozie koncentracyjnym
Unia Europejska już wiele razy jednoznacznie wypowiadała się na temat sytuacji Ujgurów, wyrażając poważne zaniepokojenie politycznymi obozami reedukacyjnymi, inwigilacją i ograniczeniami wolności religii i przekonań. Polityka zastosowana w Sinciangu wydaje się nieproporcjonalna do deklarowanego przez Chiny celu walki z terroryzmem i ekstremizmem. Wnioski ekspertów ONZ wyrażających poważne obawy są niestety nadal aktualne. W ciągu ostatniego roku wiele doniesień ujawniło niepokojące zarzuty, że Ujgurzy i inne mniejszości w Chinach są poddawani przymusowej pracy (…), a także przymusowej sterylizacji i przymusowej kontroli urodzeń – zaznacza Komisja.
Bruksela nie pozostawia wątpliwości, że jako kluczowy partner handlowy UE, Chiny powinny zapewnić na swoim terytorium przestrzeganie międzynarodowych norm w zakresie praw pracowniczych i odpowiedzialnego postępowania w biznesie. KE zwraca uwagę jednak, że to właśnie na przedsiębiorstwach inwestujących w Państwie Środka spoczywa ogromna odpowiedzialność.
Odpowiedzialne praktyki biznesowe firm europejskich działających w Chinach odgrywają bardzo ważną rolę. (…) Oczekujemy, że chińskie władze wdrożą te standardy we wszystkich sektorach produkcji i na wszystkich poziomach łańcuchów dostaw. Podczas gdy Komisja pracuje nad wnioskiem ustawodawczym w sprawie zrównoważonego ładu korporacyjnego, UE ma już obowiązkowe normy w niektórych sektorach i aktywnie promuje międzynarodowe wytyczne. Europejskie przedsiębiorstwa są już zachęcane do wdrażania skutecznych praktyk należytej kontroli w swoich łańcuchach dostaw – informuje KE.
Czytaj też: Przyznali się! „Continental ważną częścią machiny Hitlera”
Sprawa opisana przez „Die Zeit” jest szczególnie bulwersująca. Jeśli narysujemy okrąg o promieniu 30 kilometrów wokół fabryki (Volkswagena), zobaczymy 25 więzień i obozów. W całym regionie Sinciang badacze udokumentowali prawie 400 takich obiektów. Do obozów tych mogło trafić nawet 1,8 miliona Ujgurów, Kazachów i innych mniejszości muzułmańskich – czytamy w artykule. Chińskim dokument rządowy, który wyciekł do agencji prasowej AFP, nie pozostawia wątpliwości co do celów polityki Pekinu wobec Ujgurów: zerwać ich linie rodowe, zerwać ich powiązania, wyrwać ich korzenie.
Cytowany przez magazyn niemiecki etnolog Adrian Zenz nie ma wątpliwości: „Przedsiębiorstwa działające w regionie są współwinne represji państwowych”. Chiny przez lata zaprzeczały istnieniu obozów. Dopiero, gdy nie można było dłużej ignorować dowodów, państwo poinformowało o programie edukacyjnym, w który pomaga ludziom w „deradykalizacji” i „powrocie do społeczeństwa”. Nie ma oficjalnych danych na temat obozów i ich więźniów. Australijski Instytut Polityki Strategicznej opublikował ostatnio kompleksową mapę. Zawiera listę 380 obozów i więzień, które powstały lub zostały rozbudowane w ostatnich latach.
Spośród największych międzynarodowych producentów samochodów Volkswagen był jedynym, który dał się zwabić do regionu. „W kręgach biznesowych w Pekinie jest już oczywiste, że saga o apolitycznej decyzji o lokalizacji nigdy nie była prawdą” - pisze „Die Zeit”. Warunki w regionie są zbyt niekorzystne dla fabryki samochodów. Nie ma tam dostawców i brakuje infrastruktury. Poszczególne części muszą być transportowane tysiące kilometrów. Bilans siedmiu lat po otwarciu fabryki wygląda następująco: zamiast docelowych 50 000 pojazdów rocznie, Volkswagen produkuje tam mniej niż 20 000. To ułamek z około czterech milionów samochodów, które co roku zjeżdżają z linii produkcyjnych w chińskich fabrykach grupy. Zakład był gorzką pigułką, którą firma musiała przełknąć, aby otworzyć nowe lukratywne zakłady we wschodnich Chinach – konkluduje niemiecki tygodnik.
PAP/mt