Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Miasto pełne kontrastów

Michał Bełbot

Michał Bełbot

Ekonomista, historyk, gdyński samorządowiec.

  • Opublikowano: 19 września 2016, 15:09

  • Powiększ tekst

Samorządy w całym kraju stoją przed momentem kluczowych decyzji - jak wyglądać ma dalszy rozwój kluczowych aglomeracji miejskich? Czy miasta mają być "dla kierowców" czy "dla pieszych"? O tym jakie problemy i wyzwania stoją przed samorządami - na przykładzie Gdyni - rozmawiamy z Michałem Bełbotem - członkiem Rady Miasta, z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

Arkady Saulski: W trakcie swoje pracy radnego wielokrotnie punktuje Pan problemy - zarówno drobne jak i poważniejsze - z infrastrukturą drogową w Gdyni. Jak to jednak wygląda w szerszym kontekście? Gdyńskie drogi wyróżniają się na tle innych miast pozytywnie, czy negatywnie?

Michał Bełbot: Pytanie o potencjale na opracowanie w opasłej monografii ale postaram się odpowiedzieć (śmiech). Od wielu lat zwracam władzom miasta uwagę na potrzebę aktywniejszego inwestowania w dzielnicach znajdujących się poza ścisłym centrum, ponieważ to tam infrastruktura drogowa wymaga dużych nakładów finansowych. Kontrast pomiędzy wypielęgnowanym Śródmieściem, a osiedlami takimi jak Pekin, Meksyk czy Wiczlino jest widoczny gołym okiem i stanowi prawdziwą przepaść. Dziurawe drogi, drogi gruntowe, bez odwodnienia i płynące nimi czasem ścieki to standardy bardzo odległe od „europejskich” i zupełnie nieprzystające do wizerunku kreowanego przez władze Gdyni ale niestety prawdziwe.

Co z ich przepustowością? Samemu będąc mieszkańcem miasta mam od kilku lat wrażenie, iż trasy raczej zwężają się niż rozszerzają. Apogeum dramatu ma miejsce w godzinach szczytu - ulice Hutnicza, Janka Wiśniewskiego, aleja Zwycięstwa praktycznie stoją. Nie mówiąc już o tym, iż jeśli nastąpi kolizja w okolicach którejś z nich to wyjazd z Gdyni ku Rumi lub w kierunku Sopotu jest, samochodem, praktycznie niemożliwy. Są też inne problemy - choćby legendarne "najgorsze skrzyżowanie w Gdyni", niebezpieczny wjazd na ulice Morską i Śląską kawałek dalej - mam wrażenie, że realnie Gdynia problem z drogami ma.

Uspokajam – szerokość ulic nie ulega niekorzystnym zmianom, choć za takie część mieszkańców uważa powstanie buspasów. Ja nie zauważyłem ich negatywnego wpływu na przepustowość, choć pewnie należałoby indywidualnie ocenić każdy przypadek wdrożenia tego rozwiązania. Pozytywne, choć skromne zmiany w zakresie polepszenia przepustowości przyniosło wdrożenie systemu Tristar. Wiem, że kierowcy narzekają, iż zmiana ta jest kosmetyczna ale musimy pamiętać o dwóch rzeczach – System się uczy i jego optymalizacja wciąż trwa; upłynnienie ruchu porównywalne z efektem, jaki da/daje Tristar osiągnięte w drodze inwestycji w infrastrukturę drogową byłoby znacznie droższe. Jeśli chodzi o skrzyżowania to tutaj stoję na stanowisko, że wdrożenie inteligentnych systemów sterowania ruchem znacznie poprawiło ich przepustowość. Sygnalizacja responsywnie reagująca na sytuację drogową powoduje, że kolejki aut czekających na zielone światło w zauważalny sposób uległy skróceniu. Czekamy aż system nauczy się reagować na sytuację drogową i wykorzystywać możliwość nadawania priorytetów przejazdowych dla pojazdów komunikacji miejskiej. Do dziś nie zauważyłem, żeby moduł ten był w pełni wykorzystywany ale ma on również potencjał w zakresie poprawiania przepustowości. Jeśli zaś chodzi o słynne skrzyżowanie to wydaje mi się, że zmiana go na skrzyżowanie o ruchu okrężnym zdecydowanie poprawi bezpieczeństwo w tym miejscu, choć na pewno nie upłynni ruchu.

A trasy rowerowe? Na ulicy 3 Maja zamknięto jeden z pasów zamieniając go w trasę rowerową. Z kolei przy Estakadzie Kwiatkowskiego utworzono jakąś dziwaczną rowerową trasę, kojarzącą mi się z antycznymi akweduktami. Daleko Gdyni do patologii takich jak np. w Poznaniu, gdzie niektóre trasy niemal całkowicie zamknięto dla samochodów lub Warszawy - skrajnie nieprzyjaznej kierowcom. A może taki kierunek w przypadku Gdyni jest uzasadniony i faktycznie mieszkańcy powinni przesiąść się na rowery?

Gdynia jest miastem inwestującym w rozwiązania pro-rowerowe, o czym świadczyć może budowa najdroższej rowerowej estakady w Europie, to ta o której Pan mówi. Ironizuję, ale wydaje mi się, że w Gdyni brakuje przemyślanych inwestycji rowerowych, konsultowanych zarówno ze środowiskiem kierowców jak i środowiskami rowerowymi. W efekcie braku konsultacji powstają czasem takie koszmarki, które kierowcom utrudniają funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej, a rowerzystom niewiele pomagają. Myślę, że powinniśmy wyważyć interesy obu grup z uwzględnieniem faktu, iż większość mieszkańców jednak dojeżdża samochodami do pracy również poza Gdynię więc nie zmusimy ich do przesiadki na rowery. Dlatego budowa dróg rowerowych powinna zostać przewidziana przede wszystkim na etapie projektowania nowych inwestycji drogowych. Inna sprawa do Śródmieście, o którym powinniśmy myśleć trochę inaczej – biznesu już nie ściągniemy, ponieważ powierzchni biurowej jest za mało i nie ma gdzie powstawać natomiast stanowi ono towarzyskie, kulturalne i restauracyjne centrum miasta, stąd uważam, że ograniczenie ruchu samochodów na tym obszarze może jedynie posłużyć podniesieniu atrakcyjności okolicy. Oczywiście życzyłbym sobie żeby w ramach rekompensaty miasto zainwestowało w budowę parkingów na obrzeżach centralnych dzielnic. W efekcie otrzymalibyśmy dzielnicę atrakcyjną dla mieszkańców i turystów. Odwrotnie natomiast w przypadku dzielnic oddalonych od centrum, gdzie priorytetem powinno być zapewnienie możliwości jak najszybszego dotarcia do domu z pracy.

A co z poruszoną niedawno kwestią ulicy Jana z Kolna? Mam wrażenie, że sytuacja tutaj to wyjątkowy węzeł gordyjski - z jednej strony kierowcy, którzy chcą swobodnie jechać, z drugiej klienci hali, którzy w pobliżu nie mają wygodnego przejścia na pobliskie przystanki autobusowe, więc przecinają ulicę przechodząc w miejscu niedozwolonym, stwarzając zagrożenie dla siebie i kierowców. Czy proponowana przez miasto nowa sygnalizacja nie jest jednak sankcjonowaniem łamania prawa przez pieszych? Wiadomo bowiem, że dodatkowa sygnalizacja daje im więcej czasu na przekraczanie jezdny w tamtym miejscu. Może lepszy byłby tunel? Kładka?

Myślę, że konsultacje społeczne pomogłyby problem rozwiązać. Ostatecznie to mieszkańcy powinni zdecydować jakie rozwiązanie jest dla nich korzystne. Sygnalizacja w tym miejscu już istnieje, mieszkańcy zaproponowali przesunięcie go w stronę przystanków za skrzyżowanie i wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem. Uważam, że przy rozwiązaniach drogowych mieszkańcy powinni współdecydować przy podejmowaniu decyzji. Niestety urzędnicy często pozostają głusi na ich sugestie. Żeby daleko nie szukać – mieszkańcy często wnioskują do Miasta o ustawienie luster poprawiających widoczność. Odpowiedzi są zazwyczaj negatywne – urzędnicy wiedzą i prawdopodobnie również widzą lepiej.

Odejdźmy na chwilę od dróg, choć jest to temat niewątpliwie ważny. Czy są jakieś inne kwestie, które szczególnie często powtarzają się wśród zgłaszających się do Pana mieszkańców miasta?

Jest ich masa, dziesiątki, setki spraw mieszkańców, z których każda wymaga indywidualnego podejścia ale jeśli szukać wśród nich jakiejś prawidłowości to najczęściej pojawiają się tzw. „tematy infrastrukturalne’. O problemach drogowych już sobie powiedzieliśmy. Równie często co na problemy z nawierzchnią dróg mieszkańcy narzekają na stan ciągów pieszych, czy brak dróg rowerowych, podjazdów dla wózków itp. Gdynia to także duże problemy rewitalizacyjne dzielnic takich jak Chylonia, Grabówek czy Oksywie, gdzie mieszkańcy borykają się bardzo prozaicznymi ale jakże ważnymi problemami jak brak kanalizacji, odwodnienia gruntów, zapadające się budynki, zalania itd. Osobną kategorią są problemy związane z bezpieczeństwem i wnioski o montaż monitoringu. Coraz częściej pojawiają się także mieszkańcy zgłaszaliśmy uwagi natury ogólnej dotyczące wydatkowania środków z budżetu miasta na przedsięwzięcia wizerunkowe, na które wydawane są olbrzymie kwoty (Gdynia znajduje się w czołówce miast pod względem wydatków marketingowych). Niedopuszczalna dla mieszkańców jest sytuacja, gdy Miasto wydaje miliony na imprezy odbywające się głównie w Śródmieściu gdy jednocześnie brakuje pieniędzy na inwestycje w pozostałych dzielnicach (środki na inwestycje w bieżącym budżecie spadły względem ubiegłych lat).

A kwestia "klęski żywiołowej" jaką są dla Gdyni co ostrzejsze ulewy? Mam świadomość, iż ta sprzed kilku tygodni była wyjątkowo silna, ale sam wielokrotnie widziałem jak przy nie tak intensywnych opadach ulice zamieniają się w kanały, wybijają studzienki kanalizacyjne, choćby na ulicy Władysława IV. Gdynia ma problem z, mówiąc hasłowo, deszczem tak jak Gdańsk?

Daleko nam do problemów Gdańska i tutaj ponownie powrócę do problemów dzielnic znajdujących się na obrzeżach – to właśnie tam żywioły takie jak deszcz stanowią poważny problem ze względu na braki infrastrukturalne. To tam powstają po ulewie prawdziwe rzeki i zalewane są piwnice domów.

Na sam koniec kwestia bodaj najbardziej kontrowersyjna. Muzeum Emigracji. Wart miliony projekt, który okazał się skarbonką bez dna i który mimo to nie przynosi Gdyni ani zysków, ani też nie stał się jakimś newralgicznym punktem na turystycznej mapie miasta (mimo usilnych starań władz). Może więc, będę radykalny, lepiej dobić ten projekt niż go rewitalizować? Skoro Muzeum Emigracji nie wypaliło może warto zmienić profil na coś co bardziej kojarzy się z Gdynią? Muzeum modernizmu?

"To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!". A na poważnie: z ME jest problem miasto inwestuje w przedsięwzięcie kolejne miliony, rozszerzana jest kadra kierownicza, a tymczasem do dnia dzisiejszego nie udało się ukończyć makiety Batorego znajdującej się wewnątrz. Władze Gdyni nie boją się odważnych przedsięwzięć za pieniądze podatników, począwszy od niedziałającego lotniska w Kosakowie, przez otwarte, a nieukończone Muzeum Emigracji po Infobox, w którym miały odbywać się spotkania z potencjalnymi inwestorami, a dziś można napić się piwa i organizowane są wyłożenia projektów planów zagospodarowania przestrzennego. Ale czego można oczekiwać od władz miasta, które obiecały mieszkańcom punkt widokowy na najwyższym budynku w mieście, a nie potrafiły wpisać takiego wymagania do umów z inwestorem. Ironizuję, ale mówię to aby dać czytelnikom do zrozumienia jak bardzo kreowany w mediach wizerunek naszego miasta kontrastuje z rzeczywistością. Muzeum modernizmu? Podpisuję się pod tym pomysłem i przedstawię propozycję urzędnikom. Niestety w Gdyni opozycję traktuje się jak zło konieczne więc nie obiecuję powodzenia koncepcji, ale to już temat na inną rozmowę...

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych