Opinie

Pelikan / autor: Pixabay
Pelikan / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

Nie łykaj "Fit for 55"! Nie bądź pelikanem!

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 21 stycznia 2022, 17:00

    Aktualizacja: 22 stycznia 2022, 09:36

  • 7
  • Powiększ tekst

Globalnie dałoby się usunąć całość problemu za połowę ceny „Fit for 55” i są na to dowody. A do tego samo „Fit for 55” to działanie w sumie o niemal zerowym znaczeniu globalnym!

Kto chce wierzyć w zbawienne skutki wymuszonej ekologicznej ascezy, niech sobie wierzy. Kto chce wierzyć, że nawet natychmiastowe i całkowite wstrzymanie europejskich emisji CO2 nie ma znaczenia w kontekście globalnego rachunku walki z ociepleniem klimatu - niech sobie wierzy. Ale niech nie zabija gospodarek Europy przy okazji, zwłaszcza, że jest to coś kompletnie zbędnego. Zwłaszcza, że można osiągnąć znacznie lepsze wyniki za połowę kosztu całego Fit for 55 dla samej Polski i za kilka, a może nawet jeden procent całego kosztu!

Zabawy kalkulatorem bywają niebezpieczne. Niektórzy bawią się nim za bardzo, natomiast zdecydowana większość natchnionych i przepełnionych ideologią polityków oraz ekspertów „bawi” się nim zdecydowanie za mało.

Odrzućmy przez moment przerzucanie się winą za Fit For 55 między Tuskiem a Morawieckim (tzn. to, że winę za nakładkę na dużo wcześniej przyjęty plan i system ETS, jaką jest Fit for 55, któremu nie można było się sprzeciwić - demokracja w praktyce - Donald Tusk próbuje teraz zrzucić na premiera Morawieckiego, a to przecież on odpowiedzialny jest za największą patologię tej patologii, czyli otwarcie systemu handlu emisjami CO2 na spekulantów). Odrzućmy nawet kwestię wczorajszej tępej, niemieckiej propagandy w wykonaniu przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, która na Twitterze zsumowała koszty z 20 lat importu węgla przez Polskę tak, żeby mniej zorientowani odnieśli wrażenie, że dziwnie chętnie płacimy Rosjanom 1,2 bln zł za węgiel i dlatego nie chcemy zmian. Chyba nie trzeba tu przypominać kto wpuścił znów Rosjan do UE za pomocą Nord Stream 2 i kto właśnie odmówił prezydentowi USA propozycji spotkania z głową państwa w sprawie Ukrainy - OK, może trzeba, to Niemcy! Przy okazji - kto umożliwia rosyjskim mafiom drenaż podatkowy i oszustwa na VAT? - Niemcy. Kto na emeryturze zasila kadry rosyjskich gigantów energetycznych? - Niemcy. Kto przymyka oko na zabójstwa rosyjskich służb na swoim terenie - Niemcy. Coś dużo tej przyjaźni niemiecko-rosyjskiej ostatnimi laty…

Ale odrzućmy to na moment, przyjrzyjmy się sensowności ponoszonych kosztów. Temat emisji CO2 utrzymywany jest medialnie w stanie rozdrobnienia tak, by nie było za bardzo widać całości bilansu. Trzeba jednak trochę poszukać. Polska produkuje ok. 400 mln ton CO2 rocznie. Stanowi to 9,8 proc. całkowitej emisji w UE.

Europa odpowiada tylko za ok. 10 proc. światowej emisji CO2!

Według raportu Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej światowa emisja CO2, pochodząca ze spalania paliw kopalnych wyniosła w 2019 roku 38 016 Mt. Europa wyemitowała 5 571,28 Mt, co stanowi 14,65 proc. globalnej emisji. Licząc jedynie 27 państw Unii Europejskiej i Wielką Brytanię, było to 3 303,97 Mt (8,69 proc.). Najwięksi emitenci na naszym kontynencie to: Rosja (1 792 Mt), Niemcy (702 Mt), Wielka Brytania (364 Mt), Włochy z San Marino (331 Mt), Polska (317 Mt), Francja i Monako (314 Mt), Hiszpania z Andorą (259 Mt), Ukraina (196 Mt). Obecnie to już według różnych obliczeń 2,5-3,5 Mt, a świat to ~35 mT. Cała Europa nawet razem wzięta nie odpowiadała w 2019 roku nawet za połowę światowych emisji CO2, a na dziś odpowiada jeszcze mniej. Kontynentem, który w roku 2019 wyemitował zdecydowanie najwięcej CO2, jest Azja (21 663,47 Mt), z czego same Chiny odpowiadają za 11 535,2 Mt. Ameryka Północna wyemitowała 5 693,06 Mt (w tym Stany Zjednoczone – 5 107,26 Mt). Emisje pozostałych kontynentów przedstawiały się następująco: Afryka –1 454,99 Mt, Ameryka Południowa i Centralna – 1 655,36 Mt, Australia i Nowa Zelandia – 472,05 Mt. Międzynarodowe lotnictwo odpowiadało za 627,48 Mt, a żegluga za 730,26 Mt.

Dziś wylicza się, że największym emitentem niemal na równi są Chiny i Australia, a za nimi USA i Indie oraz pozostałe

Realizacja założeń pakietu „Fit for 55” związana jest z wydatkiem rzędu 527,5 mld euro. To o 190 mld euro więcej niż wynika z obecnych założeń polityki klimatycznej UE. Wobec tego, że UE to ledwie 10 proc. światowej emisji to bardzo duży wydatek, zwłaszcza, że zarówno Chiny jak i Australia, a nawet USA nie mają zamiaru brać udziału w zaciskania „karbonowego” pasa na europejską modłę, bo wiedzą, że to będzie je kosztować za dużo. Zwłaszcza Australia i USA mają za to inny pomysł i to o wiele bardziej sensowny.

Technologie CDR są różne. O tej dającej ogromne nadzieje pisałem m.in. tu: Zabić Fit for 55 zanim złoży jaja! Jest lepsze rozwiązanie

CZYTAJ TEŻ: Amerykanie stawiają na wysysanie dwutlenku węgla z atmosfery

W tym tygodniu dowiedzieliśmy się też, że odsądzani od czci i wiary za odejście od zobowiązań COP26 Australijczycy (jako przez niektóre źródła oceniani jako najwięksi „truciciele” CO2 świata) już wypracowali podobną i skuteczną technologię, zanim Greta na wyjściu zdążyła rzucić „How dare you?!?”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zamiana CO2 w węgiel - jest nowa metoda naukowców

Mało tego, to nie tylko działa, ale… zamienia CO2 z powrotem w węgiel! Ekolodzy zejdą na zawał. A tu jednak można wykorzystywać węgiel (bazowa energia australijskiej gospodarki) w bardzo modnym i chwalonym przez ekologów podejściu gospodarki obiegu zamkniętego. Byłaby to wspaniała odpowiedź dla Polski, której przecież jednym z niewielu bogactw naturalnych, a więc czymś z czego powinna korzystać, jest węgiel.

Wiele innych sposobów wychwytywania dwutlenku węgla utrzymuje go w postaci gazowej, która jest o wiele bardziej problematyczna, jeśli chodzi o transport i składowanie, ale w takim kierunku obecnie badania w USA właśnie dla odmiany idą. Taki też plan ogłosił jakiś czas temu amerykański rząd. jego cel to udoskonalenie i wyskalowanie technologii wysysania CO2 z atmosfery, by kosztowało to 100 dolarów za tonę CO2.

Brutalna prawda matematyki, czyli UE krwawi, a do tego przepłaca dwukrotnie

Pakiet Fit For 55 ma kosztować UE 527,5 mld euro. Amerykański rząd nie samą redukcją emisji, za to stawia na wypracowanie technologii CDR, by ta była masowa i kosztowała 100 dol. za tonę CO2. Oznacza to, że usunięcie całości światowej produkcji rocznej kosztowałoby 3,5 bln dolarów. Ale oznacza to też, że usunięcie całej rocznej produkcji CO2 w Europie kosztowałoby 350 mld dol., czyli 395 mld euro po dzisiejszym kursie. Za samą emisję produkowaną dokładnie w krajach UE wychodzi połowa kosztu całego pakietu Fit for 55 dla Polski.

Kraje biedniejsze nie powinny za zieloną transformację płacić tyle samo, co kraje wysoko rozwinięte, zwłaszcza że często są biedniejsze także przez to, że w historii zostały pokrzywdzone przez kraje wysoko rozwinięte, które dzięki temu właśnie zawdzięczają swoją wiodącą pozycję.

Jaki zatem jest sens hiper ambitnej zielonej transformacji, której podejmie się tylko jeden na 10 sprawców „zła” (które zresztą w całości można dzięki technologiom niedługo odwrócić), która kosztować będzie krocie i kosztować bardzo niesprawiedliwie, gdy zamiast tej niesamowicie kosztownej transformacji można mieć te same rezultaty, bez wyrzeczeń i za 1-2 procent tego tego kosztu? To trzeba być po prostu naiwniakiem, łykającym wszystko jak młody pelikan.

Maksymilian Wysocki

Pelikan / autor: Pixabay
Pelikan / autor: Pixabay

CZYTAJ TEŻ: 2022 to rok walki! Także o to, by nie zostać frajerem. ŻYCZENIA

Powiązane tematy

Komentarze