Cypryjski plan B – skok na OFE i przekazanie zobowiązań do cypryjskiego ZUS-u
A w Polsce Niedziela Palmowa w lodzie i chłodzie, a w mediach brak propagandy sukcesu jak to skutecznie udało nam się ochłodzić klimat.
Europejski Bank Centralny przesłał ultimatum do Cypru w którym zagroził odcięciem płynności dla cypryjskiego systemu finansowego, o ile do dzisiaj „nie zostanie wdrożony plan UE/MFW, który może zapewnić wypłacalność przedmiotowych banków”. Podczas gdy rzeczywistą przyczyną problemów cypryjskich jest trwające latami wymuszanie na obywatelach tego kraju zobowiązania się do gwarantowania banków i ich zobowiązań, mimo iż są to instytucje prywatne, na które obywatele nie mają żadnego wpływu. Cała operacja odbywa się przy medialnym wyciszaniu decyzyjnej roli Niemiec, mimo że to minister Schauble wprost stwierdził gwarantowane depozyty są bezpieczne „jedynie o ile państwa są wypłacalne”, kosztem nagłaśniania antyrosyjskich informacji o tym jakoby ostatnia pralka u nich się zepsuła. Wprawdzie wg Moody’ego aktywa Rosji na Cyprze wynoszą €31 mld ale możliwe że są one celowo przeszacowane. Wydaje się że rozumieją to protestujący Grecy cypryjscy gdyż Financial Times artykuł Joshua Chaffin i Peter’a Spiegel’a „Eurozone ministers to meet as Cyprus considers new bank levy” ilustruje zdjęciem AFP transparentu z protestu pod wymownym tytułem „EUROPE IS FOR ITS PEOPLE NOT FOR GERMANY”. Zresztą cynizmem UE jest stałe odbieranie krajom członkowskim suwerenności nadzorczych nad instytucjami finansowymi i jednoczesnego żądania pokrywania strat tych instytucji przez kraje goszczące.
Władze Cypru nie są jedynymi których się zmusza do przyjmowania „pomocy”. Rząd Islandii także chciał przyjąć zagraniczną „pomoc”, dokapitalizować banki, znacjonalizować je i przenieść zadłużenie na podatników. Jednak Islandczycy zorganizowali w tej sprawie referendum i w głosowaniu odmówili spłacania długów wygenerowanych przez sektor bankowy. Dzięki tej decyzji gospodarka Islandii wyszła na prostą i powróciła na ścieżkę rozwoju i to samo powinni uczynić cypryjscy Grecy. Zwłaszcza że w ramach swojego ustawodawstwa przyjęli rozwiązania angielskie i w przypadku upadku banków w pierwszej kolejności wypłacane są depozyty do gwarantowanego poziomu €100 tyś. Niewątpliwie upadek banków będzie dla nich bolesny, w sytuacji kiedy około 45% cypryjskiego PKB jest wytwarzane w usługach finansowych, niemniej lepiej dla nich będzie znowu przekwalifikować na marynarzy, niż przez lata łudzić się że mając resztki euro powrócą na drogę pomyślności.
Już rok temu cypryjski parlament niepotrzebnie zadłużając podatników dokapitalizował sektor bankowego kwotą 2 mld euro. W efekcie obywatele z właścicieli banków stali się „właścicielami ich długów” których nie mają szans udźwignąć, w sytuacji kiedy długi banków są wielokrotnością PKB, a aktywa banków którym się pozwala na „kreatywną księgowość” mają przeszacowaną księgowość. Należy pamiętać że cały cypryjski system bankowy to 7-krotność PKB tego kraju. Przy czym depozyty to zaledwie połowa bilansu banków, gdzie depozyty Cypryjczyków stanowią €43 mld, a całość depozytów wynosi €68,4 mld.
Cypr już obecnie jest zadłużony na poziomie 87% PKB i miał osiągnąć poziom zadłużenia 106% w 2017 r. W planie pomocowym zakładano jego wzrost do poziomu 130% PKB i zgodnie z założeniami w 2020 r. miało spaść do poziomu 100%. Uratowanie banków bez opodatkowania depozytów spowodowałoby że pakiet „pomocy” osiągnąłby wielkość €17,5 mld, a więc wyniósłby około 100% cypryjskiego PKB. W przypadku zgody na upadek Laiki Bank (Cyprus Popular Bank-CPB) i Bank of Cyprus (BOCY) o ile depozyty do €100 tyś. byłyby wypłacone to inwestorzy ponieśliby straty na swoich inwestycjach w wysokości 30%-40%. Te dwa banki będące w najgorszej sytuacji pożyczyły w sumie €46 mld depozytów, a Bank of Cyprus dodatkowo był wsparty €10 mld przez Bank Centralny. Jak podaje ostatnio prezentowane dane z końca 2011 r. w tych obydwu bankach zaledwie 22% depozytów ma zapadalność powyżej trzech miesięcy więc w sytuacji ich otwarcia szybko zabraknie gotówki w kasie bez pomocy EBC. Smaku dodaje fakt że już w zeszłym tygodniu FSA w Wielkiej Brytanii ostrzegło oddział banku Cyprus Popular w Anglii przed jakimkolwiek przekazywaniem środków na Cypr. Cyprus Popular do wybuchu kryzysu wg Bloomberga zatrudniało 8500 tyś. pracowników w 439 oddziałach obsługujących 1,35 mln klientów nie tylko na Cyprze i w Anglii ale i w Grecji, Rosji, Ukrainie, Rumunii, Serbii i Malcie, a nawet w dalekich Chinach. Stan pseudostabilności trwał mimo iż w wyniku przeprowadzonej przez UE restrukturyzacji długu greckiego zanotowali €3,65 mln straty w 2011 r. i dodatkowo €1,56 mld w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku 2012.
Lansowany obecnie plan B poza wydzieleniem złego i dobrego banku, pozostawieniu Cypryjczykom zobowiązań złego banku, a sprywatyzowanie dobrego łącznie z nawet potencjalnymi bogactwami narodowymi, zakłada „skok” na pieniądze obywateli. W celu ratowania pieniędzy rozważa się przejęcie €2 mld aktywów funduszy emerytalnych i przerzucenie zobowiązań do tamtejszego ZUS-u – zupełnie jak w Polsce, z tą różnicą że ani Cypryjczycy ani jak podaje Financial Times kanclerz Angela Merkel (która udzieliła informacji na utajnionym posiedzeniu parlamentarzystom) nie dają się przekonać że to dobre rozwiązanie. Nikt obecnie nie wspomina o tym że w sytuacji kiedy w poprzednich latach władze wykupywały „zombi” banki, podwyższały „gwarancje” dla depozytów zachęcając do dalszego lokowania, środki i czas zużyto jedynie po to… aby co bardziej zorientowani mogli wytransferować swoje kapitały z wyspy. Jak podają dane EBC o ile pod koniec stycznia całość aktywów bankowych wynosiła 126,4 mld to przed kryzysem w 2007 r. 178 mld - dziesięciokrotność cypryjskiego PKB i od tamtego czasu zdołano wycofać z nich ponad €50 mld środków. Sytuacja Cypru i Islandii powinna stać się kolejną przestrogą dla Polski. Uodpornijmy się na poprawną politycznie wiedzę, a do władzy nie wybierajmy lansowanych przez media celebrytów, którzy już w przeszłości zasłynęli ze wspierania antypolskich rozwiązań.