Opinie

Jacek V. Rostowski jeszcze jako minister finansów w 2012 roku 'wyjaśnia' z trybuny sejmowej aferę Amber Gold / autor: fot. Fratria
Jacek V. Rostowski jeszcze jako minister finansów w 2012 roku 'wyjaśnia' z trybuny sejmowej aferę Amber Gold / autor: fot. Fratria

GAZETA BANKOWA: Sztukmistrz z Londynu znów nadaje

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 14 czerwca 2018, 22:56

    Aktualizacja: 14 czerwca 2018, 22:56

  • Powiększ tekst

Za młodu palił w Anglii „trawkę”, na starość wziął się za polskie finanse publiczne. Zapowiadał, że deficyt sektora finansów publicznych za rządów PiS będzie wynosić ponad 4 proc. PKB, a w 2017 r. deficyt wyniósł 1,5 proc. PKB. Szydził, że na realizację programu wyborczego rządu PiS „piniędzy nie ma i nie będzie”. Program Rodzina 500+ nazywa „500 minus”. Lamentował, że inwestorzy zagraniczni uciekną z Polski w obawie o „stan praworządności” i „zawłaszczenie Trybunału Konstytucyjnego”, tymczasem pula inwestycji wzrosła o 11 mld dol. Oto były minister finansów i prominent Platformy – Jacek Vincent Rostowski mistrz kreatywnej księgowości i specjalista od wciskania ciemnoty.

Na przykład w ostatnich dniach głosi z miedzianym czołem, że to rząd PO-PSL i on osobiście uszczelnili system podatkowy, zlikwidowali w dużej mierze lukę VAT i podjęli walkę z nielegalnym hazardem. Ile trzeba mieć tupetu, pychy i samozakłamania, żeby atakować, krytykować i pouczać polski rząd w sytuacji, gdy samemu powinno się odpowiadać nie tylko przed komisją śledczą (co zresztą już wkrótce nastąpi), ale i przed Trybunałem Stanu, za to co uczyniło się Polsce, Polakom, gdy się miało rozstrzygający wpływ na finanse publiczne.

To przecież Jacek Rostowski jako minister finansów dał się poznać jako specjalista od realnego powiększania polskiego długu. Zadłużył Polskę i Polaków na blisko 400 mld zł, czyli na niewiele mniej niż wszyscy poprzedni ministrowie finansów przez 28 lat – praktycznie dobijając do kwoty 1 bln zł długu publicznego, wliczając w to 150 mld zł ze „skoku” na OFE. Nazwano go „Sztukmistrzem z Londynu” z racji umiejętności manipulacji i sztucznego zaniżania zadłużenia. Opracował kilka chwytów, np. udzielanie tzw. pożyczek dla FUS, które były de facto dotacjami na dziesiątki miliardów złotych, a których nie zaliczano do długu Skarbu Państwa. Aprobował wykorzystywanie tzw. swapów walutowych do manipulowania wielkością polskiego długu, zwłaszcza pod koniec roku. Za jego czasów budżet zadłużał się w Krajowym Funduszu Drogowym, również na dziesiątki miliardów, których też nie zaliczano do długu publicznego. To przecież minister, który wielokrotnie mylił się w sprawie wskaźników gospodarczych i musiał nowelizować własny budżet i chodziło o co najmniej 24 mld zł dodatkowej dziury budżetowej. To finansowy „Huragan Vincent” zadłużał nas też na potęgę w walutach obcych, emitując na gigantyczną skalę euroobligacje, jak i obligacje w dolarach, frankach, a nawet w jenach. Dług zagraniczny pod koniec rządów PO-PSL wzrósł do blisko 340 mld dol. i dopiero obecny rząd pomalutku zaczyna go obniżać. Rostowski nie podjął skutecznych działań przeciwko działaniom spekulacyjnym prowadzonym przez bank Goldman Sachs na polskim złotym oraz w kwestii oszukańczych i toksycznych tzw. opcji walutowych dla przedsiębiorstw (20–40 mld zł). To były minister finansów jest współodpowiedzialny za opóźnienie wprowadzenia w Polsce dyrektywy unijnej MIFID, co naraziło Polaków na ogromne straty i koszty finansowe (tzw. kredyty frankowe ok. 110 mld zł, polisolokaty ok. 50 mld zł).

To za jego urzędowania dochody podatkowe, zwłaszcza z VAT zaczęły spadać, a fikcyjne faktury gwałtownie rosnąć. Niesłychany rabunek dochodów podatkowych państwa właśnie za rządów Rostowskiego stał się faktem. I to nie były już karuzele VAT-owskie, ale całe lunaparki i Disneylandy oszustw i wyłudzeń.

Rostowski to jeden z najgorszych ministrów finansów po 1989 r. – niekompetentny, agresywny politycznie, słabo zorientowany w polskiej rzeczywistości, skrajnie arogancki i zadufany w sobie. Nic też dziwnego, że nawet rząd PO-PSL i premier Ewa Kopacz odwołali go w końcu z pełnionych funkcji, tyle tylko, że zdecydowanie za późno.

Teraz zamiast skorzystać z okazji, by siedzieć cicho i nie przypominać opinii publicznej o swych wyczynach w sferze finansów publicznych, znów atakuje, poucza, obraża. Gdyby jednak przyjąć optykę i rozumowanie byłego ministra finansów i jego politycznych przyjaciół z PO, to z mafią reprywatyzacyjną najskuteczniej walczyła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, Rostowski z Jackiem Kapicą najlepiej uszczelniali pobór VAT, a ministrowie Jan Bury z PSL i Stanisław Gawłowski z PO najlepiej walczyli z korupcją.

Janusz Szewczak, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych

Więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych