Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Jest rząd lewicy społecznej!

Krzysztof Wołodźko

Krzysztof Wołodźko

Redaktor „Nowego Obywatela”, publicysta „Gazety Polskiej Codziennie”, członek zespołu „Pressji”.

  • Opublikowano: 4 kwietnia 2013, 15:53

    Aktualizacja: 5 kwietnia 2013, 12:13

  • Powiększ tekst

Redakcja „Nowego Obywatela” w aktualnym numerze pisma zaproponowała własny, prospołeczny „gabinet cieni”. Zaproszone do niego osoby określiły priorytety ministerstw, które zostały im powierzone. Wśród  ankietowanych znaleźli się prof. Ewa Leś, Janusz Szewczak, Janusz Wojciechowski.

Jak zauważa na wstępie redakcja „NO”: „W obiegu publicznym funkcjonował niegdyś bon mot mówiący, że zmieniają się partie u steru władzy, a i tak zawsze rządzi Leszek Balcerowicz. Od momentu rozpoczęcia transformacji ustrojowej mamy niemal nieprzerwaną dominację sił neoliberalnych. Sprawnie rozmontowują one wszystkie te funkcje i usługi państwa, które sprzyjają słabszym i mogłyby zmniejszać nierówności społeczne”. Dla tej przyczyny pismo stworzyło własny „gabinet cieni”. Kryterium doboru osób i sposobów na rozwiązanie problemów nękających Polskę wynika z perspektywy wspólnotowej, egalitarnej i prospołecznej.

Przyjrzyjmy się zatem niektórym ministerstwom i ich priorytetom. Ekonomista Janusz Szewczak otrzymał tekę ministra Skarbu Państwa i Finansów Publicznych. Najważniejsze cele jego urzędu? Zatkanie finansowego „dzbana”, z którego wyciekają licznymi dziurami pieniądze.  Drugi priorytet – zmiana systemu podatkowego. Tutaj istotne jest m.in. zwiększenie obciążenia podatkowego dla banków czy wielkich sieci handlowych, które mają ponad stumiliardowe obroty, a rzekomo osiągają zyski zaledwie kilku miliardów złotych i do budżetu płacą 700 mln zł podatku.

Szewczak mówi także o likwidacji ZUS w jego obecnej postaci. Co w zamian? Państwowy Bank Emerytalny. Polacy mieliby prawo wyboru: albo zostać przy prywatnych, zagranicznych OFE, albo przejść do tego banku, gdzie na zasadach konkurencyjnych inwestowano by pieniądze. Bank Emerytalny poprzez inwestycje na giełdzie mógłby również odzyskiwać wyprzedany majątek narodowy na rzecz polskich emerytów.

Z kolei polityk Janusz Wojciechowski objął Ministerstwo Wsparcia Rolnictwa i Wsi. Jego zdaniem należałoby przede wszystkim dążyć do zmiany stanowiska negocjacyjnego Polski w kwestii dopłat bezpośrednich  z Unii Europejskiej i żądać ich wyrównania do poziomu kwot przypadających rolnikom z innych krajów. Nasz kraj otrzymuje rocznie dopłaty bezpośrednie w wysokości ok. 3 mld euro, a żeby dorównać do średniego poziomu w UE, roczna pula powinna wynosić ok. 4 mld euro. Jak stwierdza Wojciechowski: „obecna dyskryminacja polskich rolników, wynikająca ze złych warunków akcesji do UE, nie może być utrzymywana po 2013 r., gdyż jest bezprawna, niezgodna z artykułami 18 ust. 2 i 40 ust. 2 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, z których to przepisów wprost wynika zakaz dyskryminowania rolników i producentów rolnych ze względu na ich przynależność państwową”.

Wedle ministra rolnictwa „prospołecznego gabinetu cieni” fundusze europejskie należy wydatkować przede wszystkim na rozwój gospodarstw ekologicznych, które mogą stać się napędem polskiego rolnictwa. Za taką wizją przemawiają atuty polskiej wsi:  wciąż niezniszczone chemią gleby, doskonałe warunki naturalne, wielki potencjał małych gospodarstw rodzinnych, zdolnych do produkcji ekologicznej.

Ważne jest także odbiurokratyzowanie rodzimego rolnictwa. W tym celu trzeba m.in. tak zmienić procedury w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, aby nie dochodziło do ścigania rolników za nieprawidłowości, które nie wynikają z ich winy. Wedla danych przytaczanych przez Wojciechowskiego w ostatnich czterech latach aż 8 tys. rolników zostało podanych do prokuratury za rzekome nadużycia we wnioskach o dopłaty unijne. Problemy wynikły jednak z nieścisłości powstałych wskutek niedokładności map geodezyjnych, nie zaś z winy rolników.

Prof. Ewa Leś, kierownik Zakładu Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, otrzymała Ministerstwo Polityki Prorodzinnej. Sytuacja jest trudna: w ciągu zaledwie ćwierćwiecza (1989–2012) Polska z kraju o wysokiej dynamice demograficznej stała się państwem o jednym z najniższych wskaźników dzietności w Europie. Przy tym udział wydatków na transfery pieniężne dla rodziny wynosi  u nas 0,7% PKB, zaś średnia unijna to 2,2% PKB.

Czy istnieje antidotum? Potrzebny jest model mieszany polityki rodzinnej, oparty na solidarności państwa i społeczeństwa. Nowa polityka społeczna w tym względzie powinna brać pod uwagę obowiązki państwa, pracodawców, organizacji obywatelskich, a także prawa i obowiązki rodzin. Potrzeba równocześnie głębokiej korekty dotychczasowej struktury redystrybucji dochodu narodowego. Polityki prorodzinna nie może być traktowana jako koszt, lecz jako inwestycja społeczna, ukierunkowana na rozwój nowoczesnej gospodarki (future oriented investment).

Stąd niezbędne są zarówno instrumenty finansowe, jak i społeczne. Z jednej strony zdecydowanej weryfikacji wymagają dziś, np. kryteria dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych. Dzisiaj są one zdecydowanie zaniżone w stosunku do kosztów utrzymania. Kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń rodzinnych winno stanowić minimalne wynagrodzenie. Z drugiej strony istnieje „ogromna luka usługowa w dostępie dzieci w wieku 3–5 lat do edukacji przedszkolnej. Tymczasem w 2010 r. polskie stowarzyszenia i fundacje prowadziły zaledwie 6,7% przedszkoli dla 4,1% dzieci. Dla porównania we Francji, w Niemczech i Wielkiej Brytanii liczba dzieci korzystających z przedszkoli prowadzonych przez świeckie i wyznaniowe organizacje społeczne wynosiła w latach 90. odpowiednio: 40%, 34% i 81%”. Stąd potrzeba choćby płatnego urlopu rodzicielskiego uzależnionego od stopnia ograniczenia pracy zawodowej rodzica oraz powszechnego system edukacji przedszkolnej dla dzieci, finansowanego ze środków publicznych.

„Gabinet cieni” jest oczywiście tylko propozycją środowiska lewicy społecznej na inną wizję Polski. Warto jednak zapoznać się z nią całościowo, żeby zrozumieć, że są w kraju osoby kompetentne, które dostrzegają potencjalną, pozytywną rolę państwa w kreowaniu zjawisk społeczno-gospodarczych.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych