Ekstra Pensja – czy również ekstra wzrost sprzedaży?
18 października tego roku Totalizator Sportowy uruchamia nową – no, niezupełnie! - grę liczbową – Ekstra Pensja. Niezupełnie, ponieważ nowa gra zachowuje nazwę i ratalną wypłatę głównej wygranej, wcześniejszej zdrapki, o tej samej nazwie, która odniosła sukces w kategorii loterii pieniężnych (w porównaniu z innymi zdrapkami) Totalizatora w roku 2013.
Duża sprzedawalność zdrapek Ekstra Pensja nie wzięła się bynajmniej z jakiejś wielkiej wygrywalności tych zdrapek, tylko ze sposobu wypłaty głównej wygranej w ratach miesięcznych o stałej wysokości, w okresie parunastu lat – perspektywa otrzymywania „pensji” „za nic” wydawała się graczom najwyraźniej bardzo kusząca. Można zastanawiać się, dlaczego, skoro jednorazową, dużą wypłatę można przecież zdeponować w banku i też pobierać miesięczną „pensję”, przy czym odłogujący na koncie kapitał jeszcze trochę urośnie, dzięki bankowym odsetkom.
Poza tym dywersyfikując wygraną dużą sumę, czy to poprzez lokaty w różnych bankach, czy lokowanie, np. w akcjach, złocie, ziemi – można chronić kapitał przed inflacją, a nawet go powiększyć. Natomiast miesięczna „pensja” z Totalizatora nie jest w żaden sposób chroniona przed inflacją, a jej faktyczna siła nabywcza za parę lat może być sporo mniejsza, niż w dacie wygranej. Ale „pensja” z Totalizatora ma jedną zaletę: nie wymaga żadnego wysiłku umysłowego, żadnej zapobiegliwości, wobec czego jest idealnym rozwiązaniem dla licznych, leniwych (czy też nieprzewidujących i nieporadnych) graczy – i stąd duża sprzedawalność tych zdrapek.
Warto zastanowić się też, dlaczego zdrapkowy, czyli loteryjny sukces chce Totalizator zamienić na sukces w grze liczbowej. Jest to dość proste: o ile sprzedaż w segmencie loteryjnym w ostatnich latach rosła dość dynamicznie (chociaż wciąż bardzo daleko jej do poziomu sprzedaży w grach), dzięki uruchomieniu loterii wirtualnej „Kaskada”, a ostatnio właśnie rodziny zdrapek „Ekstra Pensja”, o tyle w segmencie gier liczbowych jest bryndza od „wystrzałowego” roku 2012, w którym sprzedaż została podkręcona (można podejrzewać, że sztucznie) dzięki „kumulacji kumulacji” nie mającej precedensu w historii Totalizatora Sportowego i ocierającej się o granice matematycznego prawdopodobieństwa.
Tymczasem właśnie poziom sprzedaży w segmencie gier liczbowych jest na cenzurowanym, z powodu masowego rebrandingu gier i podwyżek cen zakładów w roku 2009, w związku z czym zapowiadał Totalizator znaczny wzrost sprzedaży. A poza wspomnianym już rokiem 2012 - nic takiego się nie stało. Nawet więcej: w roku 2010 sprzedaż gwałtownie spadła, cienko było również w ubiegłym, 2013 roku, w którym Zarząd Spółki pośrednio przyznał się do porażki w kwestii podniesienia ceny w sztandarowej grze LOTTO (z 2 na 3 złote), wprowadzając do niej dodatkową opcję: LOTTO PLUS. Po 9 miesiącach bieżącego roku też nie jest najlepiej: spadki w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego: LOTTO z opcją LOTTO PLUS o 13 milionów, MULTI MULTI (tylko opcja podstawowa, bez MULTI PLUS) o około 21 milionów, JOKER o 7 milionów złotych. Brak danych: KENO, ale też prawdopodobnie sprzedaż w dół o kilka milionów. Spadek także w wirtualnej loterii, Kaskadzie, około 4 miliony złotych.
Opcja LOTTO PLUS w grze LOTTO uchroniła wprawdzie ubiegłoroczną sprzedaż w grach przed klęską, ale tylko uchroniła, nie dając impulsu wzrostowego. Wobec tego, starając się zdynamizować sprzedaż, wiosną tego roku Totalizator zwiększył o 100 procent ilość edycji gry MINI LOTTO – z trzech do sześciu tygodniowo. Owszem, sprzedaż w tej grze wzrosła, ale nie o 100, tylko o około 50 procent (spadła znacznie w dniach dotychczasowych edycji), co na koniec roku przełoży się na dodatkowe 75-85 milionów złotych. Przy łącznej sprzedaży Spółki na poziomie 2,5 - 3 miliardów złotych – to niewiele. Uwzględniając opisane wcześniej spadki sprzedaży w pozostałych grach i wzrost tylko w MINI LOTTO, na koniec roku najbardziej prawdopodobny jest niewielki, kilkuprocentowy wzrost. Dlatego też pojawia się „nowa” gra EKSTRA PENSJA, która chociaż późno, ma jednak uratować chociaż w części twarz Zarządu Totalizatora Sportowego, obiecującego bezskutecznie od roku 2009 opanowanie połowy polskiego rynku hazardu, czyli osiągnięcie poziomu sprzedaży rzędu co najmniej 7 - 8 miliardów złotych (jak na razie nie ma nawet połowy takiej sprzedaży). Jak wzrost sprzedaży będzie niezbyt imponujący, to Zarząd będzie mógł chociaż wizerunkowo bronić się uruchomieniem „nowej” gry.
Jest więc pytanie, czy założenia Zarządu Spółki się spełnią? - czyli jaka będzie ta „nowa” gra?
Na pewno będzie droga, bowiem cena zakładu to 5 złotych (stawka 4 złote, dopłata złotówka). Za taką cenę można maksymalnie wygrać 1 milion 200 tysięcy złotych, wypłacane w miesięcznych ratach, po 5 tysięcy (minus podatek 10 procent czyli „na rękę” 4,5 tysiąca) przez 20 lat, czyli netto 1 milion 80 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę, że milion złotych można wygrać w LOTTO PLUS za złotówkę, a za 5 złotych w MULTI MULTI PLUS - 25 milionów złotych - stosunek ceny do wysokości głównej wygranej w EXTRA PENSJI nie wygląda zachęcająco. Wprawdzie Totalizator argumentuje, że teoretycznie łatwiej wygrać tą główną w EKSTRA PENSJI niż w LOTTO, czy w LOTTO PLUS (około 10 razy), ale uwzględniając to, że za 6 złotych mamy 2 zakłady LOTTO, lub możliwość dopłacenia do 5 zakładów LOTTO PLUS po złotówce i zwiększenia odpowiednio prawdopodobieństwa - to jest tzw. półprawda.
W EKSTRA PENSJI typować możemy w dwóch zbiorach liczb: pięć spośród 35 i jedną spośród 4 - pod tym względem przypomina ona kompletnie „zdychającego” sprzedażowo JOKERA. Podobna jest też ilość stopni wygranych – jest ich osiem, za czym gracze raczej nie przepadają. Z kolei stałą wysokością wygranych w poszczególnych stopniach gra przypomina loterię KASKADĘ, która osiągnęła poziom sprzedaży 120 milionów rocznie. Biorąc to pod uwagę, również tylko dwie edycje w tygodniu (na razie), a także pamiętając, że to kolejna gra KOMBINACYJNA i będzie wewnętrzną konkurencją dla już istniejących, również gier KOMBINACYJNYCH można optymistycznie szacować, że wzrost sprzedaży z tytułu uruchomienia tej „nowej” gry nie przekroczy 100 milionów złotych, co oznacza wzrost sprzedaży ogółem, w najlepszym razie, o kilka procent.
I to balansowanie na kilkuprocentowych wzrostach rok do roku jest bardzo charakterystyczne dla Zarządu Spółki. Krok, a właściwie kroczek do przodu robi się tylko wtedy, gdy już nie ma innego wyjścia. Za to na co dzień uprawia się pijar: a to nagłaśnia sponsorowanie sportu, a to jakiś kongres hazardowy, który ma się odbyć w Polsce. A do tego zmiany w wystroju studia losowań, które nie mają najmniejszego wpływu na wielkość sprzedaży, ale dają zarobić zleceniobiorcom. Takie zarządzanie Spółką bardziej przypomina administrowanie nią i to niezbyt udolne, niż rzeczywistą działalność biznesową. I można by nie mieć o to pretensji, gdyby Totalizator był prywatną firmą. Jest jednak 100 procentową spółką państwową, która w założeniu ma wspierać finansowo polski sport. Jej znacznie lepsza działalność, znacznie większa sprzedaż, to więcej pieniędzy z tzw. dopłat do zakładów, które może pozwoliłyby na pokazanie ostatnich siatkarskich Mistrzostw Świata w ogólnodostępnej TVP, a nie w kodowanym Polsacie. A kilkaset milionów więcej w budżecie Państwa z tytułu kilku różnych podatków obciążających hazard też by się przydało, chociażby na dofinansowanie ulg prorodzinnych w podatkach, obiecanych przez Donalda Tuska, na co podobno nie ma pieniędzy. Niestety – o jakości zarządzania Spółką decyduje słaba jakość nadzoru ze strony Ministerstwa Skarbu i tam trzeba szukać odpowiedzialnych za istniejąca sytuację, której możliwości poprawy są naprawdę duże i zupełnie nie wykorzystywane, na co wielokrotnie wskazywałem, również w bezpośredniej korespondencji do Ministerstwa.