Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Sześć grzechów głównych Fabryki Broni w Radomiu

Rafał Kawalec

Rafał Kawalec

Absolwent AGH w Krakowie, kierownik robót w firmie budowlanej. Aktywny działacz Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni (www.romb.org.pl), współzałożyciel Śląskiego Stowarzyszenia Miłośników Broni (www.ssmb.pl).

  • Opublikowano: 5 października 2014, 14:44

    Aktualizacja: 5 października 2014, 21:28

  • Powiększ tekst

Na początku roku nasze media głośno odtrąbiły kolejny sukces Radomskiej Fabryki Broni, która założyła w USA spółkę córkę, dzięki czemu planuje wejść na amerykański rynek cywilny i nie tylko. Wszystko opiera się na założeniu, że Amerykańskim sklepom łatwiej będzie kupić radomskie sportowe Beryle, gdy nie będą musiały załatwiać sprowadzenia ich z Polski. Być może wzbudziło to leciutkie zaniepokojenie w Uherskym Brodzie, małym miasteczku będącym siedzibą Ceskiej Zbrojovki, której spółka córka CZ-USA podbija rynek amerykański w ten sam sposób, tylko że już od 1997 roku, ale teraz przekształciło się to w uśmiech politowania. Mamy październik a FB Radom USA nawet nie ma własnej strony internetowej. Co więcej „oczywiste” domeny typu fbradomusa.com są już pozajmowane. Dlaczego tak poważna fabryka działa tak nieporadnie?

Grzech pierwszy – tylko mundurówka

FB Radom kieruje swoją ofertę przede wszystkim do wojska. Oznacza to, że władcy fabryki nie tylko nie wspierają swoich cywilnych użytkowników, ale wręcz czasem zupełnie ignorują ich istnienie i nie potrafią przewidzieć rzeczy oczywistych. W 2011 r. ustawa o broni i amunicji zmieniła się tak, że wydanie pozwolenia na broń przestało zależeć od „widzimisię” policyjnych urzędników. W ciągu roku przybyło ponad 1000 samych pozwoleń sportowych, a na dodatek przez krótki czas broń krótką mogli rejestrować też i myśliwi. Niestety w Radomiu nikt nie przewidział, że oto otwiera się nowy rynek i w efekcie po prostu zabrakło w fabryce pistoletów. Za to na strzelnicach przybyło sporo Glocków, CZ-ek, Coltów itp.

Grzech drugi - nieprzemyślane produkty

Obecna „nowa” Fabryka Broni powstała na pozostałościach upadłych ZM Łucznik, które nie potrafiły się odnaleźć w nowej sytuacji politycznej. Jednym z ich gorszych pomysłów było wyprodukowanie karabinu „Radom Hunter” skierowanego do myśliwych. Problem w tym, że karabin, choć celny i trwały, niespecjalnie nadawał się na polowania, gdyż jak każdy „kałach” podczas odbezpieczania (lub przeładowania) wydawał dźwięk płoszący całą zwierzynę w okolicy. O wiele lepiej nadawał się do sportu (do dziś na strzelnicach trafiają się huntery), ale w owym czasie Policja bardzo niechętnie wydawała pozwolenia sportowe na broń inną niż kbks-y.

Grzech trzeci – Nie wyciągamy wniosków

Jak wspomniałem na początku FB Radom wiąże swój los przede wszystkim z mundurówką. Jest to dosyć bezpieczne założenie, z naciskiem na „dosyć”. Bo choć istotnie przetargi w wojsku i policji są rozpisywane tak, by startować mógł każdy ale wygrać tylko „Radom” (ostatnio wymagało to zmiany specyfikacji w toku przetargu i zmniejszenia wymogów dotyczących wytrzymałości pistoletów P99) to jednak czasem się nie udaje. Do upadku „starej” fabryki przyczyniły się nie tylko nieprzemyślane „huntery”, ale i przegrany przetarg na dostawy do wojska pistoletów. Opracowane w Radomiu MAGi 95 (bardzo przyzwoite pistolety) ustąpiły tragicznym produkowanym w Łodzi pistoletom WIST94, na które wojskowi klną do dziś. Dzisiejsza „nowa” fabryka kontynuuje wszelkie tradycje starej, w tym te oparte na spokojnym przekonaniu o rządowych zamówieniach. Inaczej mówiąc, nawet jakby nowy, promowany przez media, MSBS zacinał się co trzeci strzał, to armia i tak go kupi. (Na szczęście jakościowe standardy Radomia są znacznie wyższe niż biznesowe). A jak nie kupi to się położy fabrykę i powoła nową.

Grzech czwarty – uboga oferta

Oferta nie tylko uboga ale i niedopasowana do potrzeb rynku (poza wojskiem). W mojej szafie leży czeski CZ 858 Tactical. W wersji podstawowej, świeżo przywieziony z fabryki w Uherskim Brodzie, kosztuje on ok. 1400-1500 zł. Tymczasem cywilny Beryl z Radomia (sprzedawany jako „Radom-Sport”) kosztuje ok 3800 zł. Za „kałachową” amunicję do mojej „Czesi” płaciłem ostatnio w hurcie 0,65 zł/szt. „Berylowa” amunicja .223REM kosztuje minimum 1,20 zł/szt. Dla strzelca „niedzielnego”, który nie chce od razu zdobywać mistrzostwa Polski, wybór jest oczywisty. W ofercie Radomia brakuje też czegokolwiek dla myśliwych (po wpadce z „Radom Hunter” władze przestały się interesować tym rynkiem, a przecież tylko w Polsce mamy 150 tysięcy myśliwych, którzy mają pozwolenia na broń), typowej broni sportowej bocznego zapłonu, ani jednej strzelby i co gorsza ani jednej wiatrówki. Tak naprawdę na dzień dzisiejszy Radom produkuje 1 typ karabinu (w 4 wersjach, w tym dwóch cywilnych) 1 pistolet maszynowy (w 3 wersjach, w tym jedna cywilna), i dwa pistolety na licencji niemieckiego Whaltera (jeden z nich – P99 – w dwóch wersjach). Łącznie mamy 10 pozycji katalogowych. Tymczasem Ceska Zbrojovka sam tylko pistolet CZ 75 sprzedaje w 18 odmianach.

Grzech piąty – brak odważnych decyzji

Podjęcie decyzji o utworzeniu Amerykańskiej spółki-córki zajęło władzom „nowej” fabryki 13 lat. A przecież wystarczyło popatrzeć jak radzi sobie CZ-USA. W latach 90-tych próbowano ostrożnie reanimować VISa. Zabrakło rozmachu – wyprodukowano metodami chałupniczymi kilkanaście sztuk, które ze względu na krótką serię musiały kosztować ok 7-8 tys. zł. Ze względu na wysoką cenę nie cieszyły się zbytnim powodzeniem, dlatego zaprzestano dalszych zabiegów. Tymczasem VISy, nawet dziś, są bardzo dobrymi pistoletami, które przy sprawnie przeprowadzonej kampanii reklamowej mogłyby szybko stać się „kultowe” i pozwolić na tworzenie rozmaitych wariacji, tak jak ma to miejsce w przypadku Colta 1911. Bardzo wielu strzelców kupiłoby chętnie oryginalnego nowego VISa z Radomia, gdyby kosztował 3 tys zł a nie 7 tys. Wiedzą o tym Rosjanie którzy do dziś produkują sportowe mutacje Pistoletu Makarowa

Grzech szósty – ignorowanie potrzeb klientów

Kiedyś, rozmawiając na temat VISa z pracownikiem FB miałem wrażenie, że za chwile wybuchnie i krzyknie „mam dość tłumaczenia wszystkim, że nie ma na to popytu!!”. Ale to nie jedyny produkt na który zapotrzebowanie widzą wszyscy poza fabryką. Wciąż w użyciu (zwłaszcza wśród firm ochroniarskich) stare P-64 i P-83 do których zaczyna brakować części. Te same modele od 3 lat lądują też w kolekcjach osób prywatnych. Bardzo przyzwoite MAGi 95 i 98 są dosyć popularne wśród osób strzelających dynamicznie, niestety brak już na rynku iglic (które się zużywają) i magazynków. Istotnie brak wsparcia dla tych modeli w końcu wymusi na ich posiadaczach ich zezłomowanie, ale jaką Radomska firma ma gwarancję, że nowe kupią od nich? Nie widziałem też nigdy by Radomska fabryka w jakikolwiek sposób wspierała wydarzenia mające promować strzelectwo. Po prostu nastawia się na wojsko i policję, a rynkiem cywilnym niech się martwią Czesi.

Grzechy Radomia można by wymieniać i zastanawiać się, dlaczego tak wiele nieprzemyślanych kroków podjęto i tak wiele ciekawych inicjatyw nie wypaliło. Radom przespał całkowicie wiatrówkowy boom (gdy zniesiono pozwolenia na wiatrówki), a gdy w końcu podjął współpracę z Logunem, okazało się, że jedyną osoba naprawdę zainteresowaną by to właśnie w Radomiu robić wiatrówki Loguna, był jego dyrektor handlowy, Polak, Jan Mokrzycki. Po jego odejściu Logun niemal natychmiast zadecydował o przeniesieniu produkcji na Słowenię. Przykre jednak w tym wszystkim jest to, że standardy techniczne Radomia naprawdę są wysokie. I tak dobrzy fachowcy zasługują na znacznie lepsze zarządzanie. Czy je jednak kiedykolwiek dostaną?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych