Bezbronny jak Polak
Projekt rozporządzenia w sprawie czasowego zakazu noszenia broni w Warszawie 11 listopada wywołał spore emocje w środowisku strzeleckim, dopiero co debatującym nad pomorskim przypadkiem prokuratora, który bronił swego mienia przy pomocy broni palnej. Trzeba przyznać, że debata wokół broni palnej znowu jest gorąca, lecz w przekazie publicznym powielane są raczej stereotypy niż prawdziwy obraz posiadacza broni.
Przypomnijmy - kilka dni temu w Gdańsku dwóch mężczyzn miało naruszyć mir domowy prokuratora wojskowego. Ten obawiając się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny użył broni, niegroźnie raniąc mężczyzn. Pierwsze przekazy były dość alarmistyczne i, niestety, przeinaczały obraz sytuacji, przedstawiając prokuratora nieomal jako mordercę, który targnął się na życie niewinnych osób. Krzykliwe nagłówki i clickbaitowe tytuły zdawały się wskazywać jednoznacznie - bandyta oddał strzały do niewinnych ludzi, którzy cudem tylko przeżyli. Należało wykazać się wielkimi pokładami dobrej woli i cierpliwości by przekopać się przez alarmistyczny przekaz i poznać prawdę o wydarzeniach.
CZYTAJ TEŻ: Więcej broni w rękach Polaków - nadchodzi czas krwawych strzelanin
Jednak to właśnie opis tego wydarzenia w większości mediów realnie pokazuje wciąż pokutujące wobec strzelców i posiadaczy broni podejście - ten kto ma legalnie nabytą broń staje się potworem, bandytą, niemal mordercą, którego jeszcze nie schwytano. Widać to szczególnie wokół rozmowy o wspomnianym rozporządzeniu MSWiA na 11 listopada - temperatura dyskusji sprawia, iż można by pomyśleć, że Polska to jakiś Dziki Zachód, zaś posiadacze broni tylko czekają na Święto Niepodległości by na ulicach dokonywać masakr.
Tymczasem prawda jest skrajnie inna. Ten kto zdobył pozwolenie na broń nie jest bandytą i mordercą lecz właśnie - wzorcowym, praworządnym obywatelem. Każdy kto starał się w naszym kraju o zezwolenie wie jak niewdzięczne i kłopotliwe są to procedury i jak ciężko jest uzyskać pozwolenie na broń, czy to kolekcjonersko, sportowo czy też do obrony osobistej. Tymczasem statystyki policji pokazują od lat wyraźnie - przestępstwa z użyciem legalnie posiadanej broni są tak nieliczne, że realnie - nieistniejące w statystykach! Z kolei głośne medialnie przypadki użycia broni praktycznie zawsze dotyczą obrony własnej lub (bardzo sporadycznie) wypadków.
CZYTAJ TEŻ: Będzie trudniej o broń w USA
Nie jest też tak, iż Polacy są dziczą, która, jeśli dać jej broń, zacznie się masowo mordować na ulicach. Pamiętajmy wszak, iż w rękach obywateli Polski, według różnych danych, znajduje się ok. 150 tys. sztuk broni czarnoprochowej - dostępnej bez zezwolenia a, zapewniam, niemal równie zabójczej jak współczesny oręż. Mimo to jakoś ulice nie przypominają Tombstone a kłótnie drogowe nie kończą się pojedynkami rewolwerowców.
Nie twierdzę, iż należy zliberalizować podejście (choć niewątpliwie przy obecnej, zaognionej sytuacji międzynarodowej warto to rozważyć) lecz powinniśmy dbać o to by wizerunek posiadacza broni uległ zmianie. Wizja bandyty i potencjalnego mordercy jest dla tych wzorcowo praworządnych obywateli po prostu obraźliwa i krzywdząca.