Dmuchać każdy może, czyli policyjna akcja „Pączek z ajerkoniakiem”
Nie ma zmiłuj, kto chce tradycji zadośćuczynić musi dziś pochłonąć pączka. A raczej pączki. Najlepiej dużo. To zapewni pomyślność. I bogactwo.
O bogactwie wspominam nieprzypadkowo. Co prawda ustny przekaz polskiej tradycji nie precyzuje, które pączki są najlepszą gwarancją finansowego zaspokojenia. Te nadziewane różą, konfiturami, bitą śmietaną a może … ajerkoniakiem?
W każdym razie wypchany portfel w cenie, bowiem na polskich ulicach spotkać można będzie dziś mnóstwo okazji by tym bogactwem podzielić się ze skarbem państwa. Bynajmniej nie radary mam dziś na myśli, choć to co dzień aktualny temat. Dziś ostrzegam przed dmuchaniem.
Wydawałoby się żadna rewelacja. Dmuchać każdy może i robił to niejednokrotnie. Mi na przykład zdarzyło się dmuchać kiedyś 3 razy w ciągu półgodzinnej trasy porannej do pracy. Uzbrojona w odpowiedni sprzęt policja zasadza się na kierowców na przystankach autobusowych, w zatoczkach, na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. I taśmowo niemal: podtyka pod twarz pałę karząc dmuchać. Przyznam, że za pierwszym razem zgłupiałam, dotąd bowiem miałam do czynienia tylko z alkomatami z ustnikami, ten wyglądał nieco inaczej… Z ironiczną miną policjant wyjaśnił, że w ten sprzęt należy dmuchać z odległości. Bo to jest sprzęt nowoczesny, szybkiego reagowania i w ogóle nowość na rynku. Pozwala zbadać w kilka sekund ewentualny stan upojenia i tak jednego za drugim kierowcę można sprawdzić, praktycznie nie tamując ruchu drogowego.
Kierowcy protestują przeciwko niskiemu poziomowi higieny podczas korzystania z alkomatu. Boją się zarazków, które miałyby krążyć między kolejnymi dmuchającymi i roznosić choroby. O ile temat wydaje się mocno naciągany, podczas dyskusji w mediach wypłynęły znacznie ciekawsze aspekty sprawy.
Sami policjanci przyznali się, że badanie tak naprawdę jest niemiarodajne. Czujnik w sprzęcie może wyłapać cząsteczki alkoholu z płynu do spryskiwacza (użytego chwilę wcześniej i to zgodnie z instrukcją, nie do picia). Potrafi także „zaciągnąć” alkohol wydychany przez pasażera, lub rozlany we wnętrzu samochodu. Tak czuły i dokładny test na pewno nie daruje nam pralinki z likierem albo wspomnianego z dzisiejszym świętem pączka z ajerkoniakiem!
Polska policja ma rękę to zakupu specyficznego sprzętu. Jesienią NIK wykryła przekręt z przetargiem, z Komendą Główną Policji w roli głównej. Zakupiono wtedy sprzęt LRAD – wykorzystywany na świecie w operacjach przeciwko tłumom, niezgodny jednak z polskim prawem. LRAD emituje dźwięk o wysokiej częstotliwości, który wywołuje u porażonych poczucie oszołomienia, dzięki przekroczeniu progu bólu (przy natężeniu 130-150 decybeli), a także silne dolegliwości aparatu słuchu i silny ból głowy. Aby sprzęt móc stosować policja wpadła na pomysł, że wystarczy wyłączyć przycisk, który za nieprawne częstotliwości odpowiada. I już. Jednym słowem na grube pieniądze zakupiono głośniki, z opcją LRAD, niezgodną więc niewykorzystywaną.
W temacie nowoczesnych i nazbyt czułych alkomatów nie słychać na razie sprzeciwu. Zwykła robota głupiego i zawracanie głowy kierowcom … Refleksja na dzisiejszy dzień: może po tych ajerkoniakowych pączkach warto przejść się pieszo? Lżej będzie w pasie, zamiast w portfelu…