Turów: spór polsko – czeski coraz bliższy zakończenia
Ruszyła druga odsłona międzynarodowej kampanii informacyjnej o społecznych, gospodarczych i środowiskowych skutkach zamknięcia kopalni Turów pod nazwą „Green Deal, not a Grim Deal - Zielony Ład, a nie dzika transformacja”.
Kampania rozpoczęła się w Brukseli i została zaplanowana w stolicy Belgii na kilkudziesięciu nośnikach zewnętrznych. Ma potrwać do 21 czerwca. Promowana jest także strona https://turow2044.pl/ , na której można znaleźć szczegółowe informacje dotyczące sprawy Turowa, dostępne w pięciu językach.
Zarówno my, jak i nasi partnerzy czescy chcemy zakończyć spór w sprawie kopalni Turów, zawierając porozumienie. Trwają prace nad tym dokumentem, który, jesteśmy przekonani, doprowadzi do zakończenia sporu - powiedział na początku tygodnia w Radiu Zet szef KPRM Michał Dworczyk.
Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) o zastosowaniu środka tymczasowego, polegającego na natychmiastowym wstrzymaniu wydobycia w kopalni do czasu ostatecznego wyroku, to tragedia dla mieszkańców Bogatyni i okolic. PGE zapewnia, że nie zostanie ona zamknięta, a miejsca pracy nie są zagrożone. Polski rząd, który jest stroną sporu, jest w trakcie zawierania porozumienia z Czechami.
Czeskie ministerstwa środowiska i spraw zagranicznych przygotowują umowę z Polską dotyczącą Turowa. Według zapowiedzi strony czeskiej porozumienie ma obejmować m.in. udostępnienie przez Polskę wszystkich dostępnych informacji na temat wpływu działalności kopalni, budowy w niej ściany ochronnej oraz wału ziemnego, a także zwrot wydatków związanych z budową nowych i wzmocnieniem istniejących źródeł wody pitnej po czeskiej stronie granicy. Te prace mają kosztować ok. 40-50 mln euro - szacuje czeski rząd.
Natychmiastowa reakcja strony polskiej
Michał Dworczyk podkreślił, że trwają także intensywne uzgodnienia pomiędzy MSZ, ministrem klimatu oraz innymi resortami zaangażowanymi w rozwiązanie tego problemu tak aby ostatecznie porozumienie polsko – czeskie doprowadziło do rozwiązania sporu. Obie strony prowadzą odpowiednie działania prawne.
Strona polska pracuje nad rozwiązaniami legislacyjnymi pozwalającym na uniknięcie kary w wysokości 5 mln euro za każdy dzień niewykonania przez nasz kraj decyzji TSUE.
We wtorek podczas posiedzenia parlamentarnej komisji środowiska wiceminister spraw zagranicznych Czech Martin Smolek zapowiedział, że TSUE nie powinien nakładać kary na Polskę w ciągu najbliższych tygodni, a Polska powinna najpierw otrzymać czas na reakcję na projekt porozumienia - informuje czeska agencja CTK.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wydanej w maju decyzji nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku. Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Decyzja TSUE spotkała się z natychmiastową reakcję polskiego rządu Grupy PGE, do której należą kopalnia i elektrownia oraz wielu ważnych instytucji i osób pełniących istotne funkcje w państwie.
Premier Morawiecki poinformował pod koniec maja po rozmowach z premierem Andrejem Babiszem, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE. Szef rządu poinformował również, że Polska będzie współfinansować na kwotę do 45 mln inwestycje środowiskowe. Z kolei Andrej Babisz zapowiedział wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską.
Obecnie trwają prace nad ostateczną umową między stroną polską a czeską z udziałem m.in. przedstawicieli poszczególnych resortów.
Nie możemy prowadzić polityki klimatycznej w oderwaniu od realiów gospodarczych i społecznych. Wszystkie cele klimatyczne bardzo dobrze wyglądają w dokumentach – ale wpływają bezpośrednio na ekonomiczne możliwości poszczególnych państw. Musimy jasno komunikować o specyfice naszej gospodarki. Nie da się przeprowadzić transformacji energetycznej z dnia na dzień, czego oczekują działacze ekologiczni, dla których perspektywa 10 lat jest zbyt długim czasem oczekiwania na zmiany. W energetyce dziesięciolecie jest krótkim okresem, a inwestycje planujemy na 20–25 lat do przodu. To kwestia odpowiedzialności za setki tysięcy ludzi. I ten dialog jest niezwykle trudny – powiedział w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Sieci” prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski
Transformacja musi być sprawiedliwa
PGE Polska Grupa Energetyczna jest gotowa na transformację energetyczną, także kopalnia i elektrownia Turów są na nią gotowe, ale na transformację sprawiedliwą i rozłożoną w czasie, gwarantującą bezpieczny byt mieszkańców regionu turoszowskiego.
Czescy ekolodzy i mieszkańcy przygranicznych miejscowości są przekonani, że odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego Turów jest odpowiedzialna za obniżenie poziomu wód gruntowych. Strona polska dowodzi jednak, że to nieprawda.
Kopalnia Turów leży w tzw. Niecce Żytawskiej i otoczona jest górzystym terenem, co sprawia, że jej oddziaływanie na otoczenie jest zdecydowanie mniejsze niż jakiejkolwiek kopalni położonej na płaskim terenie. Ekspertyza Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej mówi, że czynnikiem wpływającym na obniżanie się wód gruntowych na tym obszarze jest susza hydrologiczna, czyli za mała ilość opadów atmosferycznych. W Czechach susza jest największa od ponad 300 lat, o czym szeroko informują czeskie media.
Opublikowaliśmy protokół uzgodnień transgranicznych podpisany przez stronę czeską oraz decyzję środowiskową. Od początku staliśmy na stanowisku, że nie ma mowy o zamknięciu kopalni w Turowie. Oznaczałoby to automatyczne wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do 3,7 mln gospodarstw domowych. Wyłączenie elektrowni zdestabilizowałoby polski i europejski system energetyczny, w którym Turów gra istotną rolę jako jeden z jego najważniejszych elementów – zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce. To jest bardzo konkretna energia w polskich domach i dla polskiej gospodarki, i to są bardzo konkretne miejsca pracy. To również praca dla mieszkańców regionu, to nie tylko pracownicy kopalni i elektrowni, ale spółki zależne Grupy PGE pracujące na rzecz Turowa. To również usługodawcy i poddostawcy oraz ich rodziny, których sytuacja zależy od dalszego funkcjonowania tego największego w regionie pracodawcy – podkreślił Wojciech Dąbrowski.
Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) Eryk Kłossowski podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Suwerenności Energetycznej stwierdził, że odłączenie od sieci elektrowni Turów jest nieakceptowalne dla m.in. ze względu na podłączenie jej do strategicznego węzła energetycznego Mikułowa.
A stacja Mikułowa to jeden z najważniejszych węzłów systemu przesyłowego Polski, przez którą łączymy się z systemem energetycznym Niemiec Wschodnich.
To jest również węzeł zasilania krytyczny ze względu na dostawy energii elektrycznej z sieci dla województw lubuskiego i dolnośląskiego m.in. krytyczny dla zasilania Kombinatu Górniczo-Hutniczego Polska Miedź – podkreślił Eryk Kłossowski.
Oddziaływanie Kopalni Turów na zasoby wodne przy granicy czeskiej jest od wielu lat monitorowane przez polsko-czeskie i polsko-niemieckie zespoły specjalistów. Sieć obejmuje ok. 550 miejsc pomiaru, a wyniki badań potwierdzają, że kopalnia nie powoduje odwodnienia w ujęciach wody pitnej wskazywanych przez Czechów jako zagrożone. Uznano jedynie, że Kopalnia Turów może mieć potencjalne oddziaływanie na jedno tylko ujęcie wody pitnej w Uhelnej. By je ochronić PGE buduje dobrowolnie za 17 mln zł podziemny ekran. Podobny ekran został wybudowany pod koniec lat 80. przez PGE na granicy kopalni Turów i Niemiec, a jego skuteczność jest ciągle bardzo wysoka.
Przeprowadziliśmy szerokie ponadstandardowe konsultacje transgraniczne, zakończone podpisaniem protokołów przez stronę czeską. Wszystkie zobowiązania zawarte w protokole spełniliśmy. Kończymy właśnie budowę prewencyjnego ekranu chroniącego wody gruntowe na granicy kopalni, długości ok. 1100 m i głębokości 65–117 m. Inwestycja za 17 mln zł jest działaniem profilaktycznym, do którego Kopalnia Turów zobowiązała się dobrowolnie – powiedział Wojciech Dąbrowski.
Nie są jedyne inwestycje chroniące otoczenie kopalni. Kompleks Turów od dawna inwestuje w instalacje prośrodowiskowe ograniczające emisję pyłów z taśmociągów, emisję hałasu, a także chroniące wody powierzchniowe i głębinowe. Nie licząc inwestycji w modernizacje jednostek wytwórczych ograniczające ich wpływ na środowisko, w ostatnich latach PGE przeznaczyła 90 mln zł na minimalizowanie wpływu odkrywki na otoczenie.
W bliskim otoczeniu Turowa funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech, cztery w Niemczech. Zamierzamy jako PGE zaprosić operatorów tych kopalń do współpracy na rzecz sprawiedliwej transformacji i w obszarze minimalizowania skutków działalności wydobywczej na otoczenie. Prowadzone przez stronę polską uzgodnienia z Czechami są dobrą podstawą do takiej współpracy transgranicznej i wymiany doświadczeń w ramach euroregionu Nysa – stwierdził Wojciech Dąbrowski.
W elektrowni Turów przeprowadzono szereg modernizacji, do minimum redukując poziom emisji do atmosfery. Już dziś elektrownia Turów spełnia rygorystyczne normy emisyjne określone w prawie Unii Europejskiej, które zaczną obowiązywać dopiero od sierpnia tego roku, w zakresie emisji tlenków siarki, azotu czy pyłów. Oddany został również nowoczesny blok energetyczny za 4 mld zł. To najnowocześniejsza tego typu jednostka pracująca w całej Unii Europejskiej.
TSUE zabrakło odpowiedzialności
Wykonanie wyroku TSUE i wygaszenie bloków energetycznych w Turowie oznaczałoby brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości. Nagłe, tymczasowe zamknięcie kopalni i elektrowni oznaczałoby ich trwałą likwidację już teraz – czyli na wiele miesięcy przed rozstrzygnięciem skargi zgłoszonej do TSUE przez Czechy. Wstrzymanie wydobycia skutkowałoby poważnymi zagrożeniami geotechnicznymi i środowiskowymi, które mogłyby doprowadzić do katastrofy ekologicznej.
Natychmiastowe zamknięcie kopalni i elektrowni Turów pozbawi środków utrzymania blisko 80 tys. osób – to łączna liczba wszystkich, których byt jest związany z istnieniem kompleksu, czyli pracowników, ich rodzin, spółek zależnych, czy firm zewnętrznych.
Ten wyrok to tragedia dla regionu. Sama decyzja TSUE jest skrajnie nieodpowiedzialna – to nie jest decyzja o tymczasowym zamknięciu kopalni, ale wyrok skazujący dziesiątki tysięcy ludzi na ogromny kryzys społeczno-gospodarczo-ekonomiczny. To jest pozbawienie ludzi z dnia na dzień pracy, środków do życia, możliwości normalnego codziennego funkcjonowania. To decyzja, która spowodowałaby odcięcie regionu od prądu, a Bogatyni od ciepła i ciepłej wody, bo miasto zasilane jest przez elektrownię również w ciepło. Kopalnia i elektrownia są ściśle powiązane z całym naszym regionem i jego mieszkańcami. Nie tylko dają pracę, ale także sprawiają, że kwitnie drobna przedsiębiorczość. Wpływy do budżetu gminnego też w znacznej mierze pochodzą z kompleksu Turów i firm z nim powiązanych. Gmina stanęłaby przed pytaniem, co zamknąć: szpital czy szkołę? - mówi Wojciech Dobrołowicz, pełniący funkcję burmistrza Bogatyni.
Czesi wiedzą, że Kopalnia Turów planuje jedynie kontynuację eksploatacji złoża węgla brunatnego przez kopalnię, która na skalę przemysłową prowadzona na tym terenie od 1904 r. Wydobycie węgla jest i będzie realizowane wyłącznie w obszarze górniczym „Turoszów-Bogatynia”, który wyznaczony został w poprzedniej koncesji z 1994 roku. Oznacza to, że Kopalnia Turów nie powiększy swojego obszaru, a co więcej, obszar ten będzie o ponad połowę mniejszy w stosunku do wyznaczonego 25 lat temu. Pozostałe tereny zostały oddane naturze – PGE posadziła tam około 22 milionów drzew, na którym odrodziła się fauna i flora, w tym cis, który rzadko rośnie dziko w Polsce. Jest to gatunek już w XV wieku został objęty ochroną.
Transformacja energetyczna, czyli przejście do zielonej energii produkowanej przez odnawialne źródła jest nieunikniona. PGE Polska Grupa Energetyczna, a także kopalnia i elektrownia Turów są na nią gotowe. Jednak transformacja ta musi być sprawiedliwa i rozłożona w czasie, gwarantując bezpieczny byt mieszkańców regionu turoszowskiego.
Zapewniam, że pracownicy Kompleksu Energetycznego Turów mogą być spokojni. Kopalnia w Turowie pracuje i będzie dalej pracować. Ani przez chwilę nie zakładaliśmy innego scenariusza. Posiadamy ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzimy i będziemy prowadzić wydobycie. Spełniliśmy wszystkie warunki potrzebne do otrzymania koncesji, jak również zobowiązania, ustalone w trakcie konsultacji transgranicznych ze stroną czeski – powiedział Wojciech Dąbrowski.
Pierwsza odsłona kampanii „Green Deal, not a Grim Deal – Zielony Ład, a nie dzika transformacja” była prowadzona od 27 kwietnia do 24 maja. W ramach podjętych działań, mieszkańcy regionu turoszowskiego podpisali 10 tysięcy kartek z wizualizacją kampanii, w których proszą o obronę kopalni Turów i sprawiedliwą, rozłożoną w czasie transformację regionu. Kartki te zostaną przekazane Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
CZYTAJ TEŻ: TSUE o kredytach frankowych. Bank powinien być uczciwy wobec kredytobiorcy