Facebook będzie się tłumaczył
Mark Zuckerberg będzie dzisiaj zeznawał przed senacką Komisją Sądownictwa i Handlu a w środę przed Komitetem Energetyczno-Handlowym Izby. Inwestorzy chcą jego głowy, akcje w ciągu miesiąca spadły prawie 15 proc., a zaufanie do firmy topnieje w tempie pojawiających się co chwila informacji o wyczynach Cambridge Analytica.
Wyciek informacji o 87 milionach użytkowników Facebooka będzie miał poważne konsekwencje nie tylko dla notowań firmy Zuckerberga. Senatorów niespecjalnie będą interesowały losy giganta z Menlo Park, a nawet miliardowe straty, jakie ponieśli jego inwestorzy. Facebook, choć potężny i przynoszący krociowe zyski (ponad 2 mld użytkowników na całym świecie), nie ma tak fundamentalnego znaczenia dla stabilności USA jak duże banki. System finansowy Ameryki nie zawali się z powodu Facebooka.
To, co natomiast może poważnie ucierpieć w wyniku jego błędu (do którego Zuckerberg sam się przyznał), to świat mediów społecznościowych, a dokładniej – spadek zaufania do idei powszechnej, nieograniczonej komunikacji. Fakt, że wiedzę o ich uczestnikach można posiąść i wykorzystać na wiele sposobów, była prawie powszechna. Ale że można zrobić to na tak wielką skalę, jak Cambridge Analytica? I wykorzystać ją do kreowania polityki? Do stymulowania zachowań konsumenckich, proszę bardzo? Ale nie polityki?!
Media społecznościowe pokazały swoje mroczne oblicze. Spece od komunikacji wiedzieli, że ono istnieje, stąd zabiegi Unii Europejskiej, by w jakiś sposób opanować ten żywioł. To, że może być on groźny, i że zostanie niewłaściwie wykorzystany, było tylko kwestią czasu. Ponadnarodowe, wielkie koncerny, komunikujące się z całym światem, mogą przekazywać dowolne, niczym nieograniczone treści, a zarazem być źródłem bezcennej wiedzy o uczestnikach międzynarodowej społeczności.
Trudno przypuszczać, by kłopoty Facebooka zakończyły się nagłym upadkiem firmy, ponieważ jej globalny biznes nadal ma liczne rzesze fanów i mocno zdeterminowane grupy inwestorów. Jednak lawina już ruszyła, i prawdopodobnie za chwilę Facebookowi przyjdzie działać w bardziej uregulowanym świecie. Nie na darmo senackie komisje będą przepytywały Zuckerberga przez dwa dni.
Raczej nie odpuszczą mu już ani Stany Zjednoczone, ani Europa, której Zuckerberg dał znakomity powód do tego, by Facebooka wziąć w cugle. Gdyby dane o użytkownikach trafiły do producentów soków, pasty do zębów czy słonych przekąsek, pewno nic wielkiego by się nie stało. Ale wykorzystanie ich na użytek polityki to za dużo.
Czy przeprosiny Zuckerberga, które ma wygłosić przed Senatem, cokolwiek zmienią? Szef Facebooka już zapewnił, że zainicjuje badania nad wpływem mediów społecznościowych na demokrację i na wybory, ograniczy liczbę informacji przekazywanych brokerom, usprawni ustawienia prywatności. To może być jednak za mało, by wrócić do stanu sprzed katastrofy.