Playstation 4 - rewolucji w gamingu na razie nie będzie
Japoński gigant technologiczny Sony ujawnił dziś pierwszą konsolę nowej generacji – Playstation 4. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż pomimo radości graczy nowa konsola Sony nie będzie żadną sensacją. Podczas efektownej prezentacji pokazano jedynie… kontroler. Sony już znajduje się w sektorze gamingu w poważnym kryzysie. Nowa konsola będzie albo piorunującym sukcesem, albo gwoździem do trumny dla giganta branży.
A historia zna takie przypadki – przypomnę tu tylko koncern Sega, który w latach 90-tych stworzył bardzo udaną konsolę Genesis tylko po to aby swoją kolejną ważną konsolą – Saturn, całkowicie wypaść z wyścigu. Wtedy, co znamienne, Sega została pokonana właśnie przez Sony, które weszło na rynek z pierwszą konsolą rodziny Playstation.
Jednak w obecnej generacji konsol Playstation 3 pomimo powolnego odrobienia strat z czasu premiery w 2006 roku pogrążyło firmę w kryzysie. Obecną wojnę rynkową zdecydowanie wygrywa Microsoft ze swoim produktem – X-Box 360. Czy Playstation 4 zmieni ten trend?
Osobiście jestem sceptyczny. Programiści zajmujący się tworzeniem gier już teraz wyraźnie wskazują na fakt, iż proces ów jest coraz droższy – gry wyglądają coraz ładniej i oferują coraz więcej możliwości, jednak paradoksalnie stają się coraz bardziej podobne do siebie, sztampowe i nudne. Lata 2006 – 2012 powszechnie są uznawane w branży za złoty wiek. To właśnie w tym okresie gaming stał się miliardowym biznesem, bijącym na głowę przemysł filmowy i oferującym najwyższe zyski dla inwestorów w najkrótszym czasie.
Także i Polacy mają w tym swój udział – programiści z naszego kraju są znani i szanowani na świecie ze względu na tworzenie gier innowacyjnych i oryginalnych. Sukces takich produkcji jak Wiedźmin, Painkiller czy Bulletstorm ugruntowały pozycję naszych programistów na światowym rynku. Tylko czy nasze małe w skali globu firmy są w stanie zebrać odpowiednio duże środki aby tworzyć gry na konsole następnej generacji? Czas pokaże.
Ciężko też nie zauważyć, iż prezentacja Playstation 4 była bardzo pośpieszna. Nie pokazano konsoli jako takiej, zapewne czekając z tym na nadchodzące targi E3, z kolei fragmenty rozgrywki z kilku gier mających się ukazać na „czwórce” pokazano na… komputerze PC. Co więcej – graficznie nie widać tu żadnej rewolucji. Faktycznie – postacie wyglądają jeszcze bardziej realistycznie, tekstury są jeszcze bardziej szczegółowe, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że następna generacja konsol będzie właśnie skupiać się nie na innowacjach, lecz na czystej kosmetyce.
Z drugiej strony Sony zapowiedziało możliwość korzystania z technologii cloud computingu, co de facto oznaczałoby, iż gracze nie nabywaliby gier w formie fizycznej, na nośniku, tylko kupowali licencję na granie z chmury. Poza tym podczas prezentacji podkreślano jak wiele nowa konsola ma mieć wspólnego z komputerami PC. Może więc gracze będą woleli kupić po prostu dobry komputer osobisty niż wydawać horrendalne kwoty na konsolę a później płacić kolejne duże sumy za gry?
Mam wrażenie pewnego dysonansu – osobiście już od lat bardziej pasjonuje mnie obserwacja gamingu jako rynku, zaś same gry nieszczególnie mnie interesują. Dlatego też dzisiejsza prezentacja pozostawia mnie z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jestem niezwykle ciekaw w jakim kierunku pójdzie branża, z drugiej to co pokazano nieszczególnie zachęciło mnie do sięgnięcia samemu po kontroler. Z pewnością jednak mamy do czynienia z poważną zmianą technologiczną. Ale czy przełoży się ona na zyski dla inwestorów?