Strajku w stoczni jednak nie będzie
O przebiegu „spotkania ostatniej szansy” między przedstawicielami Ministerstwa Skarbu Państwa a właścicielem Stoczni Gdańsk niewiele wiadomo, ale nastroje wśród stoczniowców się wyciszyły i zdecydowano, że strajku nie będzie.
Większość pracowników Stoczni Gdańsk otrzymała w środę (31 lipca) zaległe wynagrodzenia, reszta dostanie je najpóźniej do wtorku. Stoczniowcy zdecydowali o zaniechaniu strajku, który miał się rozpocząć dziś rano. W poniedziałek i wtorek prowadzone były „rozmowy ostatniej szansy” między przedstawicielami Ministerstwa Skarbu Państwa: ministrem Włodzimierzem Karpińskim oraz podsekretarzem stanu Rafałem Baniakiem a właścicielem Stoczni Gdańsk: Sergiejem Tarutą, stojącym na czele spółki Gdansk Shipyard Group i jego współpracownikami, Oleksandrem Pilipenko i Konstantym Litwinowem. Obie strony postanowiły nie informować mediów o przebiegu i ustaleniach, jakie padły podczas spotkania.
– Wczorajsza rozmowa dotyczyła możliwości współpracy między ARP i GSG. O poczynionych ustaleniach/dalszych krokach będą informować spółki, kiedy szczegóły spotkania staną się faktem. Po stronie ARP wciąż aktualna jest deklaracja proporcjonalnego dokapitalizowania stoczni. Musi się to jednak odbyć na rynkowych warunkach – poinformowała Magdalena Kobos, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej MSP.
Kobos dodała, że rozmowy pomiędzy Agencją Rozwoju Przemysłu i większościowym akcjonariuszem Stoczni Gdańsk nie zostały zakończone.
– Żadna ze stron od nich nie odstąpiła. Porozumienie jest możliwe, ale konieczna jest współpraca między partnerami – stwierdziła dyrektor Biura Komunikacji Społecznej MSP.
Z tej lakonicznej informacji niewiele wynika, ale nastroje wśród pracowników Stoczni Gdańsk się uspokoiły. Otrzymali oni w końcu zaległe wynagrodzenia i obietnice wyjścia zakładu z kryzysu.
– Po wczorajszych rozmowach jesteśmy nieco uspokojeni – ocenia Roman Gałęzewski, przewodniczący „Solidarności” w Stoczni Gdańsk. – Myślę, że są szanse dla stoczni. Padły z obu stron poważne deklaracje współpracy. Nie chciałbym jednak, by powtórzyła się sytuacja z marca. Wtedy też były obietnice ze strony ARP i właściciela stoczni. Miało być już dobrze, kłopoty miały się skończyć, a jednak tak nie było.
Według nieoficjalnych informacji właściciel stoczni miał powiedzieć, że nie będzie walczyć z państwem polskim, nie chce też pieniędzy, ale oczekuje pomocy pozafinansowej, „umożliwienia ścieżek działania”, jak np. udzielenia gwarancji kredytów.
– Kolejne rozmowy będą prowadzone w zespołach roboczych, w podobnym gronie – zapowiada Jacek Łęski, rzecznik GSG. Do następnego spotkania ma dojść w ciągu trzech tygodni.