TYLKO U NAS
Piraci z Karaibów... z twierdzą w Londynie
Kraje UE tracą 170 mld euro rocznie tylko przez unijne raje podatkowe. Osoby zamożne trzymają w nich środki o wartości 10 proc. PKB całej Unii Europejskiej. Walkę z tym procederem zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. Jednak – o dziwo – tylko z polskiej perspektywy raje podatkowe są dotkliwym problemem… - wskazuje na łamach „Gazety Bankowej” Maksymilian Wysocki.
Mamy nową mafię. Nie strzela do ludzi, nie łamie kolan, ale jej działalność jest równie zabójcza. Pozbawia ludzi opieki medycznej, sprawnie działających szkół i równego dostępu do edukacji. Pozbawia też poczucia bezpieczeństwa, sprawiedliwości i nadziei na lepsze życie. Żołnierzami tej nowej mafii są błyskotliwe umysły, które poświęcają cały swój czas i wyjątkowe talenty na drenowanie kapitału z krajów małych, dużych i tych największych. Na świecie jest ponad 2,5 mln dobrze wykwalifikowanych księgowych, z czego 330 tys. w samej Wielkiej Brytanii. Ludzie, któ rzy są częścią intelektualnej elity, zarabiają na życie, pomagając firmom wyprowadzać pieniądze z kraju, w którym operują, i unikać opodatkowania. Największe korporacje nie płacą podatków, pozbawiając pieniędzy tak naprawdę wszystkich obywateli. To głęboka patologia, której sednem jest bierność lub wręcz aktywne uczestnictwo w tym procederze wielu polityków.
Jak szacują eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) w raporcie „Niesprawiedliwość podatkowa w Unii Europejskiej”, na transferze zysków do europejskich rajów podatkowych kraje UE tracą łącznie 170 mld euro rocznie. Co roku do rajów podatkowych trafia ok 40 proc. zysków z UE, więcej – nawet 5 proc. wynagrodzeń wypłacanych przez państwa Unii trafia do rajów podatkowych poza UE! Na pulę strat składają się różne elementy, w tym nowa domena działalności przestępczości zorganizowanej, jak karuzele VAT, pranie pieniędzy, ale też działalność firm i korporacji, które nieuczciwie maksymalizują zyski, przy okazji wykańczając uczciwych przedsiębiorców.
Nasze Ministerstwo Finansów opracowało propozycję, według której część ze środków płynących do rajów podatkowych powinna być przechwytywana przez służby fiskalne UE i redystrybuowana. Według obliczeń Ministerstwa Finansów podniesienie ściągalności podatków unijnych nawet o 1 proc. dałoby całej Unii dodatkowe 3 mld euro rocznie. To ponad 60 proc. tego, co UE chciała zyskać przez opodatkowanie w Europie gigantów cyfrowych (Google, Apple, Facebook, Amazon). Zdaniem Ministerstwa Finansów problem rajów podatkowych trzeba rozwiązać jak najszybciej, a Polska ma się w tej dziedzinie czym chwalić i dzielić. Narzędzia informatyczne do analizowania nieograniczonej liczby faktur skutecznie wychwytujące próby oszustwa, system STIR czy wprowadzony Jednolity Plik Kontrolny to konkretne, sprawdzone w boju działania. Rezultat to m.in. potwierdzony przez UE spadek luki VAT w Polsce za rządów PiS o dwie trzecie. Ale bez utworzenia wspólnego frontu, wymiany informacji między krajami i ukrócenia nielegalnego wyprowadzania zysków pieniądze nadal będą wyciekać. A skoro Polsce poszło to tak dobrze, w Unii zaś – mówiąc delikatnie – od lat brakuje chęci do zmierzenia się z problemem, z inicjatywą wychodzi nasz kraj.
Wiemy, czego potrzebuje UE, bo zagrożenia z integracji gospodarczej – swobodny przepływ to brak kontroli – w dużej mierze w Polsce udało się opanować. Mamy potencjał do tego, by być pewnym centrum do koalicji państw, które chcą walki z oszustwami i ochrony uczciwej konkurencji – ocenia Jan Sarnowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. – Idea ta pochodzi bezpośrednio od premiera Mateusza Morawieckiego. Można ją podsumować tak: to dzielenie się wypracowanymi rozwiązaniami w Polsce i technologiami. Doszliśmy do tego sami i najlepiej wiemy, jak to było trudne. Posiadamy głęboką wiedzę na temat tego, co nie działa na poziomie unijnym, i chcemy zwrócić na to uwagę – dodaje Jan Sarnowski.
Do tego trzeba uszczelnień w prawie Unii, co nie jest proste, bo inne kraje nie są tak zdecydowane w walce z oszustami podatkowymi jak Polska. To u nas zastosowano np. wykluczenie z pomocy związanej z pandemią tych firm, które unikają opodatkowania w Polsce. W odpowiedzi na apel Warszawy Komisja Europejska rozpoczęła rozmowy z innymi państwami członkowskimi, by wprowadzić polskie pomysły w życie… i tu się zaczynają schody.
Polska proponuje państwom zawieranie dwustronnych umów w celu zwiększania efektywności administracji, wymiany wiedzy, przede wszystkim informacji podatkowych, które można analizować za pomocą algorytmów opracowanych i sprawdzonych przez nasze służby rządowe. Choć najbardziej stratne na oszustwach podatkowych są Niemcy (18 mld euro) i Francja (11 mld euro), to właśnie te kraje są najmniej zainteresowane najprostszą rzeczą, która najskuteczniej zaradziłaby problemowi. Dlaczego? Jak uważa prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS (frakcja Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), dobrze znana jest współpraca biznesowa Niemiec z Rosją. Niemcy też niekoniecznie stosują reguły, których wymagają od innych. Można również wspomnieć, jak w latach 90. mówiono, że firmy niemieckie mają specjalne „fundusze umożliwiające zdobywanie kontraktów”, co wtedy było jasne i dopuszczalne. – Warto tę problematykę podnieść na nowo na forum Parlamentu Europejskiego – dodaje. Inaczej trudno logicznie wyjaśnić to, że kraj tracący rok do roku 18 mld euro na takich operacjach nie chce się zabrać do ich wyjaśnienia. Ale może tak samo trudno wyjaśnić brak zainteresowania Wielkiej Brytanii, która rokrocznie traci w ten sposób aż 14 mld euro. Chyba że te pieniądze w Londynie kończą swój obieg, który mogą zaczynać np. w Niemczech…
Bieżący numer miesięcznika „Gazeta Bankowa” w sprzedaży od czwartku 28 stycznia, także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj
Europejskie raje podatkowe to Belgia, Cypr, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Malta. Zdaniem ekspertów PIE kraje te celowo wdrażają regulacje prawne sprzyjające sztucznemu transferowaniu do nich zysków. Według tych samych ekspertów państwa te często są także wykorzystywane przez międzynarodowe korporacje jako pośrednicy w dalszym przekazywaniu zysków na konta w „tradycyjnych” rajach podatkowych, jak Kajmany i Wyspy Dziewicze.
To, co łączy te kraje, to bycie dawnymi koloniami brytyjskimi. Dawne peryferia imperium połączone w sieć powiązań i zależności kumulują bogactwo całego świata i transferują je do londyńskiego City. Szacuje się, że jedna czwarta finansowych operacji na świecie odbywa się na terytorium Wielkiej Brytanii. Połowa jurysdykcji offshore znajduje się pod londyńską kuratelą, a połowa globalnych aktywów może być ukryta w rajach podatkowych administrowanych przez Wielką Brytanię. Szukając racjonalnych, nie emocjonalnych przyczyn brexitu, można dojść do wniosku, że City wcale nie było najbardziej stratne w jego wyniku, ale wręcz przeciwnie. Właśnie z uwagi na kapitał kumulowany w klasycznych rajach podatkowych pod jurysdykcją Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że połowa nieopodatkowanych zasobów całego świata może być ukrywana w brytyjskich jurysdykcjach. Są to aktywa o wartości, bagatela, 50 bln dolarów, teoretycznie nienależące prawnie do nikogo. Nie można jednak powiedzieć też, że to kapitał i operacje nielegalne, ponieważ wszystko odbywa się w granicach dość osobliwego dla nas brytyjskiego prawa.
Nowe imperium
U schyłku trwającego ponad 300 lat imperium brytyjskiego bankierzy, prawnicy i księgowi z londyńskiego City utworzyli sieć jurysdykcji offshore (offshore secrecy jurisdictions), dzięki którym kumulowali bogactwa z całego świata, zwłaszcza z dawnych kolonii, i transferowali je do Londynu. Nie byłoby jednak tych rajów, gdyby nie specyficzne prawo i obyczaje w samej Anglii.
Dziś Wielka Brytania jest drugim największym na świecie dostawcą usług finansowych i rynkiem finansowym, ale powszechnie dostępne analizy nie mówią nam całej prawdy. Wśród eksportu usług finansowych dla nierezydentów są tylko dwa liczące się centra finansowe na świecie. To USA – 19 proc. i Wielka Brytania wraz z jej rezydencjami offshore – 25 proc. rynku światowego. Jeśli dodać do tego dawne brytyjskie kolonie, które stosunkowo niedawno odzyskały niepodległość, np. Hongkong, Singapur, Dubaj, Bahrajn, Cypr, to dochodzimy do prawie 40 proc. globalnego udziału. Ta liczba uświadamia bliżej rzeczywistą pozycję Londynu na globalnym rynku finansowym. Milionerzy, korporacje, ale i przestępczość zorganizowana, mają tam bezpieczny port dla swoich pieniędzy. Tam nie trzeba płacić od nich podatków. Ponad połowa rajów podatkowych to brytyjskie terytoria zamorskie.
Wielka Brytania skrzętnie ukrywa swoją władzę, twierdząc, że jej terytoria zamorskie cieszą się polityczną autonomią. Jednak np. władze Kajmanów wielokrotnie utyskiwały, także w medialnych wystąpieniach, że Wielka Brytania nie robi nic, by oddać realną władzę w lokalne ręce. Właśnie z powodu rajów podatkowych. Brytyjskie imperium odrodziło się jako imperium finansowe.
In City we trust
W czasach imperium City of London było jego sercem finansowym i kołem zamachowym.
City of London to tak naprawdę państwo w państwie. Jego system polityczny wywodzi się ze średniowiecza. W 1666 r. Wilhelm Zdobywca podbił całą Anglię, poza właśnie City of London. Zawarł specjalną ugodę z miastem. Wiele przepisów stosuje się tylko tu i nigdzie indziej w kraju, ale – co najważniejsze – i vice versa. Tylko tu wiele przepisów z pozostałej części kraju nie ma zastosowania. W radzie miasta dominują prywatne firmy, a burmistrz wybierany jest przez przedstawicieli gildii. Zarządza nim prywatna korporacja (Corporation of London), która pełni funkcję lokalnej rady miejskiej, dysponuje własną policją (City of London Police) oraz… sądami. Zarządca City of London nie jest burmistrzem Londynu.
– Możemy jedynie przypuszczać, że Korporacja Londyńska jest niesłychanie wpływowa i może kształtować brytyjską politykę. Szczególnie w zakresie finansów – ocenia ekonomista prof. Ronen Palan z katedry polityki międzynarodowej na Uniwersytecie Londyńskim. „Wielokrotnie widzieliśmy, że w kraju istnieje i funkcjonuje inna potęga niż ta, która ma siedzibę w Westminster. To Londyńskie City i jego interesy finansowe. Interesariusze mają możliwości, by zagrozić pozycji rządu. Ci, którzy kontrolują przepływ pieniędzy, mogą prowadzić własną politykę wbrew woli wyborców” – mówił Clement Attlee, polityk, premier Wielkiej Brytanii w latach 1945–1951, od 1922 r. deputowany Partii Pracy, a od roku 1935 aż do 1955, kiedy przeszedł na polityczną emeryturę, jej przywódca.
Londyńskie City wyrosło na specjalnych prawach we własnym kraju, a życie rajom podatkowym dało dzięki jeszcze starszej instytucji prawa brytyjskiego – trustu. To święta dla Brytyjczyków instytucja – swoista brytyjska tajemnica bankowa – oraz unikalna pozycja i prawa regionu City of London w Londynie, a także nieuregulowane do dziś zależności terytoriów zamorskich sprawiły, że wobec brytyjskich rajów podatkowych trudno dziś cokolwiek zrobić. W brytyjskich jurysdykcjach offshore powiernicy nie muszą mieć żadnych kwalifikacji. Każdy może założyć trust i działać jako powiernik. Nie ma rejestrów trustów. Nie ma organów, które poświadczyłyby ustanowienie trustu. Jedynymi osobami, które wiedzą o zawarciu umowy, są powiernik i przekazujący majątek. Fundusze powiernicze nie mają obowiązku składać sprawozdań finansowych ani pokazywać rocznych wyciągów. Do trustów należą dziś dzieła sztuki, złoto, nieruchomości, konie, samochody, aktywa finansowe i niefinansowe. Do trustów, czyli do… nikogo.
Gdyby Wielka Brytania była w Unii Europejskiej, zdecydowanie byłoby łatwiej naciskać na nią w tej sprawie. Po brexicie to wyjątkowo trudne, jeśli nie niemożliwe. Ale trzeba to zrobić. Trzeba walczyć z tymi europejskimi i docelowymi rajami podatkowymi. Inaczej nadal będą one drenować nasze gospodarki, sprawiając, że niepotrzebnie wyższe podatki płacić muszą wszyscy inni, których nie stać na ucieczkę, albo którzy uciekać do nich nie chcą. Jeszcze raz: raje podatkowe to niesprawiedliwe rozwiązanie na niesprawiedliwe podatki. Wpędzają społeczeństwo w ubóstwo, pozbawiając szans na sprawiedliwość i lepsze życie.
Maksymilian Wysocki
Tekst opubikowany znajdziesz w wydaniu „Gazety Bankowej” 08/2020 dostępnym jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj