Duży podmiot to nie zawsze obcy kapitał
Wygląda na to, że tak bardzo przyzwyczailiśmy się w Polsce do tego, iż najsilniejszą pozycję w handlu mają sieci oparte na zagranicznym kapitale, że trudno nam dostrzec istnienie branż, w których nasze rodzime podmioty poradziły sobie najlepiej. Tym samym próby zniwelowania przewag, jakie posiada zagraniczna konkurencja wobec najczęściej mniejszych i biedniejszych polskich firm, mogą doprowadzić do utraty pozycji przez polskich liderów. Do takiego paradoksu może doprowadzić podatek od handlu detalicznego, który zaczął obowiązywać 1 stycznia 2021 r.
Nowa danina jest skonstruowana jako podatek obrotowy, który wynosi 0,8 proc. od obrotów w przedziale 17–170 mln zł miesięcznie oraz 1,4 proc. od sumy obrotu ponad 170 mln zł. W zamyśle twórców podatku ma on przeciwdziałać nadmiernemu transferowi zysków poza granice Polski, na co niestety pozwala konstrukcja podatku dochodowego od osób prawnych i co jest chętnie wykorzystywane przez duże podmioty z kapitałem zagranicznym, które posiadają w naszym kraju sieci sklepów. Skala założonych sum, czyli obrót zaczynający się od 17 mln zł miesięcznie, także jasno wskazuje, że danina ma obciążać duże podmioty, nie zaś małe polskie sklepiki osiedlowe, które o takich wartościach obrotów mogą jedynie pomarzyć. O tym, że wyrównywanie szans i przywracanie zasad zdrowej konkurencji pomiędzy polskimi i działającymi w Polsce zagranicznymi podmiotami gospodarczymi leży mocno na sercu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, mogliśmy się wielokrotnie przekonać podczas jego licznych wystąpień. Szef rządu nie wahał się też oficjalnie przyznawać, że sytuacja, w której handel został w Polsce zdominowany przez podmioty z kapitałem zagranicznym, nie świadczy najlepiej o ostatnich dekadach naszego rozwoju gospodarczego.
–No tak się złożyło przez ostatnie 27 lat, mogę powiedzieć niestety, że wielkie sieci są zdominowane przez kapitał zagraniczny. Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, szanujemy to. Ale proszę o takie patriotyczne zachowanie się również tych sieci – mówił premier Mateusz Morawiecki np. w czasie wizyty w jednym z polskich zakładów mleczarskich, kiedy apelował jednocześnie o szerszą podaż polskich produktów spożywczych w sklepach należących do zagranicznych sieci.
Można zatem śmiało wyciągnąć wniosek, że szef rządu z satysfakcją odnotowałby, gdyby branżowi zagraniczni liderzy zostali prześcignięci przez polską konkurencję. Wszak wzrost i rozwój polskich firm, tworzenie narodowych czempionów to cele, które zostały mocno zarysowane w tzw. planie Morawieckiego, nazwanym później Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
Tymczasem jednak należy zauważyć, że są w Polsce branże handlowe, w których przypadku wprowadzenie podatku obrotowego w opisanym wyżej kształcie przyniesie dokładnie odwrotne cele do tych deklarowanych przez premiera Morawieckiego i zapisanych w dokumentach wyznaczających strategię rozwoju gospodarczego pod rządami Zjednoczonej Prawicy. Dystrybucja i sprzedaż towarów RTV, AGD oraz IT zostały bowiem w Polsce zdominowane przez dwie duże rodzime sieci handlowe, którym po latach wzrostu udało się zostawić w tyle zagraniczną konkurencję. W tym miejscu należy podkreślić, że największa zagraniczna sieć sklepów z elektroniką i sprzętem gospodarstwa domowego już dawno obrała sobie taki sposób działania, że nie zostanie objęta nową daniną.
Po prostu każdy sklep tej sieci funkcjonuje jako osobna spółka, co sprawia, że obroty wszystkich sklepów sieci nie są sumowane i choć funkcjonują pod jedną marką i korzystają z tych samych działań marketingowych, a przede wszystkim mają takie same korzyści finansowe z handlowych warunków umownych od producentów wynikających z siły zakupu wszystkich sklepów sieci, to nie będą rozliczane łącznie. Tymczasem polscy liderzy zostaną bardzo dotkliwie obciążeni nowym podatkiem, co najprawdopodobniej w krótkim czasie doprowadzi do utracenia przez nich czołowej pozycji na rzecz zagranicznego konkurenta.
Biorąc powyższe okoliczności pod uwagę i konfrontując je choćby z deklaracjami premiera, można założyć, że twórcy podatku obrotowego od handlu detalicznego po prostu „nie zauważyli”, że jednak mamy w Polsce także rodzimych liderów w handlu, a sytuacja na rynku spożywczym przesłoniła im inne branże.
Warto także zauważyć, że bardzo ostra konkurencja, z jaką mamy do czynienia w branży RTV AGD oraz IT, wymusza stosowanie zdecydowanie niższych marż, niż ma to miejsce w innych sektorach handlowych. Przedsiębiorcy szacują, że przy marży wahającej się od 2 do 4 proc. konieczność poniesienia przez polskie podmioty dodatkowej daniny postawi je w sytuacji, w której nie będą w stanie konkurować ceną z zagraniczną siecią handlową, która dawno podzieliła swoje sklepy na osobne spółki i teraz stanie w bardzo uprzywilejowanej względem polskiej konkurencji pozycji.
Nasuwa się wniosek, że bardzo trudno realizować postulat o wyrównywaniu szans między polskimi i zagranicznymi podmiotami bez podjęcia trudu działań bardziej precyzyjnych, biorących pod uwagę specyfikę branż. Jak się bowiem okazuje, ratując małe sklepy spożywcze, można jednocześnie zaszkodzić tym rodzimym podmiotom, które zdołały odnieść sukces, którego w polskim biznesie wciąż tak bardzo nam brakuje i którego potrzebę tak często akcentuje w swoich wystąpieniach szef rządu.
Szczegółowy wpływ podatku od handlu detalicznego m.in. na branżę RTV AGD oraz IT przeanalizowali eksperci Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Raport „Skutki wprowadzenia podatku od sprzedaży detalicznej od 1 stycznia 2021 r.” sygnowany przez ZPP zawiera m.in. takie spostrzeżenie: „Polskie podmioty mają przeważający udział w rynku RTV, AGD, IT. Jest to bardzo istotne z perspektywy podatkowej, ponieważ oznacza to znacznie ograniczoną możliwość transgranicznej optymalizacji podatkowej”.
Oznacza to, że akurat w większości branży RTV AGD oraz IT nie występuje problem unikania podatku dochodowego, gdyż karty rozdają tu polskie podmioty! Tymczasem wprowadzenie podatku obrotowego osłabi je na tyle, że cel zwiększenia dochodów fiskalnych także może nie zostać osiągnięty.
„Konstrukcja podatku od handlu detalicznego jest obarczona poważnymi wadami, które sprawiają, że nie tylko nie spełni on zamierzonych celów, ale również w większym stopniu obciąży rodzime przedsiębiorstwa, pogarszając ich pozycję konkurencyjną względem zagranicznej konkurencji” – czytamy we wnioskach raportu ZPP. „Główny problem podatku leży w zastosowaniu progresji podatkowej. Po pierwsze, progresywna skala podatkowa umożliwia zastosowanie prostego schematu optymalizacyjnego, który polega na rozproszeniu struktury organizacyjnej sieci sklepów, a w szczególności filii międzynarodowych korporacji, w taki sposób, że przychody wydzielonych spółek nie przekraczały kwoty wolnej od podatku. Co gorsza, taki schemat znalazł odzwierciedlenie w praktyce w przypadku branży RTV, AGD, IT. Popularna sieć zagraniczna z branży elektronicznej nie zapłaci podatku, ponieważ jej struktura organizacyjna jest bardziej rozproszona, tj. sklepy w ramach jednej sieci są w Polsce oddzielnymi spółkami. Tymczasem podatek od handlu detalicznego zapłacą rodzime sieci, które funkcjonują na rynku jako jeden podmiot gospodarczy. To pokazuje, że konstrukcja podatku umożliwia jego unikanie, a wręcz doprowadzi do pogorszenia się sytuacji rynkowej polskich przedsiębiorstw”.
Zanim polskie sieci zostaną pozbawione państwową decyzją administracyjną czołowej pozycji na rynku na rzecz zagranicznego podmiotu, który zgodnie z aktualną konstrukcją podatku nie zostanie objęty nową daniną, należy podjąć próbę bardziej selektywnej oceny poszczególnych branż handlowych, których specyfika bywa bardzo różna. Nie ulega bowiem wątpliwości, że gospodarczy rozwój Polski może się dokonywać tylko poprzez coraz silniejszą pozycję polskich przedsiębiorców.
Czytaj też: Polska gospodarka na fali! Pomogły eksportowe hity!
BZ