Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Koniec z patologią bancassurance

Ewa Tylus

Ewa Tylus

Dziennikarka "Gazety Bankowej" i "wGospodarce.pl"

  • Opublikowano: 14 października 2014, 10:10

  • Powiększ tekst

W Polsce lobbyści wraz z PIU i ZBP pilnują, by nie wprowadzano reform i szykują się do ominięcia nowych regulacji w zakresie ubezpieczeń bankowych. Sama Rzecznik Praw Człowieka Irena Lipowicz powiedziała, że docierają do niej sygnały o celowym opóźnianiu pro konsumenckich zmian. Prawnicy mówią, że jesienią wokół bancassurance znów będzie wrzało, bo szykują się pozwy zbiorowe przeciwko bankom.

Ocenia się, że około 5 mln Polaków zainwestowało swoje oszczędności w ryzykowne polisolokaty na łączną kwotę blisko 50 mld zł. Dla porównania - afera Amber Gold zamknęła się kwotą 700 mln zł. Niektóre polisolokaty - ubezpieczenia z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym zawierają się w grupie produktów bancassurance, choć są one oferowane przez ubezpieczycieli, banki i pośredników finansowych również w formie indywidualnej. Kancelarie prawnicze szykują kolejne pozwy zbiorowe nabywców poisolokat, ale w sądach coraz częściej lądują pozwy klientów banków, którzy są rozczarowani ubezpieczeniem swojego kredytu. I choć teraz media szeroko nagłaśniają procesy konsumentów skarżących ubezpieczycieli za polisolokaty, to problem bancassurance (ogółem) udawało się skutecznie uciszać. Niemały problem, bo skala nieprawidłowości jest ogromna, co widać m. in. po kontrolach UKNF. Jak wiadomo, banki sprzedają swoim klientom bancassurace głównie w ramach ubezpieczeń grupowych (takie same warunki ubezpieczenia dla danej liczby klientów), rzadziej indywidualnych. Kiedy wejdzie w życie Rekomendacja U nie będą mogły występować w podwójnej roli: banku i pośrednika ubezpieczeniowego i nie będą mogły zarabiać na sprzedawanych ubezpieczeniach, chyba, że wypełnia wymogi określone w ustawie o pośrednictwie ubezpieczeniowym (niektóre już to zrobiły) i staną się pośrednikami. Będą musiały wyraźnie zaznaczać klientowi w jakiej roli występują oferując mu ubezpieczenie. Obecnie w wielu przypadkach banki będące podmiotem ubezpieczającym klienta uniemożliwiają mu samodzielne roszczenie od ubezpieczyciela, korzystając z zapisów umów. Rekomendacja U kategorycznie tego zabrania. Pozostaje natomiast pytanie, czy nadzór będzie pilnował stosowania się banków do wytycznych i jakie konsekwencje będą faktycznie wyciągane za ignorowanie zapisów Rekomendacji. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - chociaż Rekomendacja U została wydana końcem czerwca, dopiero zacznie obowiązywać - maksymalnie od 31 marca 2015 roku, bo taki termin wyznaczyła na to KNF.

  • W przypadku każdej rekomendacji, KNF weryfikuje ich stosowanie przez podmioty nadzorowane w toku prowadzonych inspekcji i kontroli. Jeśli jakieś podmioty prowadzą działalność niezgodną z zalecanymi rekomendacjami, zwracamy się z żądaniem wyjaśnień – odpowiada Maciej Krzysztoszek z KNF z departamentu komunikacji społecznej UKNF. - Stosowanie wydawanych przez KNF rekomendacji ma wpływ na ocenę roczną podmiotu dokonywaną przez organ nadzoru – dodaje. Ale Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz wystosowała list do Ministerstwa Finansów zwracając uwagę, że już teraz otrzymuje sygnały, że są organizowane szkolenia, w jaki sposób uniknąć stosowania rygorystycznych postanowień rekomendacji KNF.

Wielka Brytania miała podobny problem z ubezpieczeniami produktów bankowych i tam udało się go skutecznie rozwiązać – dzięki determinacji państwowych urzędów. Przy okazji posypały się surowe kary. Gdyby wprowadzono jasne zasady gry w zakresie ubezpieczeń grupowych w Polsce, banki straciłyby miliardowe zyski. Odczuliby to gorzko także ubezpieczyciele. Dlatego lobby dbające o zyski obu tych stron już zablokowało działania w kierunku regulacji prawa zarówno w ministerstwie finansów, jak i w ministerstwie sprawiedliwości. Komisja kodyfikacyjna prawa cywilnego (działająca przy ministerstwie sprawiedliwości) w ub. roku rozpoczęła prace nad obiecanymi szybkimi zmianami przepisów kodeksu cywilnego w części dotyczącej ubezpieczeń grupowych. Ale prace te zostały skutecznie zahamowane. Jeden z trzech członków zespołu powołanego do konstruowania zmian w przepisach przekonał Komisję, że trzeba wstrzymać prace aż do wejścia w życie Rekomendacji U. Ten sam człowiek jest również autorem ekspertyz pisanych na zamówienie Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).

Konkretne zaprojektowane zmiany artykułów już były przygotowane. Miały na celu wyeliminowanie luk prawnych, które obecnie ograniczają ubezpieczonych (i ich spadkobierców) w dochodzeniu roszczeń czy nawet w zakresie dostępu do podstawowych informacji na temat warunków ubezpieczenia. Okazuje się bowiem, że klienci kupują polisy nie będąc przekonanymi o tym, jaką faktycznie mają one ochronę. Banki, w niektórych przypadkach pobierają nawet do 95 proc. wysokości składki, co przekłada się na jakość ochrony ubezpieczeniowej. Jaka bowiem może być wartość ubezpieczenia kupowanego za 5 proc. rzeczywistej wysokości składki? Zlikwidowanie tak wysokich prowizji skutkowałoby wzrostem jakości umów ubezpieczeń oraz ograniczyłoby przypadki tzw. złej sprzedaży (z ang. missellingu).

Rzecznik ubezpieczonych od dawna sugeruje zmiany w prawie, ponieważ już od 2007 roku drastycznie zaczęła wzrastać liczba skarg na ubezpieczenia bancassurance. I już wtedy problem był sygnalizowany. Komisja Nadzoru Finansowego w czerwcu br. opublikowała Rekomendację U z terminem wejścia w życie za maksymalnie 9 miesięcy, chociaż wcześniej zapowiadano, że uda się ją wprowadzić do połowy, nie dalej niż do końca obecnego roku.

W Anglii rozgnieciono problem w drobny mak. Banki poniosły kary

W Wielkiej Brytanii odpowiednikiem polskich ubezpieczeń produktów finansowych są Payment Protection Insurance (PPI), oferowane na rynku od lat 90-tych. Raport Financial Services Authority (FSA) z 2005 r. wykazał, że sprzedaż PPI charakteryzuje się dużym ryzykiem naruszenia praw konsumentów i że instytucje finansowe nie przestrzegają obowiązku należytego uwzględniania interesów swoich klientów i traktowania ich uczciwie. Podobnie jak w Polsce, nieprawidłowymi praktykami przy sprzedaży tego typu ubezpieczeń były: misseling, nie udzielanie należytych informacji i nieprawidłowe doradztwo, nadmierna liczba wyłączeń w umowach, a niekiedy informowanie klienta, że ubezpieczenie jest obowiązkowe. Z kolei brytyjska Komisja ds. Konkurencji wykryła praktykę udziału sprzedających w zyskach ubezpieczyciela w przypadku odpowiednio niskiej wypłaty świadczeń z ubezpieczenia. Ryzyko wypłaty świadczenia PPI w 2010 roku określano na 11 do 28 proc. składki brutto. Dla porównania – w Polsce jest to niekiedy zaledwie 5 proc. rzeczywistej składki. W konsekwencji Komisja ds. Konkurencji w 2011 r. zakazała sprzedaży PPI łącznie z innymi produktami finansowymi w miejscu zakupu produktu finansowego. Wprowadziła także obowiązek informowania konsumenta o indywidualnych kosztach ubezpieczenia PPI oraz o miesięcznym koszcie ubezpieczenia na 100 funtów świadczenia, dobrowolności zawarcia umowy PPI, możliwości zakupu go u innych oferentów i źródłach obiektywnych informacji o PPI. Rok wcześniej FSA opublikowała znowelizowane zasady oferowania PPI i wprowadziła nakaz rzetelnego rozpatrywania skarg konsumentów. Obecnie w Anglii instytucje finansowe mają zapewnić odpowiedni system kontroli wewnętrznej i mają bezwzględny zakaz wykorzystywania dominującej pozycji wobec klientów obecnych i potencjalnych i stosowania wobec nich nie uczciwych praktyk. Niestosownie się do tych zasad grozi odebraniem zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie udzielania kredytów konsumenckich i wszczęcia innych postępowań ze strony nadzoru. Kontrole FSA zaowocowały surowymi karami. Od stycznia 2011 r. instytucje finansowe musiały wypłacić konsumentom odszkodowania w wysokości blisko 9 mld funtów. Wzrost liczby skarg dotyczących PPI (stanowią one już 78 proc. wszystkich skarg Rzecznika ds. Usług Finansowych) spowodował, że Rzecznik musiał w jednym czasie zatrudnić tysiąc dodatkowych osób do rozpatrywania skarg. Oprócz tego, że kontrole dotyczące PPI wywołały ogromną burzę. Obecnie praktycznie już nie są sprzedawane. Na rynku brytyjskim pojawiły się dwie nowe formy zabezpieczenia spłaty kredytu – Short Term Income Protection oraz zamrożenie spłaty kredytu.

Z jednej strony lobbyści, z drugiej – zdarzenia wołające o pomstę do nieba

Wróćmy do polskiej rzeczywistości. Sytuacja klienta Euro Banku – pana Kaziemierza Pudelskiego z Bytomia Odrzańskiego jest jednym z przykładów na to, jak może działać ubezpieczenie bancassurance – ubezpieczenie kredytu, kojarzone z zabezpieczeniem dla klienta, a nie dla banku. Do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wpłynęła jego dramatyczna skarga, w której napisał, że myśli nawet o najgorszym, bo nie rozumie sposobu, w jaki postępuje z nim zarówno bank jak i firma ubezpieczająca jego pożyczkę. Ma 72 lata. W 2009 r. otrzymał kredyt w Euro Banku na 2, 5 tysiąca złotych, z dodatkowo wykupionym ubezpieczeniem w Vienna Insurace Group za ponad tysiąc złotych. W 2010 r. zaczął poważnie chorować, przeszedł operację na nerki i na kręgosłup. Wówczas zgłosił się do banku i oznajmił, że nie daje rady spłacać dalszych rat kredytu. Bank, na jego prośbę wystosował wniosek do ubezpieczyciela o dalszą spłatę kredytu, ale ten odmówił. Pan Kazimierz skierował pozew do sądu przeciwko obydwóm podmiotom. Pomimo wygranego wyroku jednocześnie miał nieprzyjemności ze strony komornika i firmy windykacyjnej. Wniosek do e-Sądu przeciwko niemu składała pracownica Euro Banku w imieniu firmy windykacyjnej, która odkupiła dług. W sądzie Euro Bank bronił argumentacji ubezpieczyciela. Mimo że komornik co miesiąc pobierał ustalone kwoty od klienta, w lipcu 2013 dostał sądowy nakaz zapłaty ponad 2 tys. 633 zł. Bank cały czas naliczał mu odsetki. Skarga pana Kazimierza trafiła do Ministerstwa Finansów i do Rzecznika Ubezpieczonych, który podjął interwencję w sprawie. Po tej interwencji, chociaż nie od razu, Bank zaprzestał wszelkich roszczeń względem pana Kazimierza. Warto dodać, że pan Kazimierz dostał zawału po jednej z wizyt komornika w jego domu (tego samego dnia wieczorem). W tym samym czasie kontaktowali się z nim komornik, firma windykacyjna i bank, którego pracownicy dzwonili także do sąsiadów.

Podobnych historii jest wiele. A lobbyści? Dobrze znana branży ubezpieczeniowej jest grupa prawników z Torunia, która występuje często na konferencjach Polskiej Izby Ubezpieczeń, na których prawnicy ci wypowiadają się jako eksperci. Bronią interesów ubezpieczycieli nie tylko tam, ale również w sądzie. Organizowane były nawet specjalne seminaria: jak będzie można obejść Rekomendację U. Warto wspomnieć też o tym, jak po wydaniu przez Rzecznika Ubezpieczonych raportu na temat polisolokat (ukazał się w grudniu 2012 r.), który bardzo dosadnie wytknął branży ubezpieczeniowo-bankowej wszystkie błędy Polska Izba Ubezpieczeń zażądała usunięcia publikacji ze strony internetowej RzU. Przedstawiciele zakładów ubezpieczeń grozili Rzecznikowi pociągnięciem do odpowiedzialności cywilnej. Pojawiły się też niepochlebne komentarze i polemiczne artykułu prasowe.

Czy w przypadku bancassurance nie jest podobnie? Obecny stan rzeczy czyli niczym nieskrępowany i nieucywilizowany rynek sprzedaży bancassurance ma się dobrze dzięki machinie obronnej dwóch instytucji – Związek Banków Polskich i właśnie Polskiej Izby Ubezpieczeń broniących podmiotów, którymi się opiekują. ZBP i PIU starały się jak mogły, by wytłumaczyć, że dostały zbyt mało czasu na konsultacje i potrzebują go dużo, by mogły przygotować się do wdrożenia Rekomendacji U. Obie uważają, że zmian w prawie dotyczących ubezpieczeń grupowych nie powinno w ogóle być. Przeciwnie – PIU jest za tym, żeby zapisy umowy pomiędzy klientem a ubezpieczycielem miały wyższość nad zapisami w ustawie. Z projektu Rekomendacji U wypadł punkt, mówiący o tym, że banki powinny wdrożyć odpowiednie polityki i procedury, aby zidentyfikować, ocenić i monitorować czynniki ryzyka działania niezgodnego z przepisami prawa i zapis dotyczący ujawniania klientowi, ile bank zarabia na sprzedanej mu polisie (od ubezpieczyciela). Zanim Rekomendacja U była gotowa, ZBP pilnie doglądał zmian w jej projekcie. Przed wydaniem właściwej rekomendacji została wypuszczona nawet do mediów ubezpieczeniowych poprawiona, uszczuplona wersja projektu KNF.

Obecnie były już wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk, niespodziewanie w liście do przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka ostro skrytykował planowane przez Komisję rekomendacje dotyczące rynku ubezpieczeń. Zarzucił w nim Komisji próbę tworzenia prawa, a nawet działań naruszających konstytucję. Ale jak wiadomo, prawo w zakresie ubezpieczeń grupowych (w tym bancassurance) zostało przecież przyblokowane, a KNF w swojej historii zdążyła już wydać wiele rekomendacji – począwszy od A do U. Za to wiadomo, że przy Ministerstwie Finansów lobbyści rynków ubezpieczeń i banków krążą niczym muchy. Zwróćmy też uwagę, że Ministerstwo Sprawiedliwości samo nie zainicjowało planu zmian w kodeksie cywilnym, ale dopiero po interwencjach Rzecznika Ubezpieczonych, Rzecznika Praw Obywatelskich i KNF, której wyniki kontroli wykazują te same przypadki nadużyć, z którymi stoczyły walkę odpowiednie urzędy w Anglii. Czy w Polsce długo jeszcze będzie mówić się, że im dłużej zmiany prawa będą tylko w planach, tym lepiej dla rynku, wyłączając oczywiście konsumentów?

„Historię uporządkowania zasad na rynku WB w zakresie ubezpieczeń PPI przybliżyła na jednej z konferencji dr Małgorzata Więcko-Tułowiecka z biura Rzecznika Ubezpieczonych, która tak porównuje sytuację, w której znajdują się klienci w WB i Polsce: "Wielka Brytania podobnie jak Polska doświadczyła poważnych problemów w zakresie sprzedaży tzw. ubezpieczeń kredytu. Sytuacja w obu krajach prezentuje jednak dwa skrajne „rozwiązania” tego problemu, a właściwie – brak rozwiązania problemu w Polsce i całkowitą likwidację problematycznych produktów ubezpieczeniowych w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie urzędy odpowiedzialne za ochronę konsumentów przeprowadziły odpowiednie badania i kontrole, na skutek których zastosowano skuteczne sankcje. Można dyskutować na temat tego czy sankcje nałożone na instytucje finansowe nie były zbyt dotkliwe, należy jednak równocześnie zadać sobie pytanie: jak daleko mogą posunąć się przedsiębiorcy w celu osiągnięcia korzyści finansowych? Zastosowanie tak stanowczych rozwiązań w Wielkiej Brytanii wynikało wyłącznie z faktu, iż to przedsiębiorcy nadużyli zaufania konsumentów. Nieprawidłowe praktyki instytucji finansowych nie mogą być lekceważone, ponieważ skutkują dalszymi naruszeniami prawa. W Polsce, mimo zgłaszania nieprawidłowości w zakresie bancassurance już od 2007 r. m. in. przez Rzecznika Ubezpieczonych przez wiele lat nie podejmowano w zasadzie żadnych działań mających na celu ukrócenie nieprawidłowości w zakresie ubezpieczeń kredytu. Z pewnością nie tak powinno się rozumieć rolę instytucji chroniących interes konsumentów.”

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych