Opinie

Seattle, Black Lives Matter 'Occupied Protest / autor: EPA/PAP
Seattle, Black Lives Matter 'Occupied Protest / autor: EPA/PAP

TYLKO U NAS

Terror neo-marksizmu w biznesie? To szaleństwo musi się skończyć!

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 30 czerwca 2020, 23:31

    Aktualizacja: 1 lipca 2020, 17:28

  • 7
  • Powiększ tekst

Ciężko czytać takie historie. Myśleliśmy przecież, że żyjemy w wolnym świecie i wolność słowa oraz myśli jest jednym ze szczytowych osiągnięć cywilizacji. Jesteśmy jednak świadkami nowego ideologicznego terroru. Jedni nazywają go terrorem politycznej poprawności, inni mówią wprost o neo-marksizmie i totalitarnej lewicy. Właśnie podzielił się swoją historią uznany wykładowca. Wystarczyło, że polubił - tylko polubił - dwa idące w poprzek neo-marksistowskiego tsunami wpisy w mediach społecznościowych

Front walki ideowej nie idzie. On zrodził się spontanicznie i wszędzie jednocześnie. Spontanicznie o tyle, że potrzebował tylko iskry, która podpaliła beczkę z prochem. Te beczki rozmieszczano od dawna na całym świecie sukcesywnie. Strukturalnie przypominają siatkę terrorystyczną znaną z formacji Al Kaidy. Nie mają hierarchii, nie mają jednego centrum dowodzenia. To nasiona rewolucji kulturowej, zasadzone dawno temu, starannie pielęgnowane. Wyrosły, wstają i idą. I tylko przymykający oko lub oczy nie widzą, że idą doskonale sterowani, że przy pierwszym odsłuchu może i brzmią jak nagrania „Imagine” Johna Lennona, ale im bardziej się wsłuchać tym wyraźniej słychać rosyjski akcent.

Z jednej strony w świecie społeczności i biznesu bardzo silnie widać ofensywę „LGBT albo giń”. Z drugiej „Black Lives Matter albo giń”. O ile stosunek do poglądów, przekonań i ludzkich wyborów mam dość swobodne nastawienie, bo każdy ma prawo do szczęścia i własnych wyborów, o tyle przystawianie komuś pistoletu do głowy wzbudza moją odrazę i musi wywołać rekcję obronną. A tak właśnie się dzieje. To tego typu presja jest dziś widoczna. Wielu się na nią zgadza, chcąc nowego, wspaniałego świata. Wiele firm się na nią zgadza, bo ludzie o poglądach lewicowych - jakoś tak wyszło - na ogół mają więcej pieniędzy niż ludzie o poglądach prawicowych. Jak wiadomo, dopiero ci naprawdę bogaci mają poglądy konserwatywne, ale oni chowają swoje poglądy i nie wychylają się, jako ten 1 proc. posiadający 90 proc. kapitału. I tak samo myślą firmy. Pieniędzmi. Skoro bogatsi klienci wspierają podpalanie świata, my również pokażmy, że wspieramy ich sprawę. Może kupią u nas więcej…

W ten oto sposób padają ostoje wolności słowa. Reddit (amerykańska wersja rodzimego Wykopu) nie tylko został niedawno podkupiony przez Chińczyków za 300 milionów dolarów, ale dziś można przeczytać, że zmienia swój regulamin, pozwalając na… uwaga! mowę nienawiści wobec „białej większości” (sic!). Ostoja internetowej wolności słowa… Zresztą, na polskim Wykopie też można zaobserwować istotne zmiany - z bardzo konserwatywnej społeczności skręcił ostatnimi czasy niesamowicie „w lewo”.

Mało tego, sam Mark Zuckerberg zaczyna się uginać pod terrorem największych reklamodawców, bo co mu po serwisie, który nie przyniesie pieniędzy? Przypomnę, że to z reklam tylko i wyłącznie Facebook żyje. Tymczasem Firmy Diageo, Levi Strauss&Co, sieć kawiarni Starbucks, Ford, BestBuy, Clorox, Adidas i HP ogłosiły, że wstrzymują emisję płatnych reklam na Facebooku. W ten sposób dołączyły do ponad 160 amerykańskich firm, które chcą zmusić serwis do większego zaangażowania w walce z mową nienawiści.

Swoje reklamy na Facebooku i Instagramie wstrzymał też Microsoft, który jest dla firmy trzecim największym reklamodawcą. Microsoft przestał reklamować się w USA już w maju, a teraz rozszerzył swoją decyzję na wszystkie rynki na świecie. Marketerzy ci postanowili zawiesić całość lub część swoich reklam na Facebooku i innych platformach społecznościowych (m.in. na Instagramie) jako wyraz sprzeciwu wobec szerzonej na nich mowy nienawiści.

Mowa nienawiści… cóż za piękne pojęcie. Zjawisko, w którym wszelka krytyka jest dozwolona, za wyjątkiem krytykowania grup społecznych, które nie są uprzywilejowane przez tych, którzy są uprzywilejowani, co sprawia, że ci uprzywilejowani - którzy oczywiście nie są uprzywilejowani, bo uprzywilejowani to mogą być niepełnosprawni na parkingu, albo matki w ciąży jadące tramwajem - stają się dyskryminowani przez tych, którzy podobno są dyskryminowani na co dzień. Proste? Nie? To prościej: SokzBuraka i Rafał Trzaskowski - Rafał Trzaskowski apeluje o wstrzymanie się z mową nienawiści, ale brudną robotę babrząc się w mowie nienawiści odwala SokZBuraka waląc bez wytchnienia hejtem w PiS. I wszystko jest OK. I nikt mowy nienawiści nie widzi. Mniej więcej podobnie.

Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl, szacuje się, że producent alkoholowy Diageo wydał w USA w ubiegłym roku 22,9 miliona dolarów na Facebooku. A „Starbuń”? Według szacunków platformy analitycznej Pathmatics firma wydała 94,9 miliona dolarów na reklamę na Facebooku w samych Stanach Zjednoczonych w 2019 roku. Dzień bronią ideologii są pieniądze.

I powiedziałbym, że OK, że niech sobie prywatne firmy ingerują w publiczne sprawy, skoro tak wielu dba o to, by bardzo prywatne sprawy stały się sprawami publicznymi. Firmy „są dorosłe”, wiedzą co robią, a jeśli nie wiedzą, to - jak dorośli - poniosą same konsekwencje swoich czynów (klienci są różni). Ale to idzie znacznie dalej. Stanowczo za daleko. Wróćmy do naszego zacnego bohatera.

Rzeczony Dr Mike McCulloch, to wykładowca geomatyki na Uniwersytecie Plymouth - Geomatyka, geoinformatyka, jest dziedziną wiedzy i technologii zajmująca się problemami pozyskiwania, zbierania, utrzymywania, analizy, interpretacji, przesyłania i wykorzystywania informacji geoprzestrzennej (przestrzennej, geograficznej), czyli odniesionej do Ziemi. W skrócie: matematyka + informatyka + geologia + kartografia. Albo w jeszcze większym skrócie: Matematyka + GPS. Słowem: prawie fizyka kwantowa dla przeciętnego zjadacza chleba, a jeszcze krócej: naprawdę łebski gość już z definicji.

I ten łebski gość pisze tak:

Uniwersytet był kiedyś miejscem, które szczyciło się wolnością myśli, badaniami akademickimi i swobodną wymianą pomysłów, ale w ostatnich latach zmieniło się w coś innego. Jako wykładowca uniwersytecki w dziedzinie geomatyki mogę to potwierdzić: na początku tego miesiąca otrzymałem uprzejmy e-mail od dyrektora szkoły z informacją, że anonimowa osoba wysłała listę tweetów, które „polubiłem” przez 24 godziny do uniwersyteckiego zespołu ds. równości. Moim rzekomym „przestępstwem” było to, że lubiłem posty zatytułowane „Całe życie ma znaczenie”, „Płeć ma podstawy naukowe” i te, które są przeciwne masowej imigracji.

I dalej:

Skarżący ekstrapolował z tego stwierdzenie, że nienawidzę czarnych, nienawidzę kobiet, nienawidzę imigrantów … itd., Co nie jest prawdą. W skardze ta osoba skierowała również moją pracę, twierdząc, że moje artykuły z fizyki znalazły się na czarnej liście czasopism, co znowu nie jest prawdą.

W zeszłym tygodniu powiedziano mi o kolejnej skardze otrzymanej przez uniwersytet i o wszczęciu dochodzenia. Starszy śledczy został wyznaczony na śledczego i 1 lipca zorganizowano spotkanie Zoom, aby zdecydować, czy należy zorganizować przesłuchanie dyscyplinarne, które może doprowadzić do mojego zwolnienia.

Czując, że moja kariera wkrótce się zaprzepaściłem, opublikowałem wiadomości na Twitterze. Otrzymałem ogromną falę wsparcia. Po sześciu latach tweetowania o nowej teorii bezwładności liczba moich obserwujących wyniosła 3000 osób. Tego dnia zyskałem kolejne 7000, w tym kilka ofert pro bono pomocy prawników i Unii Wolnej Mowy Toby Younga (FSU). Prawnik zgłosił się na ochotnika, aby reprezentować mnie na spotkaniu, w razie potrzeby przy wsparciu finansowym FSU.

Rozmawiając z prawnikami i innymi osobami, stało się jasne, że nie ma podstaw do przesłuchania dyscyplinarnego: Ustawa o prawach człowieka stanowi, że podmioty finansowane ze środków publicznych (np. Uniwersytety) muszą chronić wolność słowa swoich pracowników, w przeciwnym razie można je zabrać do Sąd. Gdy tylko utworzono mój zespół prawny, zapytali uniwersytet, jaką zasadę złamałem. Następnego dnia uniwersytet porzucił sprawę.

To był niezwykle stresujący okres dla mnie i mojej rodziny. Pomysł, że mogłem stracić karierę na skutek pojedynczego zarzutu dotyczącego moich ulubionych tweetów, pokazuje, jak histeryczny jest obecny nastrój społeczny. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, musimy - a zwłaszcza uniwersytety - bronić zasad oświecenia i zastąpić strach rozumem i faktem.

Na wszelki wypadek podpowiem, co właśnie przeczytałem: #Kafka, #terror, #cenzura, #inwigilacja, #donosicielstwo, #WielkiBrat, #prześladowanie, #fanatyzm, #państwototalitarne, #TerrorPolitycznejPoprawności, #NKWD, #ZSRRreaktywacja.

To jest ten nowy, lepszy świat? Człowiek prześladowany bojący się o karierę przez jednego, no trzy, lajka? Przez pół wieku ludzie trzęśli się, że największe mocarstwa wykończą nas wojną atomową. Okazuje się, że człowieka, a w tym kontekście nawet całą cywilizację, można wykończyć jednym lajkiem. Tylko, że ten cezar już w Rzymie nie siedzi, a gdzie indziej. I nowym cezarem wcale nie jest zagoniony do kąta Mark Zuckerberg. Może ktoś powinien jednak wyjąć wtyczkę, zanim będzie za poźno.

Maksymilian Wysocki

CZYTAJ TEŻ: Społeczność LGBT dysponuje potężnymi pieniędzmi!

CZYTAJ TEŻ: BMW zmienia znaczek na tęczowy. To samo zrobią właściciele?

CZYTAJ TEŻ: Małżeństwo z USA odstrasza protestujących karabinem VIDEO

CZYTAJ TEŻ: Chciał zachować pracę - musiał udawać geja

Powiązane tematy

Komentarze