Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Najlepszym ministrem finansów byłby kalkulator

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 19 lutego 2013, 08:37

  • Powiększ tekst

Nawet najwięksi czarodzieje i magicy, producenci naparu z lipy i kitu drżą na myśl o konkurencji ze strony naszego fachowego „sztukmistrza z Londynu”.

Późno, bo późno, ale dobrze, że prof. J. Staniszkis dostrzegła, że premier D. Tusk jest szkodliwy dla Polski. Nie jest to zbyt odkrywcze po sześciu latach tego gospodarczego wielce szkodliwego eksperymentu. Niewątpliwie też należy się zgodzić z opinią Pani profesor, „że Polska potrzebuje radykalizmu w sferze wyobraźni”, ale też dodajmy od razu, że i profesjonalizmu w sferze zarządzania gospodarką i finansami.

Trudno więc się zgodzić z zachwytami wybitnego socjologa nad fachowością podpory rządu premiera D. Tuska, w osobie naszego wybitnego „sztukmistrza z Londynu” – MF J.V. Rostowskiego, który ponoć „budzi zaufanie rynków finansowych i jest filarem tego rządu”. Otóż to nie tyle zaufanie i sentyment ze strony rynków do MF, co czysta kalkulacja potężne zyski ze spekulacji, wysoka rentowność polskich obligacji, a zwłaszcza szeroki gest naszego mistrza kreatywnej księgowości zarówno w pożyczaniu i zaciąganiu nowych długów, jak i ich skutecznego ukrywania.

Osobiście bardziej niż z filarem MF J.V.Rostowski kojarzy mi się ze słupem w chwiejącym się płocie rynków pieniężnych lub anty Midasem. Ten kompetentny według prof. J. Staniszkis fachowiec nie tylko podniósł podatek VAT, składkę rentową, przygotował podatek śmieciowy, podatek od deszczu i dachów, przygotowuje podatek od słupów kabli i rur na działce, opłaty od własnych pieniędzy wypłacanych z bankomatu, jak i wprowadził ukryty „podatek od poruszania się autem po drogach krajowych” – czyli słynne 1,5 miliarda złotych w budżecie z mandatów. Zlikwidował nieliczne ulgi podatkowe, nie waloryzuje progów podatkowych, ani kwoty wolnej od podatku. Zagarnął nasze pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej – 14,5 mld zł, ograniczył składki do OFE ok. 18 mld zł, ale przede wszystkim totalnie nas zadłużył na pokolenia – ponad miarę, potrzebę i możliwości spłaty. Gdy zaczynał swą „fachową” operację pod nazwą Polska, dług publiczny wynosił ok. 530 mld zł, dziś ten uczciwie policzony dług właśnie przekroczył 1 bln zł i to w czasie gdy wyprzedaliśmy majątek narodowy na kwotę bliską 55 mld zł, gdy wpłynęło blisko 40 mld euro z funduszu UE. Ten całościowy dług, obejmujący system ubezpieczeń emerytalnych i zdrowotnych to nawet ok. 3 bln zł. Sukcesy tego ponoć kompetentnego ministra trzech imion, dwóch paszportów oraz kilku domów i mieszkań, nieustannie podważa i niweczy kalkulator, a nawet zapomniane już liczydło.

Oto kilka przykładów owej fachowości:

- To przecież nie kto inny jak MF jest autorem choćby dwóch ostatnich, humorystycznych i wirtualnych budżetów na 2012-2013r., w których niewiele wskaźników makroekonomicznych zgadza się z rzeczywistością gospodarczą i finansową.

- To właśnie temu MF zabrakło w budżecie za 2012 r. w dochodach podatkowych ok. 37 mld zł, a w samym VAT ok. 21 mld zł.

- To nie kto inny jak J.V.Rostowski wielokrotnie już zapewniał nas Polaków, że kryzys w strefie euro się skończył, oraz że już w II-ej połowie tego roku będzie w Polsce z górki i po spowolnieniu gospodarczym.

- To MF zapewnia nas nieustannie, że polski dług maleje i w związku z tym wprowadził on nową twórczą metodę liczenia polskiego długu.

- Ten MF zapowiadał przyjęcie przez Polskę euro już w 2012 r.

- To ten MF zachwycał się wydłużeniem wieku emerytalnego do 67 lat, stwierdzając jednocześnie, że chodzi o to, żeby emeryt nie przebywał na emeryturze zbyt długo.

- Gdy obecny MF rozpoczynał w 2007r. swą wielce „fachową działalność” jako filar tego rządu polski PKB wynosił 6,4 proc., dziś coraz szybciej zbliża się do zera, a już wkrótce możemy zobaczyć nawet recesję.

Już nawet najwięksi czarodzieje i magicy, producenci naparu z lipy i kitu drżą na myśl o konkurencji ze strony naszego fachowego „sztukmistrza z Londynu”. Tajfun „Vincent” z każdym rokiem nabiera siły. Warto więc ku przestrodze tego typu fachowcom z rządu D. Tuska polecić bajkę I. Krasickiego "Szczur i kot".

"Mnie tu kadzą – rzekł hardzie do swego rodzeństwa

siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa,

Wtem gdy się dymem kadzideł zbytecznych zakrztusił -

Wpadł kot z boku na niego porwał i udusił."

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych