Rynki pod presją konfliktu na Bliskim Wschodzie
Coraz trudniejsza sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie i zaostrzający się konflikt wojenny w tym regionie świata mają bezpośredni wpływ na wycenę strategicznych surowców – w tym szczególnie ropy naftowej – oraz negatywnie wpływają na nastrojowe inwestycyjne, powodując tym samym także coraz większą nerwowość na rynku akcji.
Z dnia na dzień krwawa wojna wywołana masakrą palestyńskiego Hamasu na ludności Izraela, po której nastąpiły działania odwetowe i bombardowanie Strefy Gazy, odbija się negatywną falą zarówno na rynku surowców, jak i światowych giełdach.
W efekcie po wcześniejszych spadkach i uspokojeniu sytuacji na rynku ropy naftowej, tuż po wybuchu konfliktu doszło do gwałtownego wzrostu cen surowca i przekroczenia tutaj pułapu cenowego 90 dol. za baryłkę ropy. Stąd też dalsza eskalacja wojny na Bliskim Wschodzie może mieć trudne do przewidzenia skutki – szczególnie, że wielu obserwatorów i ekspertów niedawno jeszcze wieszczyło możliwy do osiągnięcia poziom nawet 100 dol. (po ograniczeniu produkcji przez Arabię Saudyjską i Rosję oraz przedłużeniu cięć w dostawach do końca roku).
To bez wątpienia bardzo trudna sytuacja w obecnych realiach inflacyjnego szoku, z jakim banki centralne borykają się od wielu miesięcy. Presja na zbicie cen może być tym bardziej kłopotliwa oraz trudna do osiągnięcia zwłaszcza, że koszty paliw i ropy naftowej mają kluczowe znacznie dla wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych.
Na potężne zagrożenie ze strony konfliktu zwraca choćby uwagę Jerome Powell, szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Według niego, bank centralny za oceanem nadal mocno zdeterminowany jest w walce z inflacją, mającą swoje źródło w szoku energetycznym (nie zamierza też na razie zmieniać retoryki na bardziej gołębią – przyp. red.). Jednak kolejna wojna – tym razem w wyjątkowo zapalnym regionie świata – może tutaj wywołać poważne perturbacje.
Nawarstwiające się problemy widzą też giełdowi inwestorzy – dotąd oczekujący szybkiego cięcia stóp procentowych i obniżenia kosztu pieniądza jako ważnego impulsu dla wzrostu gospodarczego (ale też siły napędowej dla rynku bardziej ryzykownych aktywów – przyp. red.) W konsekwencji główny indeks na Wall Street S&P500 na przemian mocno faluje, obniżając jednak konsekwentnie swoją wartość od szczytu notowań na przełomie lipca i sierpnia.
Najbliższe tygodnie okażą się prawdziwym testem dla rynków, szczególnie w perspektywie zakończenia roku. Przekonamy się także, czy tradycyjnie ten właśnie okres zostanie zapisany na plus dla posiadaczy akcji.
Krzysztof Pączkowski