Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Kto rozkłada Stocznię Gdańską?

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 29 września 2013, 13:00

  • Powiększ tekst

Los Stoczni Gdańskiej zawisł na włosku, ponownie znalazła się na krawędzi bankructwa. To przez mętny spór, z którego od wielu miesięcy nie umie znaleźć wyjścia dwóch głównych właścicieli firmy.

Stocznia Gdańsk w 75 proc. kontrolowana jest przez ukraińskich biznesmenów Siergieja Tarutę, Witalija Hajduka i Olega Mkrcztana - za pośrednictwem spółki Gdańsk Shipyard Group. Pozostałe 25 proc. akcji należy do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Strona ukraińska twierdzi, że pierwotny plan prywatyzacyjny przewidywał, że Ukraińcy zasilą stocznię 300 mln zł, a ARP da 150 mln zł na uregulowanie starych długów. Dlaczego państwo miałoby się na to zgodzić? Bo rozwijająca się stocznia prywatna zwróci zainwestowane pieniądze podatnika via podatki, ZUS itd.

Zmiana zasad gry?

Jacek Łęski, rzecznik SG twierdzi, że wówczas stało się coś nieprzewidzianego. Na dwa dni przed podpisaniem umowy, związanej z planem restrukturyzacji Stoczni ARP oświadczyła, że te 150 mln zł będzie stanowić… pożyczkę zabezpieczoną na majątku stoczni.

- Zamiast 450 mln zł i wolnego od zobowiązań majątku, mieliśmy więc 300 mln złotych, dług w wys. 150 mln zł i zajętą hipotekę. W tej sytuacji banki zaczęły wycofywać się z deklaracji przyznania kredytu na budowę fabryki wież wiatrowych, której produkcja miała na przynieść przychody w wys. ok. 180 mln złotych – powiedział portalowi wGospdarce.pl . - Było to zapisane w planie restrukturyzacji, jako wkład własny stoczni do tego planu. - ARP właśnie do tego „pije” twierdząc, że Ukraińcy nie wywiązali się z zobowiązań wypełniając swoje obietnice inwestycyjne tylko w 30 proc. – taka jest narracja zdarzeń według rzecznika prasowego SG, Jacka Łęskiego. - Zostaliśmy zrobieni przez państwowego współudziałowca w przysłowiowego „balona”.

Agencja Rozwoju Przemysłu widzi to jednak inaczej. Przyznaje, że na początku była niskooprocentowana pożyczka, ale tylko na ok. 100 mln zł. 50 milionów ARP zainwestowała wprost w podwyższenie kapitału przedsiębiorstwa. Potem ARP przekazywała kolejne środki. Nie chce i twierdzi, że nie może inwestować już więcej.

Obaj inwestorzy licytują się, kto o 2007 r. włożył w SG więcej pieniędzy. - Zaangażowanie ARP w SG wynosi obecnie 215 mln złotych – mówi wiceminister Rafał Baniak, który w resorcie skarbu nadzoruje prace ARP. Z kolei Siergiej Taruta wylicza, że od momentu prywatyzacji wyłożył już 440 mln złotych. Jest niezbicie przekonany, że obecnie stocznia żyje wyłącznie dzięki jego pieniądzom. Można spotkać się jednak i z takimi opiniami, że ukraiński inwestor chce wyssać maksimum środków z polskiego podatnika, a potem ogłosić upadłość przedsiębiorstwa i że wybór ukraińskiej spółki na inwestora strategicznego był błędem. Cokolwiek byłoby prawdą, brzmi ponuro, bo każdy z właścicieli inaczej podaje i interpretuje fakty, a kluczowych decyzji co do przyszłości stoczni - brak. Od 2004 r. Stocznia Gdańsk dostała 555 mln zł pomocy publicznej. Te pieniądze – jak utrzymuje Taruta – w całości zostały przeznaczone na spłatę bieżących należności oraz dofinansowanie Stoczni. Część pomocy została już rozliczona przez Komisję Europejską w 2009 roku. Komisja ma teraz zrobić audyt sprawdzający sposoby wykorzystania pozostałych pieniędzy. Jeszcze w lipcu br. ARP zasygnalizowała, że zarząd nie przedstawił Agencji ani biznesplanu, ani sprawozdań finansowych za 2012 r. oraz z realizacji planu restrukturyzacji. To był zaś - według ARP - warunek dokapitalizowania przez nią stoczni. Agencja utrzymuje też, że wielokrotnie proponowała ukraińskiemu inwestorowi dokapitalizowanie Stoczni Gdańsk, ale proporcjonalnie do posiadanych udziałów, na co ukraiński inwestor nie chciał się zgodzić. Taruta zdecydowanie odpiera te zarzuty. Twierdzi, że sytuacja Stoczni Gdańskiej pogarsza się systematycznie co najmniej od początku lutego br. bo niespłacone długi generują dodatkowe koszty, a ARP widzi to i nic nie robi. Agencja zaś nie przystaje też na żaden plan wyjścia z zapaści, mnożąc tylko biurokratyczne trudności. Większościowy inwestor twierdzi też, że rozmowy dotyczą cały czas tego samego, czyli jak spłacić zaległe zobowiązania a Agencja jest niewydolna w swych działaniach.

Pat inwestorów topi pieniądze

Faktem jest, że każdy kolejny dzień bez podjęcia zdecydowanych działań restrukturyzacyjnych pogrąża przedsiębiorstwo - firma traci miliony. Brakuje kapitału obrotowego oraz zewnętrznego finansowania. Rosną odsetki od długów. Wpływają do sądu wnioski o upadłość od kontrahentów stoczni. Firma co chwilę traci płynność. Burzą się i strajkują robotnicy, którym należą się zaległe pieniądze. Jeśli zakład upadnie, oznaczać to będzie porażkę na całej linii: utopienie milionów pieniędzy podatników, utratę setek miejsc pracy przez stoczniowców i ostateczny koniec kolebki „S”.

- Mijają miesiące, a postępu w rozmowach nie widać, Agencja co kilkanaście dni zmienia argumentację. Żąda nowych dokumentów, kwestionuje wcześniejsze ustalenia – twierdzi Jacek Łęski. Każda propozycja rozwiązania problemu jest dla ARP niewykonalna. Nawet, jeśli to sama Agencja jest pomysłodawcą wykupu ważnej Hali K1 i wyleasingowania jej Stoczni – twierdzi Jacek Łęski. W jego opinii można też zapewnić stoczni przypływ gotówki np. upłynniając jej niewykorzystywane aktywa, np. nieruchomości. Taka operacja na większą skalę wymaga jednak zgody i harmonijnego współdziałania obu inwestorów.

Trzy dni temu portal trójmiasto.pl opublikował poufny plan: została już ponoć podjęta decyzja o odrzucaniu ostatniego biznesplanu dla Stoczni. Ukraińcy mają o tym jeszcze nic nie wiedzieć. Oficjalnie są zapewniani przez ARP i MSP, że trwają analizy i poszukiwanie pozytywnego scenariusza dla Stoczni. ARP ma za to plan i to nie o dziś. Chce zacząć budować holding, w skład którego miałyby wejść przede wszystkim.: Stocznia Remontowa  „NAUTA” S.A., Szczecińska Stocznia Remontowa GRYFIA SA oraz CRIST S.A., największa stocznia prywatna w Polsce, budująca specjalistyczne jednostki przeznaczone dla morskiego przemysłu wydobywczego. Holding ma powstać podobno przy wsparciu państwowymi pieniędzmi. SG pozostałaby poza tym holdingiem.

Stocznia Gdańska jest obecnie w trakcie konstruowania trzech kadłubów do statków, 37 dużych wież wiatrowych oraz trzech wielkogabarytowych konstrukcji stalowych. Ma kolejne zamówienia. Dywersyfikuje przychody, negocjuje kolejne kontrakty. W ocenie inwestora ukraińskiego przynosi zysk operacyjny w wys. średnio ok. 4,5 mln zł kwartalnie.

 

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych