Na jeden temat przy czwartku: Gospodarka według Margaret Thatcher część II
Zapraszam Państwa do kolejnego artykułu z interaktywnego cyklu. Wprawdzie pod każdym artykułem można zostawiać komentarze i wchodzić w dyskusję, jednak nie ma co liczyć na nic więcej, niż kulturalna wymiana zdań. My proponujemy Państwu konkurs, który promuje najciekawsze komentarze. Co czwartek pojawia się artykuł w cyklu "na jeden temat". Spośród komentarzy poniżej wybieramy najlepszy, który zostanie opublikowany jako samodzielny artykuł, lub którego autor będzie mógł rozwinąć swoją myśl i napisać autorski tekst, który opublikujemy na portalu. Oceny będzie dokonywać zespół redakcyjny bezstronny, obiektywny, do łapówek nieskory. Zachęcam Państwa do rzeczowej i kulturalnej dyskusji - w końcu niecodziennie można zostać dziennikarzem wGospodarce.pl!
W poprzednim tygodniu autorem najlepszego komentarza pod artykułem „Gospodarka według Margaret Thatcher część I” jest....(orkiestra tusz!) „Tzt”. TzT swoim komentarzem wygrywa publikację swoich myśli na portalu wgospodarce.pl. Prosimy o kontakt [email protected] w celu uzgodnienia szczegółów publikacji.
Na jeden temat przy czwartku: Gospodarka według Margaret Thatcher część II
Proponuję państwu kolejny artykuł o reformach Żelaznej Maggie. W zeszłym tygodniu rozmawialiśmy o służbie zdrowia, a dzisiaj będzie o prywatyzacji. Temat wielki - często słowem „prywatyzacja” opisywana jest cała polityka M. Postaram się przystępnie zobrazować jak to wyglądało krok po kroku w trzech najważniejszych firmach, a później zapraszam do dyskusji.
British Petroleum
Czyli słynne BP. To samo, któremu wylała się ropa do jakiejś zatoki, przez co ekoterroryści mieli co robić przez ostatnie parę lat oraz dokładnie to, gdzie można kupić benzynę typu ultimate. W listopadzie 1979 rząd brytyjski sprzedał 80 milionów akcji, co wynosiło ok 5% będących wówczas w posiadaniu państwa. Pomimo skromnie wyglądającej liczby był to krok milowy, przynajmniej psychologicznie, ponieważ właśnie wtedy rząd utracił pakiet większościowy- z 51% na 46%. Od tej pory państwo (przynajmniej w teorii) nie mogło podejmować samodzielnie strategicznych decyzji w BP. Nie było to oczywiście tak proste, ponieważ rząd nadal posiadał najwięcej akcji jako pojedynczy akcjonariusz, więc w rzeczywistości bardzo łatwo przychodziło mu ustawianie wszystkiego po swojemu. W październiku 1987 nastąpiła kolejna wyprzedaż, tym razem bardziej znacząca- wkład państwa od teraz wynosił 31%, co i tak nadal było najwięcej spośród pojedynczych inwestorów, jednak już znacznie łatwiej było zawiązać koalicje pozostałym shareholderom. Uważam za bardzo dobry krok oddanie w prywatne ręce British Petroleum jak i każdej innej firmy należącej do państwa. Za błąd uznaję jedynie zbyt małą skalę prywatyzacji BP. Jeśli państwo chciałoby mieć swoje korzyści majątkowe (oprócz podatków) powinno zostawić sobie minimalny pakiet akcji, pozwalający na bierne korzystanie z zarobku spółki, żeby przypadkiem nie mieć na nie zbyt dużego wpływu i czegoś nie zepsuć, co zawsze następuje, ponieważ rząd nie nadaje się do prowadzenia firmy. Ma inne zadania w przyrodzie.
British Telecom
W przypadku tego przedsiębiorstwa głównym problemem był fakt, że za usługi BT odpowiedzialna była... brytyjska poczta. Relikt XIX wieczny, chyba tylko związki zawodowe mogły mieć pomysł, aby taki stan utrzymywać pod koniec XX wieku. Po rozdzieleniu powstały dwie osobne spółki- Post Office Ltd. i British Telecom. Był to pierwszy krok, jaki trzeba było podjąć, aby doprowadzić do jakiejkolwiek prywatyzacji telefonii na wyspach. Świadkowie zeznają, że ten rozdział nie zmienił zupełnie nic. Nadal było dramatycznie źle - na podłączenie telefonu czekało się kilka miesięcy, a model aparatu można było sobie „wybrać” spośród jednego, jaki aktualnie oferowała poczta. Jeśli się coś zepsuło należało wezwać niezależnego fachowca, bo niemożliwym było, aby dożyć momentu, kiedy poczta wyśle kogoś do naprawy. Jedyne, co się zupełnie nie liczyło w tej spółce, to klient. Ale cóż ja tutaj będę się produkować, kiedy wystarczy powiedzieć „telekomunikacja polska”, tylko, że na wyspach. Kolejnym po rozdzieleniu krokiem do prywatyzacji, było uchylenie drzwi rynkowi. Mianowicie można było ubiegać się o licencję na bycie dostawcą dodatkowych usług lub aparatów telefonicznych dla BT. Opublikowano standard, który określał jakie wymagania techniczne musi spełniać aparat, aby mógł być kompatybilny z możliwościami Telecomu. To właśnie wtedy zaistniały na rynku współcześni giganci min. Cable& Wireless (obecny właściciel Vodafone). W lipcu 1982 roku rząd w końcu oficjalnie przyznał się do swoich niecnych planów sprywatyzowania BT. W listopadzie 1984 ponad połowa akcji była już u prywatnych inwestorów. W tym roku powstał też specjalny akt otwierający rynek usług telekomunikacyjnych w zupełności- już nie tylko dla dostawców, lecz także dla nowych providerów. Na tym jednak nie skończono „wyprzedawania majątku państwowego”. Ostatecznie prywatyzacja zakończyła się w 1991, kiedy państwo pozostało z 21,8% wkładem w brytyjską telekomunikację. Oznaczało to zakończenie monopolu BT. Podobno była to największa emisja akcji na świecie, w tamtym czasie.
British Gas
Historia prywatyzacji tego przedsiębiorstwa mieści się w Gas Act 1986. 8 grudnia 1986 pierwsze akcje BG wpłynęły na londyńską giełdę papierów wartościowych. Wcześniej rozpoczęto przygotowania obejmujące min. podzielenie gazowni na 5 spółek (zupełnie jak w PKP, co trzy godziny):
- krajowy dostawca gazu (Public Gas Supply)
- dostawca B2B (Business Supply)
- transport i przechowywanie (Transco)
- serwis i podłączanie instalacji (Services)
- dział sprzedaży detalicznej (Energy Centres)
Miało to oczywiście na celu lepszą organizację poprzez podział obowiązków między 5 różnych zarządów. Rządowi M. zależało, aby akcjonariuszy przedsiębiorstwa było jak najwięcej i aby byli indywidualnymi inwestorami. Dlatego ważnym elementem tej prywatyzacji była kampania reklamowa zachęcająca „lud” do kupowania akcji: https://www.youtube.com/watch?v=nedVpG-GjkE . Akt z 1986 obejmował również program prowadzący do otwarcia rynku na usługi dostaw gazu w 1996. Powołany został urząd nadzorujący branżę gazowniczą „Office of Gas Supply” (później przemianowany na Office of Gas and Electricity Markets), który miał na celu kontrolę rynku po to, aby konsument nie został nagle odcięty od źródła ogrzewania. Dziś firma oprócz dostawy gazu do przedsiębiorstw i klientów indywidualnych zajmuje się obsługą bojlerów i centralnego ogrzewania, świadczy usługi hydrauliczne, zaopatruje w panele słoneczne oraz wysokiej technologii urządzenia gospodarstwa domowego.
Osiągnięcia M i jej rządów w dziedzinie prywatyzacji można określić „nie było łatwo, ale się opłaciło”. Prywatyzowane były nie tylko molochy państwowe, ale także mieszkania socjalne. Za jej rządów ponad 350 000 mieszkań należących do państwa zostało sprzedane prywatnym inwestorom. Każdy przejaw „wyprzedaży majątku państwowego” jest dobry, ponieważ rolą państwa nie jest prowadzenie przedsiębiorstw, czy posiadanie mieszkań. Państwo powinno zapewniać nam bezpieczeństwo, dostęp do informacji, odpowiednio reprezentować nas na arenie międzynarodowej i kilku innych, a nie zajmować się „zapewnianiem” dostępu do najczęściej drogiej, nic nie wartej usługi. Prywatne zawsze będzie lepsze.
A państwo, co sądzą na ten temat? Zapraszam do dyskusji.