Unijny Joker czyli atak Tuska na Glapińskiego się zemści
Trwa akcja-defenestracja, jednak tym razem wychodzi „unijny Joker” i Jeśli Donald Tusk zaatakuje prezesa Glapińskiego, to może nawet zapomnieć o powrocie do struktur UE. Największe pytanie teraz brzmi: Czy powiedzieć stop temu szaleństwu, czy może właśnie mu na to pozwolić?
Niby to polska komedia, a jednak chwilami wygląda na czeski film. Tak bardzo unijny Donald Tusk tak bardzo atakuje prezesa Glapińskiego, którego tak bardzo chroni prawo unijne, nawet bardziej niż prawo krajowe, że atakując go przekreśli sobie powrót do UE. Świadczy to o tym, że nie tylko kolejny raz wyszło, że Donald Tusk nie zna się na gospodarce, ale wychodzi też na to, że nie zna się na unijnym prawie i może powinien zmienić doradców, jeśli dalsza kariera w UE jest mu nadal bliska.
Według obecnej opozycji, prof. Adam Glapiński najprawdopodobniej nie odpowiada tylko za trzęsienia Ziemi, gradobicie i koklusz. W dużej mierze wynika to prawdopodobnie z niewiedzy ekonomicznej nadal opozycjonującej opozycji, bo tak jest po prostu łatwiej to wszystko „na chłopski rozum” ogarnąć. Dlatego też Donald Tusk chce postawić go przed Trybunał Stanu, podobnie jak prezydenta Andrzeja Dudę, zaraz pewnie premiera Morawieckiego oraz wszystkich na literę „M”. Sęk w tym, że a to, za co przed Trybunał Stanu miałby stanąć szef polskiego banku centralnego, Adam Glapiński stanąć nie może lub za to nie odpowiada.
Ale od początku… Jest coś takiego jak polityczne DNA. Jest też coś takiego masowa świadomość kulturowa, która nas spaja, ale jak widać niektórym pewne rzeczy, jak to się mówi, „wchodzą za mocno”, bo czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Dlatego mamy obecnie na Wiejskiej festiwal filmów Barei oraz coś jak re-make „Seksmisji” Machulskiego, w nowej odsłonie serwowanej jako „PiS-Misję”. I jest tu wszystko. Od „pan tu nie stał”, przez „święte? Te pisiary święte???”, po wskazywanie na NBP i mówienie „Essa! Essa! Tym narzędziem torturowano Kowalskich! Glapiński twój wróg!”.
O ile przestało się już ulewać społeczeństwu, tak nadal nie przestaje się ulewać politykom
Opozycja z pomocą mediów zrobiła wszystko, ale dokładnie wszystko, bez hamulców i przekraczając kolejne historyczne granice obrzydliwości, by zbudować, rozjuszyć i poruszyć „wściekły tłum” – na kilka dni przed wyborami na własne oczy widziałem rozmawiającą przez telefon damę w średnim wieku, lecz z różowymi włosami, mówiącą do telefonu „już nie mogę, nie mogę spać, tak się denerwuję o wynik tych wyborów! Nie chcę dłużej żyć w takim kraju!”. A teraz, gdy ci wyborcy doznali katharsis w wyniku tych wyborów i emocje wyraźnie osiadły po stronie publiki - mogą spać spokojnie, mimo odgrażania, po raz kolejny nie wyjechali z kraju, być może nawet część z nich powróciła do pierwotnego koloru włosów - ich reprezentanci z tą samą energią weszli do obu izb - niższej i wyższej – i z podobną energią dokonują przemeblowania, a konkretniej próbują sił w defenestracji „pisiorów”. Tak mocno reprezentantom narodu weszło myślenie „antypisem”, że od pierwszego posiedzenia Sejmu mamy coś miedzy cyrkiem pogardy dla konwenansów, kultury i dobrego obyczaju, a ekranizacją kolejnej części „Nocy oczyszczenia”.
Agresja ta, poza domeną naturalnego działania, kierowana jest obecnie na dwa bastiony – urząd prezydenta oraz urząd prezesa Narodowego Banku Polskiego. „Oczyszczenie” tego drugiego jest szczególnie ważne, jeśli ma się zrealizować w Polsce niemiecki interes zrezygnowania z polskiej waluty na rzecz euro i nie maja racji ci, którzy mówią, że to bez sensu, bo Polska nie spełnia kryteriów konwergencji. To można obejść. Żeby wprowadzić w Polsce euro w sposób wymuszony, przedwczesny, z ogromną szkodą dla polskiej gospodarki i Polaków niezbędne jest wspólne pismo prezesa NBP i premiera.
Dlatego, według obecnej nadal-opozycji, prof. Adam Glapiński najprawdopodobniej nie odpowiada tylko za trzęsienia Ziemi, gradobicie i koklusz, i taki też obraz przedstawia się w mediach. Czy Adam Glapiński odpowiada za zbyt późne podnoszenie stóp procentowych i zbyt wczesne ich obniżanie? Decyzje podejmuje Rada Polityki Pieniężnej, nie samotny sam-sobie sterem, żeglarzem i okrętem prof. Glapiński, poza tym najpierw krytykowano, że za wcześnie, potem za późno, a na koniec wychodzi, że wszystko zgadza się z projekcją analityków NBP, a nie z projekcją analityków TVN, którzy wieszczyli kilkudziesięcio procentową inflację. Poza tym dlaczego politycy i przychodzący im w sukurs politycznie jawnie sympatyzujący analitycy jakoś nie mówili społeczeństwu, że gdyby stopy procentowe były jeszcze wyższe, to posiadacze kredytów hipotecznych staliby się ludźmi bezdomnymi? I tak raty za hipotekę w wyniku podwyżek stóp procentowych poszły tak w górę, że część osób straciła mieszkania, a gdyby nie działania rządu premiera Mateusza Morawieckiego i „wakacje kredytowe”, mieszkania mogłaby stracić większość osób. O tym jakoś w mediach też nie mówiono poza tym, że wakacje kredytowe są złe, a… właściciele mieszkań głosujący na PO, vide wściekły tłum, klaskali na te stwierdzenia pod Niebiesia krzycząc „Glapiński! Podnieś stopy wyżej!” …. No cyrk!
Czy Adam Glapiński odpowiada za inflację? Ci sami, którzy atakowali Radę Polityki Pieniężnej, przyznali że czynnik podnoszenia stóp nie był czynnikiem istotnym, ponieważ na inflację w Polsce wpływ miały głownie czynniki zewnętrzne, jej dynamika nie różni się od dynamiki inflacji w pozostałych gospodarkach, a w krajach bałtyckich, które przyjęły euro, była znacznie wyższa. Itd. Itp. Czy Adam Glapiński działał na szkodę Polski i gospodarki polskiej? W żadnym momencie tak nie było. Jedynymi działającymi na szkodę polskiej gospodarki byli eksperci wypowiadający się dla TVN oraz innych mediów, podnoszący larum, że inflacja przyspieszy do kilkudziesięciu procent, a analitycy NBP kłamią, albo są niekompetentni. Okazało się zupełnie, ale to zupełnie odwrotnie! Do tego to właśnie ci podstawieni mediom eksperci rozpętali inflację, bo rozpętali spiralę płacowo-cenową, ponieważ tak ludzi nastraszyli, że ci poszli po podwyżki, co przełożyło się na dodatkowy wzrtost cen towarów i usług, itd. Brawa! Czy Adam Glapiński i NBP, co było dość mocnym, nawet poważnie brzmiącym zarzutem, naruszył normy prawa dotyczące zakazu finansowania sektora publicznego przez bank centralny? NIK przeprowadził w tym zakresie kontrolę i niczego takiego nie stwierdził (a przecież pierwszy by stwierdził, gdyby tak było - wiadomo). Czy Adam Glapiński nie chce przyjęcia euro? Nie, ale twierdzi, że czas na przyjęcie euro i dyskusje o tym kiedy dokładnie, to jeszcze jakieś 8-10 lat, ponieważ inaczej Polska więcej straci niż zyska. My mamy czas. To Niemcy w tej sprawie czasu nie mają.
Na podstawie art. 198 ust. 1 Konstytucji RP – Prezes Narodowego Banku Polskiego ponosi odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji RP lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania. Zasadę tę powtarza art. 1 ust. 1 pkt 3 ustawy o Trybunale Stanu.
Na gruncie prawa krajowego punktem wyjścia są przepisy ustawy o Narodowym Banku Polskim. Zgodnie z art. 9 ust. 5 tej ustawy, odwołanie Prezesa NBP może nastąpić, gdy: nie wypełnia on swych obowiązków na skutek długotrwałej choroby; został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo; złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu; Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.
Zarzut naruszenia Konstytucji RP lub ustawy?
Zarzutem wprost było domniemane naruszenie Regulaminu Rady Polityki Pieniężnej, uchwalonego przez Radę na podstawie upoważnienia zawartego w ustawie o Narodowym Banku Polskim. Zarzut ten – jak wykazano w Oświadczeniu Departamentu Prawnego NBP z dnia 9 listopada 2023 r. – jest nieuprawniony i opiera się na błędnej interpretacji postanowień Regulaminu RPP wynikającej z nieuwzględnienia ograniczeń określonych przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych.
Jasne jest, że brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych do podejmowania próby pociągnięcia urzędującego Prezesa NBP do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Ale mało tego! To się może bardzo zemścić na samym Tusku!
Celem publicznego podnoszenia możliwości zastosowania procedur, które miałyby doprowadzić do odwołania urzędującego Prezesa NBP, jest próba wywarcia niedozwolonego nacisku na bank centralny i jego organy, a tym samym naruszenia niezależności Narodowego Banku Polskiego, gwarantowanej normami Konstytucji RP i aktów prawnych Unii Europejskiej, które również polski bank centralny chronią.
W raportach o konwergencji przygotowywanych przez Europejski Bank Centralny podano, że art. 9 ust. 5 ustawy o NBP i odpowiednie przepisy ustawy o Trybunale Stanu należy dostosować do art. 14 ust. 2 Statutu. Konieczność dostosowania do rozwiązań przyjętych w Statucie wynika z tego, że przywołane przepisy krajowe zostały uznane jako nadmiarowe i wykraczające poza rozwiązania przyjęte w Statucie. Dotyczy to w szczególności instytucji „zawieszenia w czynnościach”, o której mowa w art. 11 ust. 1 ustawy o Trybunale Stanu, nieznanej prawu Unii Europejskiej.
To w szczególności oznacza, że ewentualna próba pociągnięcia do odpowiedzialności prezesa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu podlegałaby zaskarżeniu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który oceniałby powstały stan rzeczy z perspektywy prawa UE, a nie na podstawie niedostosowanych do tego prawa przepisów krajowych!
A toczący się proces lub wyrok oznaczać będzie, że za rok, gdy Donald Tusk, po zakończonej swojej misji w Polsce, będzie chciał wrócić na wygodny fotel w Brukseli, usłyszy „Ausweis Bitte!” i być może nie wyjedzie już z bunkra na Wiejskiej, nawet gdy poda słynne hasło „* ć!”.
Dlatego, bardzo prawdopodobne, że gdy tylko Donald Tusk naprawdę spróbuje za wszelką cenę „zdefenestrować” profesora Adama Glapińskiego, zdefenestruje sam siebie.
Maksymilian Wysocki
CZYTAJ TEŻ: Szef NBP przed Trybunałem Stanu? Będzie reakcja międzynarodowa!
CZYTAJ TEŻ: Prof. Glapiński: Atakują mnie i NBP bo chcą przyjąć euro
CZYTAJ TEŻ: Polacy nie chcą euro, ale Tusk i tak je wprowadzi