Opinie

Kuriozalny powrót "Forbesa" do głośnego artykułu "Kadisz za milion dolarów" o obrotach gmin żydowskich

Wojciech Surmacz

Wojciech Surmacz

Redaktor naczelny wGospodarce.pl i Gazety Bankowej

  • Opublikowano: 17 października 2014, 13:38

    Aktualizacja: 28 października 2014, 11:11

  • Powiększ tekst

Puszkę Pandory otworzył Michał Broniatowski, nowy naczelny „Forbes Polska” dyskredytując publicznie „Kadisz za milion dolarów”, z którym de facto nigdy nie miał nic wspólnego. Podchwycił to Europejski Kongres Żydów fałszywie uznając, że polski „Forbes” kaja się za głośny artykuł sprzed roku. No i się zaczęło...

Dlaczego „Forbes” znowu na kolanach przeprasza za „Kadisz”? To jakiś absurd! O co tutaj chodzi? - pytają mnie przyjaciele Żydzi z całego świata, podając link do komunikatu zamieszczonego w oficjalnym serwisie Europejskiego Kongresu Żydów (pełna wersja do przeczytania TUTAJ). Na początku byłem przekonany, że to jakieś zaszłości sprzed roku. Ale nie, czytałem ten komunikat i własnym oczom nie wierzyłem...

„Redaktor polskiej edycji magazynu „Forbes” przeprosił za serię artykułów opublikowanych w zeszłym roku, które zawierały szereg osobistych ataków na przywódców lokalnej społeczności żydowskiej”

Ów karkołomny komentarz został podbity niefortunną, żeby nie powiedzieć głupią, wypowiedzią nowego naczelnego polskiej „Forbesa” Michała Broniatowskiego, który wszedł w nieswoje buty i oświadczył:

„Te kilka tekstów nie miało żadnych podstaw w rzeczywistości. Główny materiał nie został porządnie udokumentowany. Po prostu z dziennikarskiego punktu widzenia ten zestaw tekstów zostałby zdyskwalifikowany, a już na pewno nie byłby na frontpage’u.”

Na samym końcu znalazł się odnośnik do materiału w serwisie Press.pl (pełna wersja do przeczytania TUTAJ), który podpuścił Broniatowskiego do wynurzeń a propos materiału, na temat którego tak naprawdę nie miał (i wciąż nie ma!) bladego pojęcia.

Sytuacja wydaje się być piętrowo kuriozalna, bo po pierwsze Broniatowski nikogo nie przeprosił. Mamy do czynienia z ewidentną manipulacją i publikacją nieprawdziwej informacji przez Europejski Kongres Żydów. Jednak szef polskiego „Forbesa” ani nie zdementował, ani wyprostował publicznie tego kłamstwa. Po drugie sam Broniatowski dopuścił się kolosalnego nadużycia twierdząc, seria artykułów mojego autorstwa nie miała „żadnych podstaw w rzeczywistości”, zaś główny materiał czyli „Kadisz za milion dolarów” (pełna wersja do przeczytania TUTAJ) nie został – jak twierdzi – „porządnie udokumentowany”. Trudno powiedzieć, skąd takie dogłębne przekonanie u nowego szefa „Forbesa”, który zarządza tym magazynem zaledwie kilka tygodni i na oczy nie widział mojej dokumentacji zebranej do „Kadiszu”, nie wspominając o otaczającej go rzeczywistości w gminach żydowskich, od której – paradoksalnie – zdaje się żyć w całkowitym oderwaniu.

Zaczepiłem Broniatowskiego na Twitterze, prowokując za Europejskim Kongresem Żydów i twierdząc, że kaja się za „Kadisz”.

Odpowiedział, brnąc w nieznane:

„Nie kajam się, tylko stwierdzam, że artykuł był profesjonalną kompromitacją."

Zapytałem na jakiej podstawie tak twierdzi i tu, ku mojemu zdziwieniu, odezwał się ignorant zamiast profesjonalisty (Broniatowski był m.in. szefem w Interfax International Information Group – największej, międzynarodowej, agencji informacyjnej działającej w Rosji, zarządzał też przedstawicielstwem Reutersa w Rosji ). Szef „Forbesa” odpisał mi bowiem tak:

„Twierdzę na podstawie tego, co czytam”

Czy miał na myśli lekturę tekstów polskiego „Forbesa” o kontrowersjach wokół restytucji mienia gmin żydowskich w Polsce, okraszonych jeszcze bardziej kontrowersyjnymi sprostowaniem i przeprosinami? Tego już Broniatowski nie doprecyzował, ale mam nieodparte wrażenie, że opierał się głównie na feralnym sprostowaniu i przeprosinach. Gdyby bowiem przeczytał choć jeden artykuł o kulisach prostowania „Kadiszu” (a była ich cała masa, chociażby niezwykle obszerny i profesjonalny tekst Małgorzaty Wyszyńskiej pt. „W imię tabu” ze styczniowego wydania magazynu „Press” - pełna wersja do przeczytania TUTAJ), musiałby – nawet gdyby był laikiem – uznać, że w tej konkretnej sytuacji doszło do rażącego naruszenia wolności słowa. Za co zresztą sprawca tego całego zamieszania Ralph Büchi - były już członek zarządu niemieckiego Ringier Axel Springer (wydawcy „Forbesa” w Polsce) został „uhonorowany” przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP) tytułem „Hieny Roku 2013”. Zaś „Kadisz za milion dolarów” otrzymał od SDP nagrodę „Watergate” za najlepszy artykuł śledczy w 2013 roku (w tej samej kategorii zresztą materiał ten był też nominowany w konkursie „Grand Press” 2013).

Dlatego na koniec, panie Broniatowski pragnę panu przekazać wyrazy głębokiego współczucia, bo obudził pan demony, którym będzie bardzo trudno ponownie zasnąć. Stanął pan po stronie kunktatorstwa i prymitywnej propagandy, której jedynym celem jest zaklinanie rzeczywistości.

Współczuję panu, bo stanął pan po stronie kłamstwa, panie redaktorze naczelny polskiej edycji „Forbesa”. Obrzucił pan nim nie tylko mnie i swojego poprzednika – Kazimierza Krupę (któremu nie dorasta pan do pięt). Opluł pan całą redakcję polskiego „Forbesa”, która była zaangażowana w tworzenie „Kadiszu za milion dolarów”. Będąc na pana miejscu, nie potrafiłbym tym ludziom spojrzeć w oczy. Dzięki Bogu nie jestem i nie muszę kłamać.

Shanah Tovah! Panie Broniatowski.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.