Opinie

Rosja sankcje wytrzyma, ale czy uniknie problemów?

Marek Budzisz

Marek Budzisz

analityk, publicysta tygodnika "Sieci" i "Gazety Bankowej", znawca Rosji

  • Opublikowano: 19 sierpnia 2018, 09:30

    Aktualizacja: 20 sierpnia 2018, 11:29

  • 6
  • Powiększ tekst

W piątek (17.08) agencja ratingowa Fitch utrzymała swe wcześniejsze oceny stanu i perspektyw rosyjskiej gospodarki. Nie jest on, co prawda wysoki, na poziomie BBB-, czyli jedno „oczko” powyżej poziomu śmieciowego, ale decyzja ta, zwłaszcza w obliczu zawirowań na światowych rynkach walutowych jest symptomatyczna.

Nie zmieniły jej nawet zapowiedzi zaostrzenia amerykańskich sankcji oraz objęcia nimi inwestycji w rosyjskie rządowe papiery skarbowe.

Ocena została utrzymana na niezmienionym poziomie, głównie z tego względu, że na Zachodzie postrzega się sytuację w Rosji, jako generalnie stabilną, a politykę rządu, jako z punktu widzenia zagranicznych inwestorów, korzystną. Czy jest ona korzystna dla perspektyw gospodarki to inna sprawa, bo ten sam Fitch właśnie obniżył własne prognozy przyszłorocznego wzrostu rosyjskiego PKB do poziomu 1,5 %. Rosyjski minister finansów Siulianow, komentując decyzję Agencji, powiedział, że jest ona wynikiem oceny wrażliwości gospodarki rosyjskiej na zewnętrzne czynniki. Jako, że wpływ ten nie jest wielki, to i nie było powodów obniżenia ratingu.

Oczywiście nie oznacza to, że zachwiania na rynku walutowym i zapowiedzi sankcji nie wpłynęły na rosyjskie rynki. Na tamtejszej giełdzie rządowe obligacje staniały o kolejne 0,3 punktu i jest to już 12-ty, kolejny dzień spadków. Obecnie ich kurs jest na poziomie najniższym od lutego. Poprzednio tak długi cykl przeceny (13 sesji) odnotowano w marcu 2013 roku. 10-cio i 15-letnie obligacje skarbowe staniały od początku roku o 10 %, zaś cena obligacji 9-letnich spadła do poziomu 98,6 % nominału. Z punktu widzenia kosztów ich obsługi, to w efekcie ostatnich trendów wzrosły one o 1 %. Wszystko to jednak nie znaczy, że rosyjskie Ministerstwo Finansów staje wobec poważnych wyzwań. Analitycy szacują, że nawet gdyby zachodni inwestorzy, w efekcie sankcji, sprzedali wszystkie papiery skarbowe rosyjskiego rządu, które znajdują się w ich portfelach, to i tak, Rosji nie grozi z tego tytułu poważniejszy kryzys.

W ostatnim raporcie przygotowanym przez renomowaną rosyjską agencję ratingowa Akra szacuje się, że inwestorzy amerykańscy posiadają obecnie ok. 8 % rosyjskich obligacji skarbowych i w razie ogłoszenia nowej fali sankcji pozbędą się tych papierów i nie będą kupować nowych emisji. Najprawdopodobniej podobnie zachowa się norweski rządowy fundusz emerytalny GPF, w którego portfelu znajduje się 1,4 % wyemitowanych rządowych rosyjskich papierów skarbowych. Już wcześniej zarządzający informowali, że chcą się wycofać z inwestycji, których poziom ryzyka związany jest z czynnikami labilnymi, takimi jak cena ropy naftowej.

Jednak, jak argumentują rosyjscy analitycy, wyprzedaż 10 % rosyjskiego długu i odpowiednie zmniejszenie się popytu nie spowoduje ruchów tektonicznych i nie ograniczy w dłuższej perspektywie zdolności rosyjskiego budżetu do zaciągania kredytów. Z kilku powodów. Po pierwsze, inwestorzy już zaczęli wycofywać się z Rosji. Od początku roku ich udział w rosyjskich papierach skarbowych zmniejszył się o 5,4 % (383,3 mld rubli). Nie spowodowało to jednak żadnych katastrofalnych następstw, co wskazuje na względną odporność rosyjskie systemu finansowego na zewnętrzne szoki. Po drugie, opublikowane ostatnio dane rosyjskiego Banku Centralnego skłaniają do sądu, że jakkolwiek mamy do czynienia z odpływem inwestorów, którzy pozbywają się rosyjskich papierów skarbowych, bo od marca ich udział zmniejszył się o 20 %, to jednak patrząc na wielkości bezwzględne obraz ulega pewnym, dość znaczącym, korektom. Otóż po aneksji Krymu Zachód masowo zamykał rosyjskie inwestycje, w efekcie, ich poziom osiągnął najniższy punkt – 0,8 – 0,9 mld dolarów w 2015 roku.

Ale w ciągu trzech następnych lat rosyjski budżet skutecznie plasował emisje swych papierów wartościowych i latem ubiegłego roku zachodni inwestorzy mieli 2,2 – 2,3 mld dolarów rosyjskiego długu państwowego. Zmniejszenie zaangażowania o 20 % oznacza, że i tak jest ono dużo wyższe niźli przed trzema laty. Gdyby na całą sprawę patrzeć z punktu widzenia rosyjskich euroobligacji, to w ogóle nie można mówić o odpływie zagranicznych inwestorów z rosyjskiego rynku. Od kwietnia 2015 zawsze mieli w swych portfelach ponad 50 % emisji rosyjskich państwowych euroobligacji i wskaźnik ten nie zmienił się do dzisiaj (obecnie 57 %). Zmniejszyły się jednak i to znacznie wielkości bezwzględne – o ile trzy lata temu w rękach nierezydentów znajdowały się euroobligacje o wartości (w przeliczeniu) 20 mld dolarów, to latem ubiegłego roku było to 4 mld, a obecnie 7 mld, można, zatem wręcz mówić o wzroście inwestycji. A zatem jeśli w 2015 roku w obliczu spadających cen ropy naftowej i przekraczającego 5 % deficytu budżetowego rosyjski system finansów publicznych nie załamał się, to obecnie, kiedy ropa jest droga a budżet ma nadwyżkę, trudno prognozować, że nawet całkowite wycofanie się inwestorów z Zachodu z rosyjskiego rynku spowoduję tąpnięcie. Czy to oznacza, że w dłuższej perspektywie rosyjska gospodarka jest stabilna i bezpieczna? Oczywiście, że nie. Finanse publiczne, póki, co, dysponując nadwyżką ze sprzedaży ropy naftowej radzą sobie dobrze. Zupełnie inna sytuacja jest w rosyjskim systemie bankowym. Ten sam Fitch opublikował w ubiegłym tygodniu raport, w którym przeczytać można, iż gdyby rosyjski bank centralny stosował podobne jak w państwach wysokorozwiniętych standardy oceny, jakości portfela kredytowego 20 największych rosyjskich banków, to poziom kredytów uznawanych za zagrożone musiałby wzrosnąć dwukrotnie – z obecnych 5,3 % do 11 %. Przy czym w niektórych największych bankach państwowych relacja kredytów zagrożonych do kapitału już dawno przekroczyła poziomy uznawane za akceptowalne – w Sbierbanku jest to 64 %, w WTB – 95 %. Wygląda na to, że relatywnie stabilne rosyjskie finanse publiczne nie dają gwarancji uniknięcia istotnych problemów systemowych w przyszłości, jednak Rosja presję polityczną (sankcje) jest z pewnością w stanie wytrzymać.

Powiązane tematy

Komentarze