Polska v Sieci układów
Opowiem Państwu teraz pewną historię. Nie dalej jak miesiąc temu Brytyjska firma produkująca gry (utrzymane w estetyce Sci-Fi) zwróciła się do sądu o zarejestrowanie określenia „space marines” (kosmiczni marines) jako znaku handlowego, co de facto oznaczałoby zablokowanie stosowania tego określenia przez innych twórców, autorów i szeroko pojętą kulturę masową. Sąd, oczywiście, ową firmę wyśmiał i sprawę odesłał do diabła, ale środowisko fanów fantastyki naukowej na całym świecie zawrzało, co skutkowało bardzo dotkliwymi stratami finansowymi dla firmy. Bowiem jej klienci po prostu odwrócili się od niej, wyprowadzeni z równowagi bezczelnością właścicieli.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że sąd w Wielkiej Brytanii potrafił się zachować racjonalnie nawet w tak banalnej sprawie. Wszak chodziło o coś co nie istnieje i istnieć przynajmniej w najbliższym czasie nie będzie – sprawa jest więc błaha. A jednak sędziowie nawet tej arcybanalnej historii umieli zachować zdrowy rozsądek.
Do redakcji portalu wGospodarce.pl trafiłem dokładnie tydzień po wykończeniu tygodnika Uważam Rze. Nie jestem człowiekiem porywczym, ale nie ukrywam, że dobicie tygodnika redaktora Lisickiego wywołała moją szczerą złość. Padło bowiem pismo, które od pierwszego numeru, takie miałem poczucie, było tworzone jakby specjalnie dla mnie, przy czym gromadziło moje ulubione nazwiska ze świata publicystyki. Kiedy więc dowiedziałem się, że powstaje gazeta „wSieci” byłem zachwycony.
Tworzenie dwutygodnika, a później tygodnika obserwowałem z ogromnym zainteresowaniem. Nie umiem Państwu opisać tego uczucia twórczego napięcia jakie towarzyszyło mi każdego dnia. Jestem dziennikarzem najmłodszego pokolenia, tym większą przyjemnością było dla mnie obserwowanie moich starszych stażem koleżanek i kolegów przy pracy. Trafiłem w grono pasjonatów – ludzi od których mogłem się uczyć.
I teraz ten tygodnik stał się celem ataku aż śmiesznego w swej bezczelności. Oto, zapewne po kolejnej śmietnikowej nasiadówce, dowiadujemy się, że nasz tygodnik psuje panu Hajdarowiczowi interesy, a w Polszy to nie lzia. Takie mamy standardy.
Już czekam na usłużną medialną szczujnię, która zacznie chichotać jak to kolejny prawicowy (napiszą – „pisowski”) tygodnik niby płacze, że go zła władza bije.
Władza nie jest zła. Władza jest po prostu głupia.
Cóż z tego, że nazwa tygodnika trafiła „na indeks” – to tylko litera. Ten tygodnik jest zaś czymś co choć istnieje realnie na papierze, to jeszcze silniej istnieje w umysłach swoich czytelników. A oni – ludzie poszukujący swojego miejsca poza medialną orkiestrą usłużnych presstytutek (copyright Rafał Ziemkiewicz) nie opuszczą naszego tygodnika. Nazwę można zmienić, sumienia – nigdy.
A czy w tytule będzie „w”, „f” czy choćby wyjątkowo symboliczne, solidarnościowe „v” to już sprawa drugorzędna. Wciąż dziennikarze naszych portali i tygodnika będą głosem prawdy w krainie łgarzy. Bo cel jest jasny.
Polski w sieci układów i sitw nie pozostawimy.