Opinie

Na jeden temat przy czwartku: Prohibicja to fikcja?

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 4 kwietnia 2013, 09:50

    Aktualizacja: 4 kwietnia 2013, 09:51

  • Powiększ tekst

Zapraszam Państwa do kolejnego artykułu z interaktywnego cyklu. Wprawdzie pod każdym artykułem można zostawiać komentarze i wchodzić w dyskusję, jednak nie ma co liczyć na nic więcej, niż kulturalna wymiana zdań. My proponujemy Państwu konkurs, który  promuje najciekawsze komentarze. Co czwartek pojawia się artykuł w cyklu "na jeden temat". Spośród komentarzy poniżej wybieramy najlepszy, który zostanie opublikowany jako samodzielny artykuł, lub którego autor będzie mógł rozwinąć swoją myśl i napisać autorski tekst, który opublikujemy na portalu. Oceny będzie dokonywać zespół redakcyjny bezstronny, obiektywny, do łapówek nieskory. Zachęcam Państwa do rzeczowej i kulturalnej dyskusji - w końcu niecodziennie można zostać dziennikarzem wGospodarce.pl!

W poprzednim tygodniu autorem najlepszego komentarza pod artykułem „Zlikwidować umowy śmieciowe?” jest....(orkiestra tusz!) " backtogame".Komentarzem z dnia 28 marca 2013 11:40 wygrywa publikację swoich myśli na portalu wgospodarce.pl. Prosimy o kontakt  [email protected] w celu uzgodnienia szczegółów publikacji.

 

Na jeden temat przy czwartku: Prohibicja to fikcja?

Minął pierwszy kwartał 2013 roku. W gopodarce działo się wiele, a więc media przygotowały nam tuzin tematów zastępczych, po to tylko, aby nie mówić o pieniądzach. Jednym z takich tematów była “zabójcza” marihuana, która “zabiła” jakiegoś nastolatka. Matka nieżyjącego chłopaka biegała po programach telewizyjnych ze łzą w oku i opowieściami co najmniej dziwnymi, a cała opinia publiczna zamiast na OFE i bankrutującą Europę zerkała na “wojnę z narkotykami” w wydaniu znanych publicystów.

Walka z marihuaną (bo inne narkotyki w Polsce nie istnieją, a jak sobie to powtórzymy jeszcze 10 razy, to ich liczba będzie ujemna) polega na demonizacji zjawiska. Ciężko powiedzieć, że kogoś wykończyło 10 jointów, ponieważ marihuana jest w zasadzie nie do przedawkowania, dlatego można wynaleźć samobójcę, który miał 3 gramy w kieszeni i powiedzieć “trawka zabija”. Wtedy wystarczy zaostrzyć przepisy “antynarkotykowe” (a raczej prodealerskie i propolicyjne), a problem sam zniknie. Przy okazji nie trzeba wspominać o depresji młodzieńczej, czy innych chorobach, albo profilaktyce. Nie trzeba przekazywać rzetelnej wiedzy, od której ktoś mógłby, nie daj Boże, zmądrzeć.

Komu służy prohibicja? Dealerom i policjantom. Politykom i urzędnikom. Dealerom w sposób oczywisty - cena “prohibicyjna” jest o wiele wyższa niż w warunkach, kiedy towar nie jest zakazany. A policjantom? W Polsce ktoś wymyślił, że dla policjanta najważniejsza jest statystyka. W planie ma złapać x przestępców dziennie i już. Nieważne, czy pada deszcz i przestępcy siedzą w kapciach pod telewizorem, czy jest niedziela i modlą się w kościołach. Statystki nie oszukasz, nie ma zmiłuj. Z racji tego w Polsce za przechodzenie na czerwonym świetle grozi mandat, za picie alkoholu w parku też, a za posiadanie 3 gramów marihuany kilka lat więzienia (najczęściej w zawieszeniu). W praktyce wygląda to tak, że osobnik, który nie robi nic złego społeczeństwu (a przynajmniej nic gorszego niż picie alkoholu) jest traktowany o wiele gorzej niż złodziej telefonów komórkowych i gorzej niż chuligan, który niszczy mienie publiczne, czy prywatne. A dla policji jest to łatwy łup do statystyki, a czasem nawet i do telewizji funkcjonariusza wezmą za dzielną walkę z narkotykami.

Demonizowanie narkotyków sprowadza je do podziemia i ekonomicznego i “życiowego”. Udajemy, że marihuana nie istnieje, więc nie odprowadza się od niej podatków, normalnych ludzi wsadzamy do więzień, a później ich tam utrzymujemy. Nie ma dostępu do wiedzy na temat uzależnień, ponieważ udajemy, że narkotyki nie istnieją i tylko “margines” ma z nimi styczność.

W praktyce jest tak, że są prawie tak samo łatwo dostępne jak alkohol i papierosy. Nikt nie ma kontroli nad kartelami narkotykowymi, a ludzi mami się wsadzaniem do więzień posiadaczy.

Cały “aparat” łapania dealerów składa się z ogromnej ilości urzędników. Od policjantów i służb celnych po prokuraturę, sądy i więziennictwo. Łapie się na potęgę drobnych dealerów, których za moment zastępują następni. Zamyka się w ten sposób usta opinii publicznej, a prawdziwy problem to “góra”, czyli ludzie sterujący całym układem, logistyką, dystrybucją. To oni najbardziej bogacą się na prohibicji, ponieważ są poza prawem, nie ma nad nimi żadnej kontroli, a osoby sięgające po narkotyki często nie mają pojęcia o skutkach. Ciężko jest “walczyć” z problemem, kiedy udaje się, że wcale nie istnieje. Wygodnie jest być urzędnikiem, mieć posadę i udawać rozpracowywanie problemu za pomocą łapania chłopaczków z 2 gramami, albo szkolnego dealera. Tej sytuacji nikt nie chce rozwiązać, bo jest zwyczajnie wygodna. Szkoda tylko, że naszym kosztem.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.