Czeka nas najszybsze odbicie gospodarcze, ale jakim kosztem?
Najnowsze prognozy Banku Światowego mogą napawać jednocześnie optymizmem jak i pesymizmem.
W przeciągu ostatnich 80 lat nie było tak szybkiego odbicia gospodarczego po kryzysie według stanowiska Banku Światowego. Jego opinia dotycząca wzrostu o 4,1% dla światowej gospodarki w 2021 roku uległa zmianie. Teraz przewidywania wskazują na wzrost aż o 5,6% w skali roku.
Bank Światowy wskazuje na szybkie odbicie gospodarek wielu państw świata wraz z postępującym procesem szczepień oraz otwieraniem się biznesów. Restrykcje pandemiczne wymusiły na wielu branżach zmianę modelu działania, co teraz przekłada się na ich zwiększoną efektywność. To, wraz ze znacznym wzrostem konsumpcji i chęcią wydawania pieniędzy na rozrywkę, sprzyja rozkwitowi gospodarek państw europejskich, części azjatyckich czy amerykańskich.
Czym jednak niepokoi się Bank Światowy? Stan gospodarek państw słabo rozwiniętych i dopiero wchodzących w kategorię rozwijających się nie wygląda najlepiej na tle światowych liderów. Powolne tempo szczepień, wydłużane restrykcje oraz związane z tym problemy z handlem międzynarodowym przyczyniają się do osłabienia gospodarczego państw mniej rozwiniętych. Co za tym idzie, pogłębiać się będą różnice pomiędzy państwami bogatymi a biednymi.
Pomimo światowej rekonwalescencji, pandemia dalej sprzyja pogłębianiu się biedy oraz nierówności w państwach rozwijających się na całym świecie – mówi David Malpass, prezes Banku Światowego.
Jak przekładają się te dane na konkretne liczby? Różnica pomiędzy państwami bogatymi a biednymi jest kolosalna. W 2022 (albo i nawet wcześniej) aż 90% państw rozwiniętych ma uzyskać poziom PKB z czasów sprzed pandemii. Jeśli chodzi o państwa rozwijające się, w 2022 zaledwie 1/3 z nich wróci na prawidłowe tory.
Liderem wzrostu największych gospodarek świata są obecnie Chiny z wzrostem PKB szacowanym na 8,5%. Niedaleko, na drugim miejscu, plasują się Stany Zjednoczone z wynikiem 6,8%. Tymczasem państwa rozwijające się mogą liczyć co najwyżej na wzrost na poziomie 4,4%, zaś biedne gospodarki jedynie 2,9%.
Chociaż niewątpliwie państwa bogate mają powód do zadowolenia, tak gospodarki w gorszym położeniu kolejny raz zostaną w tyle. Może to poskutkować kolejnymi falami imigracji z państw biednych do bogatych i napięć na arenie międzynarodowej.
Źródło: The Guardian