TYLKO U NAS
Czy Donald Trump wyrzuci do kosza politykę klimatyczną?
Wiele wskazuje na to, że zmiana w Białym Domu – jeśli nastąpi jesienią – będzie trudna do zaakceptowania szczególnie dla europejskich elit forsujących unijną politykę klimatyczną. Może okazać się, że dotychczas silny sojusznik w tym zakresie, jakim były Stany Zjednoczone, zwyczajnie obiorą inny – własny kurs. I wcale nie nastawiony na „ratowanie płonącej planety”.
Wczoraj analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs obwieścili że Unia Europejska straci 150 mld dol. na powrocie do Białego Domu Donalda Trumpa, ale straty mogą być znacznie poważniejsze. W grę wchodzi odejście USA od polityki klimatycznej, tak jak ona dziś wygląda. Amerykańskie media od dawna informują o radykalnie odmiennych poglądach republikańskiego kandydata na prezydenta w sprawach energetyki i klimatu od tych, jakie reprezentuje prezydent Joe Biden i jego ekipa Partii Demokratów.
Klimat spadnie z piedestału
Biorąc pod uwagę wypowiedzi samego Donalda Trumpa i ogłoszonego kandydata na wiceprezydenta – senatora JD Vance’a, należy przypuszczać, że działania i polityka mająca na celu redukcję emisji i ochronę klimatu nie będzie priorytetem.
Część ekspertów i aktywistów ostrzega wręcz, że nowa ekipa w Białym Domu doprowadzi do zniesienia wszelkich barier dla przemysłu naftowego i gazowego, jakie wprowadzono w ostatnich czterech latach. To by oznaczało, że zostanie wycofany nie tylko zakaz dla budowy terminali eksportu gazu skroplonego (LNG) w USA ale również (prawdopodobnie) wycofanie ograniczenia w wykonywaniu nowych odwiertów a nawet rozszerzenie terenów pod prace poszukiwawczo-wydobywcze o te należące do Państwa.
Równocześnie w amerykańskich mediach nie brak informacji o tym, że Donald Trump jako nowy przywódca USA wycofa kraj ze światowych porozumień klimatycznych. A ponieważ osobiście niejednokrotnie krytykował przepisy czy to w zakresie poprawy efektywności energetycznej czy też na rzecz rozwoju odnawialnych źródeł energii to i może spowodować zniesienie ulg w tym zakresie.
»» O wyborze Donalda Trumpa czytaj tutaj:
Donald Trump dostał wszystkie głosy
Wielkie oszustwo elektrycznej motoryzacji
W związku z tym pojawiają się także ostrzeżenia o skutkach, jakie spowodowałoby ograniczenie lub w ogóle wycofanie przez nową administrację ustawy o redukcji inflacji, którą wdrożył Joe Biden, chcąc wesprzeć inwestycje amerykańskich firm w nowoczesne zielone technologie i zachęcić do nich zagranicznych potentatów. W tym kontekście dwa tygodnie temu „The New York Times” informował nawet, że według ekonomistów „zagroziłoby to inwestycjom” wartym 488 miliardom dolarów. Gazeta przypomniała, że Donald Trump określił zmiany klimatu jako „mistyfikacja” i „wziął na celownik każdą politykę Bidena mającą na celu odchodzenie Stanów Zjednoczonych od paliw kopalnych”.
Natomiast portal thehill.com informując o kandydaturze senatora JD Vance’a na wiceprezydenta, wskazał, że „w kwestiach klimatu i ochrony środowiska w dużej mierze zgadza się z byłym prezydentem, minimalizując zagrożenie związane ze zmianą klimatu i nazywając pojazdy elektryczne oszustwem”. Portal przytacza wypowiedzi senatora sprzed dwóch lat, gdy negował występowanie „kryzysu klimatycznego, z którym - aby sobie poradzić - musimy zniszczyć gospodarkę”. Zaś agencja Bloomberg pisze wręcz, że jako wiceprezydent „Vance zostanie wiernym sojusznikiem firm naftowych i gazowych”. Tym bardziej, że jest także tajemnicą, iż to właśnie przemysł naftowy i gazowy jest w czołówce darczyńców na rzecz kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa.
»» O zielonej energii czytaj tutaj:
Zielona energia nie jest ani tania, ani bezpieczna
Polska na systemie ETS straci 100 mld zł!
Chodzi o wielkie interesy, a nie o ludzkość
Osamotniona Europa
Jeśli USA, które są w czołówce światowych emitentów gazów cieplarnianych zmienią kurs po jesiennych wyborach prezydenckich, to będzie także sygnał dla Unii Europejskiej i oznaczać będzie utratę niezwykle ważnego i wpływowego sojusznika w walce z globalnym ociepleniem. Może także okazać się, że stawiając na radykalną politykę ograniczenia emisji, nie będzie w stanie przekonać do niej wielu krajów na innych kontynentach. Osamotnione działania, które maja spowodować w szybkim tempie transformację energetyczną Europy w kierunku zeoremisyjności w 2050 roku i to przy ponoszeniu olbrzymich kosztów, nakazów i zakazów oraz wyrzeczeń ze strony społeczeństw najpewniej nie będzie zyskiwać na popularności. Tym bardziej, że w skali globalnej na Europę przypada 7-8 proc. emisji dwutlenku węgla. Podczas gdy czołowi emitenci – Chiny mają w tym 25 proc. udziału, USA – ok. 12,7 proc., a Indie– 7,7 proc. Bez udziału tych państw a także innych – jak choćby Indonezja, Iran czy Rosja – w ograniczaniu emisji sam wysiłek Europy nie przyniesie efektu.
Agnieszka Łakoma
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Hossa przemysłu moto w Polsce właśnie się kończy
Broń zamachowca: ten karabin miał zabić Donalda Trumpa
Dramatycznie kurczy się eksport do Niemiec
MF: wzrost płac w budżetówce nieco wyższy niż 4,1 proc.?
»» Najnowsze wydanie „Wywiadu Gospodarczego” oglądaj tutaj: