Opinie

Czy "nowoczesny interwencjonizm państwowy" PiS-u ma sens?

Paweł Bernaciak

Paweł Bernaciak

Dziennikarz ekonomiczny.

  • Opublikowano: 19 lutego 2014, 09:50

    Aktualizacja: 19 lutego 2014, 10:19

  • Powiększ tekst

Przedstawiony na ostatnim kongresie program gospodarczy PiS-u daleki jest od reformatorskich rozwiązań. Jest to raczej kontynuacja tego co robi PO. PiS proponuje bowiem zwiększenie opodatkowania oraz jeszcze większą ingerencję państwa w gospodarkę. Zostało to dosyć ładnie nazwane jako "nowoczesny interwencjonizm państwowy", który ma być realizowany za pomocą szerokiego wachlarza narzędzi oddziaływania na rynek.

Ma to być więc m.in.: wsparcie dla przemysłu, reorganizacja w ministerstwach,  uprzywilejowanie sektora MSP w przetargach publicznych, większe zaangażowanie spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe w gospodarkę. Nie ma co tu się za bardzo rozpisywać na temat szczegółów, bowiem program dostępny jest na stronie PiS-u i każdy kto ma silne nerwy może go przeczytać.  Większe wydatki publiczne mają być finansowane m.in. z opodatkowania hipermarketów, podatku bankowego, trzeciej stawki PIT-u. Zatem zwolennicy silnego oddziaływania państwa na gospodarkę mogą być zadowoleni. Tylko, czy taki kierunek "zmian" jest dobry Polski?  Odpowiadając na to pytanie, warto się zastanowić, kiedy państwo może podjąć interwencję na wolnym rynku. Ano wtedy, kiedy mechanizmy wolnorynkowe działają wadliwie i  pojawia się kryzys, np. związany z nadprodukcją. Kolejne pytanie to takie, kiedy w III RP mieliśmy gospodarkę wolnorynkową. Odpowiedź - nigdy. Co prawda jeszcze przed upadkiem komuny w 1988 wprowadzono ustawę Wilczka, znacznie ułatwiającą prowadzenie działalności gospodarczej, ale niestety  kolejne rządy już w III RP mocno ograniczyły swobodę jej prowadzenia. Zatem należy najpierw uprościć i zmniejszyć podatki dla przedsiębiorców, przy jednoczesnej redukcji wydatków publicznych.  To powinno wystarczyć, aby pobudzić wzrost gospodarczy, a ten jeśli będzie odpowiednio wysoki,  przełoży się na wyższe płace.  Rola państwa powinna się właściwie sprowadzać do budowania infrastruktury. Taki model byłby najlepszy. To, że socjalizm sprawdza się w niektórych państwach, nie oznacza wcale, że tak będzie w naszej ojczyźnie.

Nie wszystkie postulaty PiS-u są kiepskie, np. podatek od hipermarketów, który ma zapobiec transferom zysków za granicę. Ciekawym pomysłem jest również bezpośrednie wsparcie rodzin i wypłata zasiłków dla dzieci (choć tu można się spierać, czy stać nasze państwo na tak duży wydatek). Omija się w ten sposób pośredników, którzy sporo zarabiali na podobnych akcjach. Tak było choćby przy programie "Rodzina na Swoim", na którym najwięcej skorzystały banki i deweloperzy. Twórcy planu gospodarczego PiS-u chcieliby również w niewielkim stopniu odchudzić administrację publiczną poprzez likwidację gabinetów politycznych i ewentualną korektę na mapie samorządowej. Jednak to za mało. Cięcia te powinny być o wiele większe. Należy je robić za pomocą maczety, a nie scyzoryka. Po co nam np. urzędy wojewódzkie , skoro mamy urzędy marszałkowskie? Po co nam tylu radnych, skoro tylko niewielki procent z nich angażuje się w działalność lokalną? Po co nam tylu posłów, skoro sala sejmowa świeci pustkami? Po co nam KRUS, skoro jest ZUS? Itd.

 

 

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------

Kup książkę wSklepiku.pl!

"Walka o fabrykę gwoździ"

 

Walka o fabrykę gwoździ

 

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych